Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

22 sierpnia na Jasną Górę wyruszy Sieradzka Pielgrzymka. Przygotowania idą pełną parą!

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Pielgrzymi spotykają się Bazylice Mniejszej na Apelach Jasnogórskich
Pielgrzymi spotykają się Bazylice Mniejszej na Apelach Jasnogórskich Fot. Pielgrzyma Sieradzka
22 sierpnia po porannej mszy świętej w Bazylice Mniejszej, w drogę wyruszy 413. Sieradzka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. Pątnicy wrócą do Sieradza tydzień później po godzinie 18. Zazwyczaj wychodzi około 800 osób i podobnie powinno być także w tym roku. Zapisy rozpoczną się 14 sierpnia, ale przygotowania do drogi idą już pełną parą.

Sieradzka grupa będzie miała, po raz pierwszy w historii, świeckiego koordynatora, a został nim Marek Jasiewicz. Dekret w sprawie jego nominacji wydał już ordynariusz diecezji włocławskiej biskup Krzysztof Wętkowski. Marek Jasiewicz od lat pielgrzymuje z Sieradzem do Czarnej Madonny, a ostatnio był kwatermistrzem. Jak mówi przyjął nominacje z radością i obiecał jeszcze większe niż dotychczas zaangażowanie w sprawy pielgrzymkowe.
Wspólnie z wieloletnim pielgrzymkowym przewodnikiem Stanisławem Kosatką oraz kierownikiem grupy oraz księdzem Przemysławem Strzelczykiem, wikariuszem parafii pod wezwaniem Wszystkich Świętych, która jest jednocześnie Sanktuarium Świętego Józefa, ma już za sobą oględziny drogi, którą pątnicy będą już niedługo pielgrzymować. Sprawdzono przy okazji miejsca noclegowe i świątynie, gdzie będą się zatrzymywać.

- Trasa do pokonania jest ona nawet lepsza niż przed rokiem - mówi Stanisław Kosatka. - Bardziej dogodniejsza dla nas, bo tym razem nie ma żadnych remontów drogowych, a w związku z tym niewygodnych obejść. Kłopoty pewne jednak są. Szkoła Podstawowa w Kamyku, gdzie nocowaliśmy jest w remoncie, więc najpewniej przyjmą nas tym razem gościnni salezjanie. Pensjonat w Konopnicy gotów jest tym razem przyjąć na nocleg jedynie około 40 osób. Z kolei kolei jeden z pensjonatów, gdzie jadaliśmy śniadania zmuszony był zawiesić swoją działalność. Dlatego też ten wstępny rekonesans pokazał, że warto wcześniej objechać trasę. Tydzień przed wyruszeniem w drogę zrobimy jeszcze jeden objazd, lepiej dmuchać na zimne.

Sieradzka pielgrzymka jest jedną z barwniejszych w naszym kraju. Przed wejściem na Jasną Górę wielu pątników zakłada sieradzkie stroje ludowe, niosą też z sobą zabytkowe kilkudziesięcioletnie chorągwie i feletrony z obecnej Bazyliki Mniejszej. Na ulicach Częstochowy eskortowani są od wielu lat przez członków Sieradzkiego Stowarzyszenia Motocyklistów Sieradzanie. W dniu powrotu wychodzą pątników witać prawdziwe tłumy sieradzan, prawie cała ulica Krakowskie Przedmieście jest nimi wypełniona. Ludzie rzucają na wracających kwiaty, biją dzwony we wszystkich kościołach, włączone są syreny w strażnicy, a na czele motocykliści. Tak jest od pokoleń, bu tu pielgrzymuje się z pokolenia na pokolenie, chodzili dziadowie, ojcowie, chodzą dzieci i wnuki. Tak jest w Sieradzu!
To także jedna z najstarszych grup pielgrzymkowych w Polsce. Według dokumentów archiwalnych przechowywanych przez ojców Paulinów na Jasnej Górze, już w 1611 roku przybyła tam piesza pielgrzymka z Sieradza. Warto jednak pamiętać, że Jasna Góra oficjalny rejestr pielgrzymek prowadzi dopiero od roku 1834. Widnieje tam zapis, że przybyła kompania z Sieradza. Nie ma jednak danych jak liczna była to pielgrzymka. Pielgrzymką większość miasta żyje. Tak było zresztą przed II wojną. „Ziemia Sieradzka” z roku 1930 tak opisywała powrót pątników z Częstochowy:

„Dnia 28 bm. (chodzi o sierpień) o godz. 7 po południu powróciła z Jasnej Góry kompania do Sieradza. Na spotkanie wyszła orkiestra sokola ok. 3 km za miasto oraz grono rowerzystów. W mieście natomiast, koło krzyża (przy obecnej ulicy Jana Pawła II), wielka rzesza ludzi oczekiwała na powitanie swych krewnych lub znajomych. Procesja, która wyruszyła z Fary na czele z ks. prof. Czaplą, połączyła się z kompanią na rogatce Kaliskiej, gdzie cała kompania zmieniła się w majestatyczną procesję z mnóstwem feretronów i proporcy, postępując wolno ul. Kościuszki, Rynek, Dominikańską do Fary sieradzkiej. Przy Farze powitał pielgrzymów oraz ks. Bronszewskiego i ks. pref. Bińkowskiego ks. Prałat Walery Pogorzelski. W kościele w podniosłych a gorących słowach przemówił ks. Prałat, a słowa jego wycisnęły łzy rozczulenia i miłości Bożej wśród zgromadzonych. Po udzieleniu błogosławieństwa przez ks. Prałata Pogorzelskiego pątnicy opuścili progi świątyni, udając się do swych domowych ognisk”.

Przez kilkadziesiąt lat pielgrzymował także Wacław Tęsiorowski. Nie chodził jednak, lecz powoził wozem konnym - zawsze z numerem 1, jak na króla sieradzkich wozaków przystało. Aż do początku lat dziewięćdziesiątych wozy konne, przykryte plandekami na pałąkach, były charakterystycznym punktem Sieradza.

- Jak to się zaczęło z tymi wozami - zastanawia się pan Wacław. - Jedna z pierwszych powojennych pielgrzymek, o ile nie pierwsza, była kolejowa . Tak, kolejowa, tylko że w takich odkrytych wagonach, jak przewozi się węgiel czy cement. Mieliśmy stołeczki do siedzenia. Ale co to za pielgrzymka. Przychodzi do mnie pewnego dnia proboszcz fary Apolinary Leśniewski. Siada na krześle, ale tak jakoś dziwnie się wierci, widać, że coś go tam dusi w środku. „Wacek, namów chłopów z Męki, Kłocka, Bogumiłowa, Mnichowa, Dzigorzewa, Woźnik, Charłupi Małej i pojedźmy na Jasną Górę wozami” - wyrzuca z siebie. „ Nikt wcześniej wozami nie jeździł”. Podchwyciłem pomysł proboszcza. Namówiłem chłopów, bo znałem większość. Zaraz po wojnie miałem wielki wóz, parę koni, woziłem, żwir, piach, węgiel. Jak trzeba było to karawanem też powoziłem. Pojechaliśmy w ponad 30 wozów. Przykryte były plandekami. Panie kochany, jakie to było wtedy wydarzenie. Ludzie wychodzili na drogę, patrzyli z niedowierzaniem, machali nam, pozdrawiali. Jak wjechaliśmy na Rynek Wieluński w Częstochowie, postój. Kto mógł i miał, przebierał się w nasze stroje sieradzkie i brał za swoją chorągiew, bo pobraliśmy je z fary. Jak wchodziliśmy, ludzie oniemieli. Nikt wcześniej nie widział takiej pielgrzymki. I jeszcze panu powiem, że ja, jak każdy sieradzak, miałem swoją ulubioną chorągiew, z którą wchodziłem na Jasną Górę. Ostatnio było mi już jednak trudno, myślałem, że padnę, ale dzięki Bogu wszedłem. Jak już przychodził sierpień, to byłem w innym świecie, zaczynałem myśleć o naszej sieradzkiej pielgrzymce. „Nie, nie idę, chory jestem” - próbowałem się wymigać. W końcu mówiłem sobie: „Wacek, Bóg dał ci zdrowie, idź podziękować”.

Stanisławie Kosatce kiedy dociera szczęśliwie do Sieradza, klęka przed murem prastarej świątyni i całuje go. - To z radości, że doszedłem ja i pozostali - mówi. - I także z nadziei, że będą mógł pójść za rok. Tak tylko w Sieradzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto