Śladem ucieczki z gułagu w Sieradzu. Jak można było przetrwać trudy wyprawy?
- Nie jestem w stanie porównać swoich przeżyć z tym, co musieli przeżywać uciekinierzy, którzy musieli zmagać się nie tylko z przeciwnościami przyrody, ale i skrywać przed ludzkim okiem, bo to drugi człowiek był dla nich największym zagrożeniem. Nasza ekspedycja przy tym była ledwie wycieczką. Na zdrowy rozum w tak ekstremalnych warunkach podobnej wyprawy nie można przeżyć. Ale z drugiej strony historia niejednokrotnie pokazała, że ludzie są w stanie dokonać niemożliwych rzeczy – odpowiada Tomasz Grzywaczewski pytany, czy pokonanie wyprawy utwierdziło go w tym, czy człowiek byłby zdolny do takiego wysiłku czy wręcz odwrotnie.
Bo też i z historią ucieczki z łagru pod Jakuckiem, której śladem podążył z dwójką kompanów, wiążą się kontrowersje. Nieprawdopodobna rejterada została opisana w książce „Długi marsz” przez Sławomira Rawicza. Tytuł okazał się światowym bestsellerem wydanym w 25 językach i nakładzie miliona egzemplarzy, ale przy tym praktycznie nieznanym w Polsce, bo przez ludowe władze, gdy się ukazał, został zakazany i trafił na czarną listę. Czasy się zmieniły, książka jest w Polsce dostępna, oglądać można do tego pełen rozmachu amerykański film „The Way Back” z Collinem Farrelem w jednej z ról o wyprawie – bo w końcu upomniał się o nią Hollywood - ale kontrowersje zostały. Tyle że już nie o politycznym, a czysto historycznym charakterze. Czemu? – Sławomir Rawicz ucieczkę opisał, ale nie ujawnił, że to historia nie jego a innego więźnia gułagu Witolda Glińskiego – tłumaczy Tomasz Grzywaczewski.
„Long Walk Expedition” symbolicznie zaczęła się więc nie w Jakucku, a w brytyjskiej Kornwalii, gdzie osiadł po wojnie Witold Gliński. – O całej historii wysłuchaliśmy z jego ust. Byliśmy pierwszymi dziennikarzami z Polski, którzy z nim rozmawiali osobiście – relacjonuje pomysłodawca wyprawy śladem ucieczki z łagru, która zabrała pół roku, a wiodła pieszo, konno i rowerem od Jakucji - przez Buriację, Mongolię, pustynię Gobi, Tybet i Himalaje – po Indie.
- Co najbardziej zaskoczyło mnie na Syberii? Na pewno gościnność ludzi. To za sprawą polskich zesłańców, których autorstwa jest pierwsza monografia poświęcona rdzennym mieszkańcom Jakucji oraz słownik ich języka. Ocalili tym samym od zapomnienia tamtejsze tradycje, za co Jakuci są wdzięczni nam do tej pory. My byliśmy przez napotkanych ludzi traktowani niezwykle miło – relacjonuje podróżnik. – Ale trzeba pamiętać, że uciekinierzy z tej gościnności nie mogli skorzystać. Dla nich to właśnie człowiek był największym zagrożeniem. A do tego musieli zmagać się z trudami przeprawy przez tajgę. Wędrowaliśmy po 12 godzin na dzień, a pokonywaliśmy w tym czasie ledwo po 10 kilometrów.
Śladem ucieczki z gułagu w Sieradzu. Jak można było przetrwać taką wyprawę?
Po przebyciu Syberii podróżnikom przyszło się zmagać z innymi przeciwnościami. Były po drodze i niezwykłe wahnięcia temperatury (od minus czterech do plus 52 stopni Celsjusza w ciągu dnia). Obawa przez chińskimi żołnierzami podczas dokonanego nielegalnie wjazdu rowerami do Tybetu („przyjęliśmy zasadę, że jedziemy dopóki nie strzelają, a zdarzyło się, że z mundurowymi graliśmy w bilard, gdy przypadkowo trafiliśmy do wojskowej bazy”). – Gdy już dopadały nas trudne chwile, staraliśmy się dostosować do tego, co usłyszeliśmy od Witolda Glińskiego. Żeby w tym wszystkim nie tracić humoru i pogody ducha, bo i jego to uratowało. I to jest też trochę symboliczne – przekonuje Tomasz Grzywaczewski. – Bo gdy mówimy o naszej historii, rozpatrujemy ją w kategoriach klęski. A ta niezwykła ucieczka stanowi przełamanie tego mitu. Bo Gliński pomimo wszystkich przeciwności zwyciężył odzyskując swoją wolność.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?