Tuż przed Wielkanocą rodzina Misztalów ze wsi Potok w gminie Złoczew przeżyła tragedię. Grasujący wcześniej we wsi podpalacz podłożył ogień pod budynek gospodarczy, który służył za garaż dla dużych maszyn rolniczych. Ogień tak szybko się rozprzestrzeniał, że nie było mowy o uratowaniu znajdujących się w środku maszyn. Pożar gasiło kilkanaście jednostek straży pożarnej.
Ze stu bel słomy, które znajdowały się w budynku, ogień nie strawił zaledwie dwunastu.
- Słoma potrzebna jest do ścielenia pod bydłem i trzodą. Mamy ponad 20 sztuk krów i 10 świń. Jest mleko i prosięta, gdy jest ich za dużo to sprzedajemy. Wszystkich gruntów z dzierżawami mamy około 50 hektarów - wylicza Katarzyna Misztal. - Uprawiamy kukurydzę dla bydła, siejemy trawę na siano oraz zboża. Na paszę. A słoma żytnia jest dobra do ściółkowania. Utrzymujemy się z tego, co wyprodukujemy na roli.
Co jeszcze oprócz budynku spłonęło w pożarze?
- Agregat uprawowy siewny. To taka maszyna, która wjeżdża na zaorane pole. Od razu je uprawia i od razu wysiewa. To daje duże oszczędności na paliwie. To był nowy sprzęt, kupiony za unijne dopłaty. Jeszcze go spłacamy - wylicza pani Katarzyna. - Spaliła się też prasa wysokiego zgniotu, do wytwarzania bel słomy. Zniszczony został też opryskiwacz, który stał przy budynku. Nie opłaca się go remontować. Spaliło się ponadto koło od nowej przyczepy. Dobrze, że straż uratowała stodołę z oborą.
Czego najbardziej im teraz potrzeba?
- Najbardziej to spokoju. Wczoraj usiadłam i głowa mi poleciała, co mi się nigdy nie zdarzało. Wszystko ze zmęczenia. Każdy nadal się boi, bo zatrzymany przez policję podpalacz wrócił do domu. Mieszka niedaleko nas. Nie raz, jak była potrzeba wyciągnąć z pola, to mu pomagaliśmy. Tak po sąsiedzku - opowiada pani Katarzyna. - Chodził razem z moją córką do podstawówki, a potem do gimnazjum. Nie mogę zrozumieć, co się stało, że nas podpalił. Gdy przyszło do wizji lokalnej, cała się trzęsłam. Nie mogłam tego zupełnie opanować. Koszmar pożaru powrócił ze zdwojoną siłą. Budynek nie był ubezpieczony. Chcielibyśmy go odbudować. Ale czym? Za co? Swoimi siłami chyba się nie da. Potrzebne są pustaki, drewno, stal, blacha. Konieczna jest rozbiórka zgliszczy, bo szczyty budynku mogą się przewrócić.Do tego zrobiła się wiosna i trzeba w pole wyjechać, ziemią się zająć. Teraz wszystkie duże maszyny będą stały pod gołym niebem. Wszystko będzie niszczało. Został nam tyko garaż na mniejsze sprzęty.
Więcej o sytuacji w Nad Wartą Weekend.
W sprawie pomocy dla pogorzelców można kontaktować się ze sołtyską wsi Potok. Magdalena Wesołowska, Telefon 691-301-799.
Relacja z pożaru w Potoku
Podpalacz z Potoka zatrzymany
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?