Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

- Stylu nie zapewni metka od modnego ubrania - wywiad z Mają Sablewską, która odwiedziła Sieradz

Paweł Gołąb
- Stylu nie zapewni metka od modnego ubrania - mówi Maja Sablewska, która odwiedziła Sieradz w związku z Open Hair
- Stylu nie zapewni metka od modnego ubrania - mówi Maja Sablewska, która odwiedziła Sieradz w związku z Open Hair Fot. Paweł Gołąb
Specjalistka od wizerunku Maja Sablewska odwiedziła Sieradz przy okazji festiwalu Open Hair. Jak odnaleźć swój styl? Co urzekło ją w Sieradzu i postaci Antoine'a?

Paweł Gołąb: Maja Sablewska przyjechała do Sieradza na związany nie tylko z fryzjerstwem, ale i modą festiwal Open Hair w poszukiwaniu stylu na ulicach miasta. Można powiedzieć, że go odnalazła i mieszkańcy, no a może także samo miasto zrobiło na specjalistce od wizerunku dobre wrażenie?
Maja Sablewska: – Udało się znaleźć styl i to jest bardzo ważne. Bo moda modą, ale dla mnie musi za nią coś iść. Liczy się właśnie styl, a nie metka na ubraniu. Dlatego też jak często słyszę, że trzeba wydać dużo pieniędzy, by być modnym, to z tym się zwyczajnie nie zgadzam. Styl bierze się przede wszystkim z osobowości, z charakteru, z tego co mamy w środku. Ja mówię zawsze o tym, że moda zaczyna się pod ubraniem. Jeśli kobieta będzie się pod nim czuła dobrze, to zawsze będzie i dobrze wyglądała.

Czyli nie wystarczy pójść i ściągnąć modny ciuch z wieszaka w sklepie, żeby w mgnieniu oka stać się stylowym?
- Nie ma szans. Ze strojem trzeba się identyfikować. U nas osoba dobrze ubrana kojarzy się z garsonką u kobiety, a facet musi mieć dobrze skrojony garnitur, krawat i tak dalej. A to nie tędy droga. Osobowość i prawdziwy styl potrafię znaleźć prędzej w t-shircie i podartych dżinsach.

Sieradz pod tym względem nie wypadł źle?
- W Sieradzu takie osoby ze stylem nie dość, że udało się odnaleźć, to okazało się, że jest ich mnóstwo. Z tłumu ludzi bardzo szybko wybrałam ponad 40 osób, które naprawdę świetnie wyglądały. A dodatkowo trafiłam na upalną pogodę. Wiadomo, że to powoduje pewne ograniczenia w ubiorze, ale nawet w takich warunkach udało się znaleźć stylowe osoby. Bardzo się z tego cieszę i jestem zachwycona tym miastem.

No właśnie - miasto. Sieradz próbuje się wyróżnić poprzez postać Antoine, genialnego fryzjera rodem właśnie stąd, który zmienił oblicze nie tylko fryzjerstwa, ale także mody. Podobno Maję Sablewską „trafiła” ta postać.
- Nawet dostałam książkę o Antoine, którą zaczęłam natychmiast czytać. Historia Cierplikowskiego pokazała mi, że gdy konsekwentnie dążymy do swoich marzeń, do swoich pasji, to jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko. Wszystko zależy od nas. To były oczywiście inne czasy, ale pasje i marzenia są tak samo ważne i teraz.

To było pierwsze Twoje spotkanie z sieradzkim mistrzem?
- Tak, muszę się do tego niestety szczerze przyznać, że nie słyszałam o tej postaci. Wcześniej przeczytałam biografie osób, o których jest mowa i w książce o Antoine jak Brigitte Bardot czy Coco Chanel. No, a teraz dowiaduję się o Cierplikowskim, że była to równie popularna w tamtych czasach na świecie postać, ale niestety nie w Polsce i może dlatego nie miałam okazji zetknąć się z jego historią. Ale coś wisiało w powietrzu, co podpowiadała mi intuicja. Gdy jechałam ze swoim agentem do Sieradza czułam, że coś fajnego mnie tutaj spotka, coś wartościowego. Jeździmy po różnych miastach w Polsce, szukamy stylu, mówimy o wizerunku, ale w Sieradzu dostałam w postaci Antoine’a coś ponadto, coś co jest dla mnie wartością dodaną. I jestem zachwycona. Nie mogę się doczekać, jak pojadę do hotelu i zacznę w spokoju o nim czytać.

To chyba było spore zaskoczenie, że w tym świecie stylu, w tej pogoni za wyróżnieniem się od innych za pomocą mody miał swój wielki udział właśnie Antoine, chłopak z malutkiego Sieradza? Wiele osób nie dowierza, gdy dowiaduje się, że jest to człowiek, który wymyślił farbę do włosów eksperymentując na swoim psie, którego pokolorował na niebiesko. Miodem potraktował sypkie włosy siostry zapowiadając czasy lakieru do włosów. I stworzył przełomowe, rewolucyjne na jego czasy kobiece fryzury jak chociażby na chłopczycę. I nagle okazuje się, że to wszystko, czym od dawna żył już kiedyś Paryż i Nowy Jork, a co w końcu dotarło do Polski, wzięło się od niego. Nagle wyskakuje nam w tym wszystkim swój człowiek.
- Faktycznie jest trochę tak, że Polska przegapiła moment w rozwoju mody, wizerunku, wyrażania siebie. W czasach po wojnie nasz kraj nie był gotowy na coś takiego. Polska miała swoje mundury, bo nie moda była ważna, a praktyczność ubrań. I nigdy nie mieliśmy tak naprawdę okazji wyciągnąć swoich ludzi od mody i pokazać ich na świecie, bo na Zachodzie ten rozwój poszedł tak do przodu, że nie mielibyśmy najmniejszych szans. Dopiero teraz to całe dobrodziejstwo z Zachodu do nas napływa. No i dowiadujemy się, że był kiedyś taki Antoine, a teraz świetna Gosia Baczyńska robi mega karierę na Zachodzie. Ale w Polsce pozostaje po prostu dobrą projektantką. Bo znowu jest tak, że więcej się mówi o naszych utalentowanych rodakach za granicą niż w Polsce. Ale tak już chyba jest, że my z tą naszą wrodzoną zawiścią doceniamy naszych zdolnych Polaków po czasie.

Tak stało się zresztą i z Antoine’m. Gdy przyjechał do Sieradza, miał pomysł zbudowania Gniazda Orłów na Wzgórzu Zamkowym w Sieradzu jako miejsca, gdzie młodzi mogliby rozwijać swoje talenty. Nie przebił się, nie trafił w swoją epokę. Pewnie dobrze w ogóle, że wcześniej wybrał się za granicę, bo tam za sprawa swojego talentu zrobił oszałamiającą karierę.
- I to jest coś co się nie zmieniło w naszym kraju, mimo że mamy XXI wiek i loty na księżyc. Dalej jest tak, że nie doceniamy swoich, ale z drugiej strony nie ma nad tym co się skupiać. Wychodzę z założenia, że trzeba patrzeć no dobre strony tego wszystkiego, co się u nas pod tym względem dzieje, a moda i wizerunek się rozwija. To już właśnie Antoine pokazał, że poprzez włosy kobiecie może ubyć 20 lat, ale wskazał też, że liczy się całość wizerunku. To ubrania, makijaż czy nakrycia głowy dopełniają fryzurę. W swoim programie „Sablewskiej sposób na modę” mówię o tym, że fryzura jest „kropką nad i” do całej stylizacji, ale czasem jest jej fundamentem. I często zaczynam metamorfozę właśnie od fryzury. Bo jako kobiety czasem za bardzo podążamy w tym względzie za trendami. Jest moda na blond, to robimy blond, jest moda na pasemka, więc robimy pasemka. A powinniśmy być bardziej świadome i decydować się jednak na to, co nam pasuje, a co nie. Bo fryzura powinna być tą podstawą, bo ona się nie zmienia codziennie. Ubrania możemy zmienić, a uczesania nie.

Antoine pozostaje więc dotąd wielką inspiracją dla świata stylu?
- Dlatego z wielką przyjemnością przeczytam jego biografię, bo czuję, że to jest człowiek, który zmienił świat. Pokazał, że jak można zrobić to muzyką, tak modą i wizerunkiem również. Tylko trzeba się na to otworzyć. A my mamy społeczeństwo, które jest trochę pozamykane. Młodzi ludzie, i tak było chociażby w Sieradzu, potrafili podbiec do mnie zadając konkretne pytania dotyczące stylu. I bardzo dobrze, bo nie jestem tu po to, żeby rozdawać autografy, tylko pomóc, doradzić. Ale już kobiety starsze są kompletnie zablokowane. A często właśnie one - bo mają czas, bo już wychowały swoje dzieci – mają większą szanse, by zadbać o siebie.

A jak z tym naszym stylem w ogóle jest? Można powiedzieć, że jako Polacy zrobiliśmy ten krok do przodu i staramy się poprzez ubiór świadomie wyrazić siebie? Czy jednak tkwimy jeszcze w poprzedniej epoce, w której królował uniform?
- Jest różnie. Mamy pokolenie dorastające w latach 70-tych i 80-tych, które wychowało się na potrzebie wolności i wyrażenia siebie, czy to w stylu hippie czy punkowym klimacie i to ludzie, którzy mają bardzo często świetny styl, bo nie kombinują - mają w szafie 10 ulubionych t-shirtów i to wystarczy. Czy pokolenie moje, urodzone w latach 80, które metodą prób i błędów dochodziło konsekwentnie do swojego stylu. Ja wychowałam się na second-handach i na targowiskach, gdzie kupowało się dżinsy za 10 złotych. Przerabiałam je, dekatyzowałam, dorabiałam szelki, to wszystko gdzieś tam nauczyło mnie kreatywności. A teraz przy tych centrach handlowych dzieciaki z tego najmłodszego pokolenia trochę się gubią. Każda wystawa prezentuje inny styl, inny rodzaj trendów. Gdybym więc miała powiedzieć o współczesnym stylu w Polsce, to jest, ale się w tym wszystkim jako kobiety się zagubiliśmy. Trochę się przebieramy, trochę chcemy być naszymi koleżankami, trochę ubieramy się dla znajomych, trochę dla swojego faceta i w tym wszystkim często zapominając o sobie.

Jak z tej stylowej pułapki wyjść?
- Dbajmy o siebie i swój komfort. Bo gdy myślimy tylko o tym co się dzieje dookoła nas, gubimy się. I często takie kobiety trafiają do mojego programu i przyznają „Nie daję rady i nie wiem co ze sobą zrobić. Mam 40 lat, czwórkę dzieci, a mąż mnie zostawił, bo chce się wyszaleć. A ja nigdy się stylu nie uczyłam, zawsze ubierałam się w to, co było dla mnie wygodne, a mężowi się podobało”. A tu nagle pyk i koniec. Uczę więc kobiety, że na każdej płaszczyźnie życia nie powinny się od nikogo uzależniać, powinny za to bardziej dbać o siebie. Tym samym staną się atrakcyjne dla swoich mężczyzn, dla swojej rodziny.

Dla siebie…
- Absolutnie, dla siebie też, bo to przekłada się na to jak wyglądamy w oczach naszego faceta czy naszych dzieci. Tylko trudno tego dokonać. Z każdej strony mamy mnóstwo ubrań, tylko tak naprawdę nie wiadomo co wybrać, jak to ze sobą zestawić i stworzyć swój styl. Dlatego jeżdżąc po takich miejscach jak Sieradz - ale nie tylko, bo odwiedzam także większe miasta jak Poznań czy Wrocław - staram się mówić kobietom, żeby nie zapominały o sobie i o siebie walczyły.

A można powiedzieć, czego dowodem Twój program, że w Polsce mamy takie 5 minut dla stylu? Są specjalistyczne programy czy wręcz całe kanały telewizyjne, nawet Sieradz dokłada swoją cegiełkę w postaci Open Hair i zaczynamy o tych sprawach szerzej mówić. Dzieje się coś dobrego w tym kierunku? Próbujemy się określić, dogonić świat i jakoś to poukładać?
- Absolutnie tak. I to nie jest tak, że to tylko chwila. Jestem pewna, że pójdzie to dalej. W tym pomaga przede wszystkim internet, za pomocą którego mamy dostęp na bieżąco do świata mody, do tego jak ubierają się osoby z pierwszych stron gazet czy nasi idole muzyczni. Patrzymy na celebrytów i chcemy wyglądać dokładnie tak samo. Czytamy blogi modowe, które zresztą każdy może założyć i to dla nas jest także inspiracja. Styl ma u nas swoje odrodzenie. Ten przełom zaczął się ze dwa lata temu, najpierw w dużych miastach, teraz fala dotarła nawet do maleńkich miasteczek, bo ludzie chcą być modni, chcą dobrze wyglądać.

Tylko – jak mówisz - często się gubią, bo nie wiedzą jak dotrzeć do sedna swojego stylu.
- Dlatego trzeba im pomóc. Ale rozważnie. Bo jest i tak, że otwierasz gazetę i widzisz rubryki, gdzie znane osoby są oceniane przez stylistki. Wyobrażam sobie wtedy moją mamę, gdy patrzy na to, widzi swoją ulubioną aktorkę, którą krytykują i myśli „o cholera, jeśli ona źle wygląda, to co dopiero ja”. I to jest coś czego ja unikam. Zastrzegłam sobie, że nie będę nikogo krytykować czy oceniać, a po prostu doradzać.

Pokazać kierunek?
- Dokładnie, wyciągnąć coś z osobowości albo przedstawić kilka zasad modowych, którymi zresztą sama kieruję się w życiu, jak zestawienie w ubiorze trzech kolorów, bo to zawsze wygląda dobrze. Albo - przy kobietach, które mają grubszą sylwetkę – poradę, że na górze zawsze lepiej założyć coś jaśniejszego, a na dole coś ciemniejszego, bo wtedy proporcje są fajnie zachowane. I tak dalej i tak dalej. Mam kilka takich sposobów, które przekazuję, bo w tym rozwoju mody w naszym kraju mam wrażenie, że Polska zapomniała o jednej rzeczy. Zanim pokażemy jak fajnie wyglądają celebryci, to fajnie ludzi uświadomić, w jaki sposób samemu osiągnąć coś podobnego. Dlatego mój program mówi krok po kroku, od fundamentów co zrobić, żeby mieć własny styl i dobrze wyglądać. To nie jest tylko forma tworzenia stylizacji, bo tego chciałam uniknąć. Nie chciałam, żeby audycja o modzie była pustym programem, który nic pożytecznego nie wnosi.

Czyli samo stworzenie kreacji dla danej kobiety nie wystarczy, bo zostawiona już samej sobie i tak nie wiedziałaby co dalej?
- Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Nie da się ocenić czyjegoś stylu, bo każdy ma swój gust, a nikt nie stworzył encyklopedii mody, gdzie są określone zasady i regulamin jak kodeks prawny. Nie ma czegoś takiego, w związku z tym ciężko jest mówić komuś, że źle wygląda. Można tylko sugerować, co ma zrobić, żeby wyglądał lepiej. Poradzić na przykład, żeby kobieta nie kupowała za małych ubrań „bo może schudnę albo będę miała do lepszą motywację, żeby zrzucić parę kilogramów”. Zawsze lepiej kupić koszulkę o numer większą niż mniejszą. Warto więc poznać swoje atuty i swoje wady, bo wtedy mamy większą świadomość swojej osoby i tego, co można dla siebie zrobić.

Wracając do Open Hair - to fajny pomysł, że niewielkie miasto promuje się poprzez postać Antoine’a i staje się cząstką układanki w promocji dobrego stylu, samo chce się wyróżnić na tle innych miast? Twój przykład, bo udało się zafascynować kolejną osobę pochodzącym stąd Antoine’m, pokazuje chyba, że to dobry kierunek na stworzenie swojej marki i wyrobienie dobrej pozycji.
- W życiu, czy się zajmujemy muzyka, modą czy malarstwem ważne jest, żeby być prawdziwym. Jeśli festiwal budowany jest na autentyczności, to nie tylko jest to świetny pomysł, ale taki, który inspiruje ludzi. Każdy wyjdzie stąd nie tylko z atrakcją, którą zapewniło mu miasto typu koncert czy przyjazd Sablewskiej. Autentyzm tego człowieka buduje fundament tego festiwalu i to jest ponadczasowe. Bez względu na to jaki będzie budżet imprezy, zawsze przyciągnie ludzi. Tak czuję.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto