Sprawa zakazu wjazdu dla cyrków do Sieradza wróciła w publicznej dyskusji. Z jaką konkluzją?

Sprawa ewentualnego zakazu dla cyrków z tresurą zwierząt jest dyskutowana w Sieradzu już od wielu miesięcy. Jako pierwszy za naszym pośrednictwem o jego wprowadzenie apelował jeden z czytelników. Prezydent Sieradza Paweł Osiewała wówczas jasnych deklaracji nie składał przyznając, że kwestia jest trudna i wymagająca dogłębnej analizy.
Oficjalne stanowisko pojawiło się po pikiecie, którą sieradzcy obrońcy praw zwierząt zorganizowali jesienią ubiegłego roku (w sprawie wystąpili także na sesji miejskiej rady). - Cyrki działają na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Warunki dotyczące udziału zwierząt w występach, treningach i tresurze określa ustawa. Przedstawienia cyrkowe z udziałem zwierząt podlegają kontroli powiatowych lekarzy weterynarii, co powinno zapewnić realny nadzór nad dobrostanem psychicznym i fizycznym zwierząt w cyrkach. Przedstawienia spełniające te wymagania są w Polsce legalne. Mając na uwadze powyższe stwierdzam, że nie zamierzam wprowadzać zakazów cyrkowych z udziałem zwierząt – _odpowiedział wówczas prezydent.
Sprawa powróciła do publicznej dyskusji ponownie podczas tegorocznej sesji rady. Z interpelacją na wniosek jednego z mieszkańców, który domaga się zakazu wjazdu dla cyrków, wystąpiła radna Jolanta Pietrus.
Prezydent Paweł Osiewała w odpowiedzi podtrzymał swoje stanowisko. _– Najlepszym sposobem, żeby wyeliminować cyrk z Sieradza, nie jest zaostrzanie przepisów tylko nasza nieobecność na przedstawieniach. Zakaz wjazdu do miasta może być traktowany jako ograniczanie swobody działalności gospodarczej. Powiedzmy „Stop dla cyrku”, ale zróbmy to jako mieszkańcy. Zmobilizujmy się, nie chodźmy na te widowiska, niewidzialna ręka rynku zrobi sama z tym porządek. Jeżeli nie będzie popytu, żaden cyrk nie przyjedzie.