Sieradzanka z tytułem „Wybitny Polak” w Irlandii. Aneta Kubas wyróżniona m.in. za prowadzenie polskiej biblioteki

Inicjatorem konkursu „Wybitny Polak” jest Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”. W jego irlandzkiej edycji, prestiżowe tytuły otrzymało siedem osób, które w wyróżniający się sposób działają społecznie, w kulturze i biznesie. Na Zielonej Wyspie plebiscyt został zorganizowany po raz drugi. Sieradzanka znalazła się w gronie trzech osób, które w tej edycji otrzymały tytuł „Wybitnego Polaka” za całokształt swojej działalności. W przypadku Anety Kubas doceniono wysiłek włożony w prowadzenie w stolicy Irlandii Polskiej Biblioteki „Biblary”, która dla miejscowej Polonii pełni szerszą funkcję ośrodka kultury. Oficjalna uroczystość związana z wręczeniem nagrody odbyła się w rezydencji ambasadora Polski w Dublinie.
Sieradzanka nie kryje, że plebiscytowe wyróżnienie sprawiło jej ogromną satysfakcję. – Przez ponad 10 już lat „Biblary” jest prowadzone czysto charytatywnie, a po raz pierwszy spotkałam się z tak jawnym podziękowaniem. To miłe docenienie tego, co robię. Ważne dla mnie nie tylko jako dla społecznej działaczki, ale kobiety i matki. Moja starsza córka ma 9 lat, więc wszystko musiałam pogodzić po drodze z wychowywaniem dzieci. Do tego plebiscytowe zwycięstwo przyszło w momencie bardzo trudnym dla mnie, bo „Biblary” w ostatnim czasie przeżywało duże kłopoty. Praktycznie od zawsze zmagamy się z problemami finansowymi, ale z czasem wraz z brakiem dotacji przyszła konieczność przeprowadzki. Straciliśmy starą siedzibę i przez ponad rok załatwialiśmy nową. Szczerze mówiąc byłam już wykończona tym wszystkim, ale wszystko się udało także dzięki wsparciu samych Irlandczyków. Zyskaliśmy w końcu nowy dom, zbiegła się z tym nagroda i była to dla mnie prawdziwa wisienka na torcie.
O wyróżnieniu sieradzanki zdecydowało nie tylko prowadzenie „Biblary”, ale także propagowanie polskiej kultury i dziennikarska praca, którą zajmowała się jeszcze w rodzinnym Sieradzu, pod panieńskim nazwiskiem Antczak. – Z Polski wyjechałam w 2005 roku i od początku udzielałam się w mediach polonijnych. W tym czasie mieliśmy do czynienia w Irlandii z pierwszą unijną falą polskiej emigracji i nie było żadnych instytucji czy organizacji, która by ją zagospodarowała - _przypomina. - To redakcja Polskiej Gazety była często miejscem, do którego kierowano swoje pierwsze kroki i to wokół gazety toczyło się życie Polaków. Ludzie kompletnie nic nie wiedzieli o miejscowym prawie lub o tym, co im przysługuje, staraliśmy się więc w tym zakresie edukować. Pomagaliśmy im w tym jak zacząć nowe życie. Doradzaliśmy, łączyliśmy ludzi, organizowaliśmy imprezy. Teraz ta świadomość jest już większa.
A nastawienie Irlandczyków do Polaków? Tu też zaszła zmiana? - Polacy mieli zawsze bardzo dobrą opinię w Irlandii. Mieszkańcy Zielonej Wyspy są z reguły przyjaźni, dobrze nastawieni do nas i darzą nas dużym zaufaniem. Cenią Polaków nie tylko jako fachowców, ale po prostu jako nowych członków ich społeczeństwa. Z roku na rok coraz lepiej nas poznają i staliśmy się po prostu częścią ich życia – przekonuje Aneta Kubas. - Z niedawno przeprowadzonych badań wynika, że prawie połowa Irlandczyków z przyjemnością pracuje z Polakami, a ponad jedna czwarta chętnie widziałaby przybysza z kraju nad Wisłą w rodzinie.
Coraz bardziej w lokalne realia wtapiają się także – jak przyznaje sieradzanka – sami Polacy. - Jako społeczność trzymają się jednak raczej razem, mimo że bariera językowa jest coraz mniejsza, ale jednak. Mamy trochę inną mentalność i z tego względu trudniej się integrujemy. Tym bardziej stoi przed nami większe wyzwanie. Jako „Biblary” widzimy konieczność przełamywania tych barier. Właśnie po to, by się integrować, bo to bardzo potrzebne dla obu stron._