Sprawę do sądu skierowała Państwowa Inspekcja Pracy, po tym jak prezes zwolnił dyspozytorkę i jednocześnie przewodniczącą związku Solidarność, nie pytając o zgodę na rozwiązanie umowy z pracownicą zakładowej organizacji związkowej.
Sąd uznał, że z tego powodu Robert Chrzanowski rażąco naruszył prawo. Popełnił więc wykroczenie i miał zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz ponieść koszty sądowe. Prezes MPK odwołał się od wyroku, który w tej sprawie zwany jest nakazowym, i złożył w sądzie sprzeciw. Odbyła się już pierwsza rozprawa, ale nie zapadło rozstrzygnięcie.
Prezes broni się twierdząc, że nie mógł powiadomić zarządu związku, bo jego członkowie zostali przez przewodniczącą zawieszeni, czemu sama zainteresowana zaprzecza.
- Nawet nie posiadam takich kompetencji. Jedynie mieliśmy wewnętrzne ustalenia, kto reprezentuje związek na zewnątrz, podpisuje dokumenty - podkreśla Grażyna Cyll. - Zresztą jeśli prezes nie był w stanie porozumieć się z zarządem związku w zakładzie, to mógł powiadomić o swej decyzji Zarząd Podregionu Solidarności Ziemi Sieradzkiej.
Następna rozprawa została zaplanowana za miesiąc. Sąd ma zamiar powołać świadków.
- Jestem dobrej myśli, bo wierzę w prawdę - ufa w pozytywne dla siebie zakończenie sprawy Robert Chrzanowski, akcentując, że za fałszywe zeznania także grozi kara. - Mam na myśli dotychczasowe, w których moim zdaniem są nieścisłości - stwierdza prezes MPK.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
