Tak Tomasz Baranowski wspominał swój debiut w klasztorze.
- To była chyba zima 1958 roku. Ojciec był organistą u zakonników, ale zachorował. Nie za bardzo mógł wstać z łóżka, bo gorączka go męczyła. Mróz był siarczysty, a poranna msza musiała się zacząć o 6.30. Ja już wtedy pierwsze szlify miałem za sobą. Ojciec, niewiele myśląc, mówi: idź na mszę. To był dzień powszedni. W kościele siedziały bodajże ze trzy starsze panie, mszę odprawiał ówczesny gwardian klasztoru ojciec Rusinek. W kościele było zimno, a ja miałem na plecach koszulę tak mokrą, że do wykręcania. Ze strachu, żeby się udało. Ale poszło.
Msza święta pogrzebowa w najbliższy poniedziałek (25 listopada) w kościele Ojców Bernardynów w Warcie. Początek o godz. 12.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?