Starosta poddębicki stracił mandat radnego powiatowego. Odwołanie było jednogłośne (ZDJĘCIA)

Starosta poddębicki stracił mandat. Ryszard Rytter nie jest już radnym powiatu poddębickiego. Uchwała o wygaszeniu mu mandatu została jednogłośnie przyjęta przez radnych. Głosowanie poprzedziła burzliwa wymiana zdań pomiędzy gospodarzem powiatu i radnymi z opozycji.

- Grupa czworga bardzo aktywnie przez ponad 2 lata próbuje mnie odwołać ze stanowiska starosty - wytknął starosta Rytter. - Gdyby w poprzedniej kadencji członkowie zarządu choć trochę tej energii włożyli we wprowadzenie planu B dziś nie mielibyśmy balastu długu, który powiat będzie spłacał przez następnych 20 lat. Dziś donosi się trzykrotnie do prokuratury, CBA, ABW i NIK. Wielokrotnie byłem przez te instytucje prześwietlony. Widziałem też poselską interpelację posła z naszego regionu, który ministra wypytywał, dlaczego ABW nie zajęło się moją sprawą. I dowiedział się, że ABW nie reaguje na każdy donos, ale tam, gdzie jest faktyczne zagrożenie. To ja rezygnuje z mandatu radnego. Nie zamierzam kryć się za sądami. Dziś mówmy o problemach powiatu, a nie zajmujmy się aferą muszelki. Za mnie wejdzie dobra osoba, która nie będzie zajmować się donosami, a sumiennie jako radny będzie pracować. Dziś sam składam rezygnację i apeluję o jednogłośne jej przyjęcie.

Radni mówią

- Proszę mnie nie obarczać winą za plan B, bo kilkanaście godzin poświęciłam na przeanalizowanie tego tematu - ripostowała radna Janina Pucek. - Czy to ja pana do sądu podałam, albo to ja z panem prowadzę wojny? W końcu proszę mi dać święty spokój!

- 12 września Ryszard Rytter zrzekł się mandatu radnego, by spełnić żądanie pani wojewody - mówił radny Sebastian Romanowski. - Nie bez powodu partyjni radni podnieśli mu na początku kadencji wynagrodzenie o 25 procent nie zważając na finanse powiatu, ani na to, że to 25 procent, to jest średnia, dobra pensja mieszkańców naszego powiatu. Ryszard Rytter składając fałszywe oświadczenie o niekaralności okłamał ludzi tylko po to, by zostać starostą. Następnie wspólnie ze swoimi kolegami koalicjantami wykorzystał kruczki i liki prawne, aby nadal być starostą robiąc sobie kpinę z prawa i demokracji.

- Na poprzedniej sesji nazwałam pana starostę wyuczonym kłamcą i te słowa podtrzymuję - dodała radna Danuta Pecyna. - Nikt inny by takiej presji kłamstwa nie wytrzymał. Kiedy pana sumienie wreszcie tego nie wytrzyma? Panie starosto, troszkę odwagi i samokrytycyzmu. To nie przez nękanie przez czterech radnych, ale przez żądanie wojewody do wygaszenia mandatu został pan przez radę odwołany ze starosty, a po godzinie znów wybrany. Pana obowiązkiem było zgłoszenie do komisarza wyborczego, że jest pan karany. Tego nie zrobił radny Szafran. Ukrył, że miał wyrok w czasie, kiedy był radnym i został odwołany. Mnie pan usunął z PSL, ale zielonego listka mi pan nie zabrał. Tylko dlatego, że nie głosowałam za tym, żeby pan został starostą.

Wypowiedzi trojga radnych spotkały się z natychmiastową ripostą starosty Ryttera.

- Pnie radny Romanowski, ja cztery tygodnie poddałem się weryfikacji, a wy do dziś walczycie o stanowisko starosty - zwrócił się do samorządowca PiS. - Nieudacznikom nie powinno się przyznawać takich stanowisk. Jest pan za młody, niech pan się uczy. Dlaczego żaden z krzykaczy z tej grupy czworga wtedy nie wystartował? Potraficie być tylko w gębie mocni. Mierzi was, że mamy sukcesy. Że szpital jest perełką. Ponad 2 lata szukacie haków na Ryttera, ale wasze działanie spełzło na niczym.

- Cały czas nie odpowiedział mi pan, czy złożył oświadczenie do przewodniczącego komisji wyborczej, że w drugiej kadencji był pan karany - przypomniała radna Pecyna. - Kiedy w grudniu 2010 roku został pan wybrany na starostę jeszcze ta kara panu nie minęła. Kara minęła panu w 2011 roku, niech więc pan nie przysypuje muszelki popiołem. Pana obowiązywały wtedy stare przepisy, tak jak wspomnianego wcześniej radnego z Uniejowa.

- Jaki to pan był biedny, nie wiedząc, że nie wolno przywozić muszelki, którą pewnie chciał pan pochwalić się przed sąsiadem - ironizował radny Wieńczysław Kaźmierczak. - Może i był to efekt pańskiej niewiedzy. My tu mówimy nie o muszelce, a zatajeniu, kłamstwie i oszustwie wyborców w 2010 roku. Oni powinni mieć możliwość wyboru, ale nie mieli. Teraz pan starosta robi wszystko, aby pokazać się w charakterze pokrzywdzonego. Panie Rytter, bo dla mnie pan starostą nigdy nie będzie, ten nieudolny teatr z oddanie mandatu, dla pana jest jedyną możliwością zachowania twarzy. Mówi pan, że składa mandat radnego, by uszanować decyzję wojewody, ale wcześniej nie uszanował pan wyborców. Dlaczego nie zrezygnuje pan z funkcji starosty? Zapewniam, że ja na pewno nie będę kandydował. Odpowiem, nie robi pan dlatego, że dieta radnego wynosi 600 złotych, a pensja starosty 12-13 tysięcy złotych. Tu spraw anie rozbija się o tę nieszczęsną muszelkę, ale o to, że powiem kolokwialnie "są lepsi i lepsiejsi "w naszym kraju. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy skończyli tę sprawę na tym etapie, na którym teraz ona jest, bo okazuje się, że niektórzy mogą więcej. Głęboko ufam, że nasze działania doprowadzą do tego, że w końcu atmosfera na tej sali się uzdrowi.

- Ja nie zrezygnuję z funkcji starosty, chociażby dlatego, aby wam przyjemności nie robić? nie pozostawił złudzeń Ryszard Rytter.

O okolicznościach, w jakich starosta poddębicki stracił mandat, napiszemy też w papierowym wydaniu naszej gazety.