Niecodzienna sytuacja miała miejsce, gdy prezydent miał przedstawić informację o działaniach międzysesyjnych podejmowanych przez miasto, w trakcie których zwyczajowo na gorąco odpowiada i na najważniejsze zgłoszone chwilę wcześniej interpelację. Przewodniczący zarządził głosowanie, by zamiast czytania sprawozdania złożył je na piśmie. Skończyło się na tym, że Jackowi Walczakowi odebrano głos w ogóle i nie mógł skomentować wywołanych przez radnych kwestii. Chwilę później wyszedł wraz z podwładnymi. Gorącą atmosferę utemperowało dopiero spotkanie w prezydenckim gabinecie, na które zaproszono prezydium rady.
Przewodniczący Tomasz Olejnik tuż po rozmowie przyznał, że sprawa przybrała niefortunny obrót. - Czasami prezydenckie wystąpienia zajmowały po kilkadziesiąt stron, stąd głosowaliśmy, czy nie lepiej przedstawić je w formie pisemnej. Ostatecznie radni nie zażyczyli sobie także odpowiedzi na interpelacje. Uważam, że prezydent ma takie prawo, stąd wniosę o wprowadzenie dodatkowe punktu obrad i udzielenie mu głosu.
I tak właśnie, przy 19 głosach za i 2 przeciwnych, się stało. Prezydent nie ukrywał satysfakcji. - Chciałem dać sygnał, że nigdy nie będzie mojej zgody na to, bym miał być biernym uczestnikiem obrad i cieszę się, że zostało to zauważone. Nie może być sytuacji, że prezydent nie ma możliwości odniesienia się do czasami dziwnych sformułowań kierowanych pod adresem miasta. Wiem, że czasem mówię zbyt długo, ale zawsze lepiej jest, by wyjaśnień było za dużo niż za mało.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?