Autobusy MPK notorycznie się spóźniają

Bogumiłę Woźniak z Chojnego oburza niepunktualność miejskiej komunikacji. Z autobusu relacji Charłupia Mała - Chojne korzysta dwoje jej dzieci, dojeżdżających do szkół. - Trzy tygodnie przed świętami autobus na linii nr 3, po południu, miał po 40 minut spóźnienia - relacjonuje pani Bogumiła. - Córka, czekając na przystanku, odmroziła sobie palce u stóp, a syn przez święta leżał w łóżku, bo się przeziębił. Potwierdza to inna mieszkanka Chojnego, codziennie dojeżdżająca do Sieradza. Mówi, że nie kupiła miesięcznego biletu, by nie musiała korzystać z jednego przewoźnika. Na przystanku MPK przy Krakowskim Przedmieściu (na zdjęciu) zatrzymuje się też PKS, który nie ma opóźnień. Wiele razy widziała zatłoczone autobusy PKS, a MPK dojeżdżały do Chojnego prawie puste.

Co na to wiceprezes MPK Sławomir Nogala? - W okresie przedświątecznym generalnie nasze autobusy na wszystkich liniach były opóźnione. Utrzymanie punktualności było trudne z uwagi na panujące korki. Wiceprezes tłumaczy specyfikę linii nr 3, która zaczyna się w Charłupi Małej. Autobus kursuje przez Dzigorzew, gdzie przed świętami jechał 10 - 15 km/h ze względu na śliską nawierzchnię. - Już tam gubił 15 minut. Przy wjeździe na rondo i Jana Pawła II stał w korkach. Nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Autobus musi trzymać się jezdni, bo górą nie poleci.

Dlaczego PKS, przynajmniej do Chojnego, radzi sobie lepiej? - Staramy się być punktualni, żeby ludzie nie marzli - odpowiada prezes Roman Nowak.