Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hodowcy z Poddębic: nie wpuścimy inspektorów do kur

Krzysztof Kaniecki
Szczęsny Gortat z Pudłowa inspektorów dopuści do okna
Szczęsny Gortat z Pudłowa inspektorów dopuści do okna
W jaki sposób służby weterynaryjne doglądają ferm drobiu w naszym regionie? Właściciele największych w powiecie poddębickim kurników zapowiedzieli, że nie wpuszczą inspektorów weterynarii do pomieszczeń.

W jaki sposób służby weterynaryjne doglądają ferm drobiu w naszym regionie? Właściciele największych w powiecie poddębickim kurników zapowiedzieli, że nie wpuszczą inspektorów weterynarii do pomieszczeń.

- Boję się, że lekarze weterynarii mogą przenieść wirusa pod butami - twierdzi Halina Gortat z Pudłowa. - To właśnie w ten sposób podczas kontroli natkną się na zarażony drób.

Pani Halina, która wraz z mężem Leszkiem i synem Szczęsnym prowadzi fermę niosek liczącą 4 tys. kur, zapowiedziała, że oceny stanu drobiu można będzie dokonać, spoglądając przez... okna kurnika. Co na to inspektorzy weterynarii?

- Już dwukrotnie kontrolowaliśmy osiem naszych największych ferm drobiu i nikt nie stwarzał problemów - zapewnia powiatowy lekarz weterynarii Józef Klimczak z Poddębic. - Niepokój właścicieli kurników nas nie dziwi. Zapewniam jednak, że robimy wszystko, aby w trakcie kontroli nie doszło do przeniesienia wirusa. Jeśli wymagamy od hodowców ścisłego przestrzegania zasad weterynaryjnych, to przede wszystkim my musimy dochować wszelkich wymogów bezpieczeństwa. To by dopiero było, gdyby po naszej wizycie zaczęły komuś zdychać kury!

Inspektor Aleksander Kutzner zapewnia, że właściciele ferm drobiowych nie stwarzali dotąd problemów z umożliwieniem kontroli. Nigdzie więc urzędnik nie musiał zaglądać do kurnika przez okno, żeby ocenić stan zdrowia stada.

- Hodowcy wiedzą, że gdyby nie poddali się kontroli, mogą utracić prawo do odszkodowania, które przysługiwałoby im w razie konieczności wybicia stada - tłumaczy Kutzner.

Podobne sankcje grożą za nieprzestrzeganie wytycznych dotyczących zamykania kurników, wykładania mat dezynfekcyjnych oraz używania środków dezynfekcyjnych i korzystania z odzieży jednorazowego użytku.

Mimo zapewnień weterynarzy, Leszek Gortat z Pudłowa obawia się kontroli. - Żadne odszkodowanie nie pokryje nam w stu procentach wartości ubitych kur. Ewentualna konieczność zagazowania tak młodego stada jak moje, spowodowałaby, że pewnie nigdy nie udałoby nam się wznowić produkcji.

Sąsiedztwo województwa mazowieckiego, w którym stwierdzono kilka przypadków ptasiej grypy wśród drobiu, oraz bliskość zbiornika Jeziorsko sprawiają, że hodowcy drobiu dmuchają na zimne. Na przykład Sebastian Kotek, właściciel największej fermy niosek w województwie łódzkim, w której obecnie trzyma ok. miliona kur, wstrzymał handel z drobnymi odbiorcami.

Do ferm w Bałdrzychowie i w Chropach od kilku dni dostęp mają wyłącznie tiry. To na wszelki wypadek, żeby zminimalizować ryzyko przywleczenia wirusa pod kołami ciężarówek.

Przypomnijmy, że do odwołania w naszym województwie obowiązuje zakaz organizowania targów, wystaw, pokazów i konkursów z udziałem żywych ptaków, pojenia drobiu wodą, do której mają dostęp dzikie ptaki, trzymania domowego ptactwa na otwartej przestrzeni. Rozporządzenie zmusza też do odizolowania kaczek i gęsi od pozostałego drobiu.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto