Prokuratura zarzuca Januszowie Ratajczykowi, że jako szef lecznicy zaciągnął pożyczkę od skupującej długi szpitali firmy Magellan, według prokuratury, na bardzo niekorzystnych warunkach z naliczeniem "rażąco wysokiej" prowizji w wysokości 27,3 proc. Kolejny zarzut prokuratury dotyczy tego, że Ratajczyk miał niezgodnie z celem wydać 2,5 mln zł pochodzące z pożyczki bankowej z Raiffeisen Banku. Zamiast na restrukturyzację przeznaczył na inne cele, a wykorzystanie pieniędzy niezgodnie z przeznaczeniem miało uniemożliwić umorzenie 70 proc. z pożyczki zaciągniętej w Banku Gospodarstwa Krajowego.
Janusz Ratajczyk nie przyznał się do winy i już na pierwszej rozprawie odmówił składania wyjaśnień. Zapowiedział, że uczyni to po przesłuchaniu wszystkich świadków i opiniach biegłych. Jak powiedział, tak uczynił podczas ostatniej rozprawy.
Janusz Ratajczyk mówił o tym, jakie musiał w szpitalu przeprowadzić niezbędne inwestycje, by nie stracić kontraktów z Narodowego Funduszu Zdrowia. Mówił też o tym, jakie placówka musiała ponieść wydatki, by zaspokoić roszczenia pracowników i kontrahentów. Dowodził także, że zaciągnięta w firmie Magellan pożyczka wzięta była zgodnie z prawem i jeśli się weźmie pod uwagę całość jej kosztów, była ona na warunkach nie gorszych niż proponowane wówczas, a nawet obecnie przez banki.
Jeśli natomiast chodzi o pożyczkę z Raiffeisen Banku Janusz Ratajczyk stwierdził m.in., że wydatkował ją zgodnie z prawem. W świetle obowiązujących w roku 2005, czy 2006 przepisów nikt nie mógł przewidzieć, że w 2008 roku ukaże się zmiana do ustawy umożliwiająca spłatę jakiegokolwiek kredytu pożyczką z BGK.
Po wysłuchaniu stron sąd ma wydać wyrok 9 grudnia.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?