Zima pustoszy budżety samorządów

Kolejny atak śnieżycy może sprawić, że gminne trakty w Szadku będą nieprzejezdne. Tu wydano na zimową akcję wszystko co do złotówki. Tymczasem opady i zawieje spodziewane są już w czwartek.

- Opozycyjni radni popisali się w tym roku wyjątkową krótkowzrocznością - ocenia burmistrz Szadku Stefania Sulińska. - Z zaplanowanych przeze mnie 80 tysięcy złotych przeznaczonych na bieżące utrzymanie dróg obcięli mi połowę. Z tego 20 tys. zł zarezerwowane jest dla pracowników zatrudnianych w ramach robót publicznych. Łatwo policzyć, że na akcję zima zostało mi 20 tysięcy. Już w połowie stycznia wydałam ostatnie pieniądze. Złotówki z innego działu na odśnieżanie nie wezmę, a negatywnie nastawieni radni mają największy koncert życzeń, kiedy tylko trochę sypnie śniegiem.

O wiele lepiej ma gospodarz Poddębic. Z zabezpieczonych 70 tys. zł do 8 lutego gmina wydała niewiele ponad 4 tys. zł. Ostateczna kwota znana będzie po rozliczeniu wszystkich faktur. W razie konieczności w każdej chwili można będzie dokonać przeksięgowania potrzebnych na odśnieżanie kwot. W poddębickim starostwie usuwanie śniegu z dróg pochłonęło połowę z puli 150 tys. zł. Władze już rozmawiają o ewentualnym zwiększeniem budżetu.

Na akcję zima Powiatowy Zarząd Dróg w Sieradzu miał przeznaczonych 1,1 mln zł. Do tej pory zostało wydanych prawie 900 tys. zł. Łatwo więc policzyć, że budżet jest skromniutki. - Jeśli te pieniądze nie wystarczą, to weźmiemy je z puli przeznaczonej na wiosenne naprawy dróg - nie ma wątpliwości Robert Piątek, dyrektor PZD w Sieradzu. - Tutaj z kolei trzeba będzie znaleźć dodatkowe fundusze.

Dyrektor na razie nie wie jakie. Pewne jest, że stan dróg po zimie będzie opłakany.

W budżecie sieradzkiego magistratu na akcję zima jest zarezerwowanych 460 tys. zł. Już poszło 130 tys. zł. - Nie wiadomo jaki będzie marzec, a pod koniec roku listopad i grudzień. Jeżeli aura w tych miesiącach przypomni styczniową, to może zabraknąć pieniędzy - ocenia Cezary Szydło, wiceprezydent Sieradza.

Za to drogi powiatu wieruszowskiego przypominają tor bobslejowy. Tak śliskiej nawierzchni nie było tutaj nigdy. Tymczasem powiat wydał już wszystkie pieniądze na zimowe utrzymanie dróg. Czy to oznacza, że katastrofalna sytuacja na lokalnych szosach potrwa do wiosny?

- To jest jakiś koszmar! Jadąc do pracy codziennie pokonuję samochodem 10-kilometrowy odcinek powiatowej szosy. Zazwyczaj zajmuje mi to kilka minut, teraz muszę wyjechać co najmniej pół godziny wcześniej - opowiada Elżbieta Olek z Wieruszowa.

Tak się dzieje, bo pieniądze na zimowe utrzymanie ciągów komunikacyjnych skończyły się... 20 stycznia. - Do tego czasu wydaliśmy 115 tys. zł, tyle, ile zaplanowaliśmy - tłumaczy Józef Wróbel. - Nie oznacza to jednak, że będziemy siedzieć z założonymi rękami i czekać na odwilż. Mamy pieniądze zabezpieczone na wykonanie drobnych remontów na drogach. Będziemy zatem odśnieżać i likwidować tzw. śliskość z tej właśnie puli.

Podobnie jest w Wieluniu. Spośród 800 tys. zł przeznaczonych na całoroczne utrzymanie dróg magistrat wydał już połowę. 90 tys. zł poszło na wywóz śniegu z ul. Barycz, Augustiańskiej, Narutowicza i Królewskiej w ścisłym centrum Wielunia. Reszta poszła na odśnieżanie. Wywiezienie metra sześciennego kosztuje 33 zł.

W powiatach łaskim i zduńskowolskim pieniądze na odśnieżanie już się skończyły. Oba samorządy zabezpieczyły po przeszło 400 tys. zł. Urzędnicy zapowiadają, że konieczne będzie jeszcze po 200 tys. zł.

- Oczywiście, że nie wiadomo, czy to wystarczy. To zależy od tego, co nam w niebie zaplanują - śmieje się Elżbieta Wisińska ze starostwa w Zduńskiej Woli.

W Łasku samorządowcy zdecydowali, że śnieg trzeba z miasta wywozić. W Łasku przeprowadzono taką akcję dwa razy. Z ulic i placów zniknęło go dzięki temu tysiąc metrów sześciennych.