Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zdjęcia sieradzanina Marcina Grabii znalazły się na najnowszej, symfonicznej płycie KOMBII

Paweł Gołąb
Fot. Paweł Gołąb
Mocny sieradzki akcent znalazł się na nowej płycie zespołu KOMBII „Symfonicznie”. Okładkę ozdobiły zdjęcia autorstwa sieradzanina Marcina Grabii.

Jak Twoje zdjęcia trafiły na płytę?
- W roku 2014 zespół otrzymał od radiowej Jedynki nagrodę w Opolu. Nagrania dokonano 22 września 2015 roku w Warszawie w Arkadach Kubickiego podczas koncertu KOMBII wraz z orkiestrą symfoniczną Polskiego Radia. Miałem przyjemność uczestniczyć w tym wyjątkowym wydarzeniu, czego efektem jest cała koncertowa sesja, a wybrane fotografie trafiły do najnowszej płyty KOMBII z czego nie ukrywam, ogromnie się cieszę.
No właśnie, można uznać, że jesteś nadwornym fotografem KOMBII.
- No tak, większość koncertów fotografuję „na dworze", więc można przyjąć, że jestem „nadwornym" fotografem. Ale tak na poważnie, to świetne doświadczenie i uczucie móc współpracować z jednym z najbardziej rozpoznawalnych zespołów w Polsce. W tym roku Grzegorz i Waldek obchodzą 40-lecie swojej muzycznej działalności, czego smak już mogłem poczuć.
Może przypomnijmy jak się zaczęła Twoja współpraca z KOMBII?
- Kilkanaście lat temu KOMBII zagrało koncert podczas Dni Sieradza. Fotografowałem wówczas to wydarzenie dla Urzędu Miasta w ramach współpracy. Po koncercie ówczesny manager zaprosił mnie za kulisy. Grzesiek z Waldkiem zobaczyli kilka zdjęć i byli wyraźnie zadowoleni z efektów mojej pracy. Niewiele później fotografowałem już ich koncert gdzieś na Pomorzu.
Właśnie, mówisz Grzesiek, Waldek... - można powiedzieć, że jesteście przyjaciółmi...
- Może przyjaźń to za mocne słowo, ale tak, jesteśmy zdecydowanie w bardzo dobrych relacjach. Był taki moment, gdy na początku zwracałem się do nich per „pan". W końcu na którymś koncercie Grzegorz stwierdził, że znamy się tyle lat, więc żadne per „pan" nie może być stosowane. Mamy zresztą cały czas stały kontakt. Chłopcy koncertują, ale są chwile, że napiszemy coś do siebie na facebooku, mailem, albo zdzwonimy się z okazji np. urodzin czy świąt. Myślę, że jest to efekt zaufania wypracowanego przez lata.
A ile tych koncertów już było?
- To nie jest jakaś ogromna ilość. Zespół w ciągu roku ma około 50 koncertów. Już w tym roku lista ta zamyka się liczbą około 35. Wiesz, nie zawsze można wszędzie być. Ale jeśli jest taka możliwość, to staram się dokumentować ich muzyczne wydarzenia systematycznie w różnych zakątkach Polski. Tych kilometrów jest już trochę przejechane.
Zdjęcia to jedno, ale jest też muzyka zespołu. Powiedz, jak do tego doszło, że zacząłeś słuchać KOMBII?
- Tutaj swoje pięć groszy wtrącił mój brat Piotr. Swego czasu dzieliliśmy jako dzieciaki razem pokój. A że młodszy - czyli ja, próbuje się wzorować zawsze na starszym, byłem więc niejako zdany na muzykę, której słuchał, ale wcale tego nie żałuję. Dziś można powiedzieć, że rola nieco się odwróciła i od jakiegoś czasu staram się namówić Piotra, aby wybrał się ze mną na koncert i poznał osobiście muzyków, których w młodości słuchał. To byłoby bardzo fajne doświadczenie.
Wspomniałeś, że w tym roku już miałeś okazję posłuchać KOMBII na żywo.
- Oj tak. To było bardzo wyjątkowe wydarzenie. W Gdańsku z początkiem lutego miał miejsce premierowy koncert z okazji wspomnianego 40-lecia Grześka i Waldka, promujący całą tegoroczną trasę. Wraz z zespołem wystąpili m.in.: Ewa Farna, Margaret, Ruda z Red Lips, Jan Borysewicz i oczywiście Agnieszka Chylińska. 3 godziny muzycznej podróży przez czterdziestoletnią historię zespołu, zwieńczona częścią symfoniczną z orkiestrą Filharmoników Gdańskich pod batutą pana Jacka Piskorza. Szkoda, że transmitująca „na żywo" koncert telewizja nie pokazała wielu wyjątkowych chwil, jak na przykład momentu, gdy na prośbę konferansjerów i zespołu wszyscy włączyli w telefonach lampki. Wygaszono światła w całej Ergo Arenie. Było naprawdę magicznie. Ale oczywiście są z tego zdjęcia. A propos batuty i dyrygenta. Nie wiem czy wiesz, ale ja też jestem z muzycznej rodziny. Mój wuj - Jan Grabia, był wieloletnim dyrygentem zespołu Mazowsze.
Sam grasz na jakimś instrumencie?
- Próbowałem trochę sił na „klawiszach". Moja mama do dziś pewnie żałuje, że nie kształciłem się w tym kierunku. Zresztą wspomniany wujek Jan stwierdził kiedyś, że mam podobno słuch absolutny. Zdarzało mi się zagrać na pianinie usłyszany kawałek „ze słuchu", bo nut czytać nie potrafię, choć nazewnictwo znam dzięki panu Matyszczakowi, który w podstawówce uczył mnie muzyki. Dyplomowanym muzykiem nie jestem, ale ściśle związałem się ze sztuką.
Wracając do płyty - czy to pierwszy krążek z Twoimi fotografiami?
- Tak, tym bardziej jest to dla mnie ogromna satysfakcja, że zdjęcia trafiły na płytę zespołu KOMBII, z którym tyle lat współpracuję. Ale jest jeszcze kilka pomysłów, których na razie nie chcę ujawniać.
A inne zespoły?
Pytasz o fotografię? Oczywiście. Na przestrzeni wielu lat, miałem przyjemność fotografować chociażby: Big Cyc, zespół Bracia, Kukiza, Zakopower, Czesława Mozila czy amerykańską kapelę ZZ-TOP. Ale numer jeden to jednak KOMBII.
Czy w najbliższym czasie planujesz kolejną wystawę?
- Ostatnią - autorską, związaną właśnie z KOMBII prezentowałem w październiku 2014 w Galerii Teatr w Sieradzu. Wprawdzie w międzyczasie wziąłem udział jeszcze w trzech pokonkursowych wystawach, zdobywając na jednej m.in. srebrny medal podczas XVIII Biennale Plakatu Fotograficznego w Płocku. Ale nie ukrywam, że mam pomysł, aby 40-lecie Grześka i Waldka oraz moją zbliżającą się „czterdziestkę", przypieczętować następną, myślę...wyjątkową wystawą.

Marcin Grabia - absolwent łódzkiej ASP. Laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień z zakresu fotografii i grafiki. Zajmuje się grafiką użytkową, reklamową, fotografią oraz rysunkiem i malarstwem. Brał udział w ponad 50 ogólnopolskich i międzynarodowych wystawach fotografii i grafiki. Jego prace znajdują się w prywatnych zbiorach w Polsce, Niemczech i USA.

Nie jest to jedyne "okładkowe" osiągnięcie, które stało się udziałem artystów w ostatnim czasie. Wcześniej praca Dominiki "Sliwki" Cierplikowskiej, która ozdobiła najnowszą płytę zespołu Mjut, znalazła się w gronie najlepszych polskich okładek minionego 2015 roku w plebiscycie Cover awArts. czytaj poniżej

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto