Zbigniew Krasiński chce rządzić Sieradzem, podobnie była pani prezydent i jeszcze inni...

Kto ma chrapkę na rządy w Sieradzu i Poddębicach, a kto jeszcze udaje Greka?

W Sieradzu nie ujawnili się jeszcze wszyscy kandydaci na fotel prezydenta. Jako pierwsza akces zgłosiła była prezydent Sieradza Barbara Mrozowska-Nieradko twierdząc, że decyzję o starcie podjęła tuż po przegranej kampanii w 2006 r. Tę samą datę podaje obecny gospodarz miasta Jacek Walczak (PO), który dotąd publicznie nie wystartował: - Wtedy ogłosiłem, że jestem prezydentem na dwie kadencje - kwituje Walczak.

Z kolei w miniony piątek z hukiem kampanię rozpoczął Zbigniew Krasiński (SLD), obecny wicestarosta sieradzki. Uczynił to na placu przed Teatrem Miejskim. Dlaczego w tym miejscu?

- Niektórzy uważają, że polityka to teatr i odgrywają role dobrych gospodarzy, obywateli, a potem w pracy ich postawa jest zupełnie inna - tłumaczył Krasiński.

Dodał, że chce miastem rządzić... pogodnie, bo w tej kadencji jest za dużo przepychanek, a konkretny program poznamy za dwa tygodnie.

Z kolei PiS w Sieradzu zaproponował na prezydenta radną powiatową i dyrektora Szkoły Podstawowej nr 10 Kazimierę Gotkowicz. Pozytywnej rekomendacji udzielił jej zarząd okręgowy tej partii w Zgierzu. Teraz potrzebna jest tylko zgoda centrali.

Nie wiadomo kto będzie reprezentował Solidarnych dla Sieradza. Może to być obecny radny miejski Mirosław Owczarek, który nie zaprzecza, ale też twierdzi, że w dalszym ciągu namawiana jest, by kandydować posłanka Krystyna Grabicka.

Jakie szanse mają kandydaci na prezydenta Sieradza, trudno ocenić. Sporą wiedzę zgromadził na ten temat Jacek Walczak. Przez ostatni rok na jego prywatne zlecenie warszawska firma prowadzi telefoniczne badania. - Mogę liczyć na 40-50-procentowe poparcie sieradzan - sumuje Jacek Walczak, który chętnie zmierzyłby się o fotel prezydenta z Mirosławem Owczarkiem.

- Jest komentatorem moich działań i krytykuje mnie nie jako człowieka tylko jako prezydenta, więc rzucam Mirosławowi Owczarkowi rękawicę. Niech będzie taki plebiscyt - Walczak zachęca do walki.

Gdyby Mirosław Owczarek startował tylko do rady, nie będzie miał łatwego życia. PO zadbała o to, by na jej listach i w tym samym okręgu, co mieszka obecny radny miejski wystartował taksówkarz o tym samym nazwisku. W poprzedniej kadencji był na listach Sieradzkiej Unii Samorządowej popierającej byłą prezydent, ale Platforma Obywatelska go wyjęła.

O wiele spokojniej jest w Poddębicach. Tu jeszcze do niedawna wydawało się, że burmistrz nie będzie miał konkurentów. O potencjalnych kandydatach, którzy zechcą zastąpić Piotra Sęczkowskiego (PSL) na fotelu, długo panowała cisza. Zresztą do dziś nikt jeszcze jednoznacznie nie określił się, że będzie startował, ale dwie partie zapowiadają, że na pewno wystawią swoich na listy. Z PO najczęściej wymienia się Macieja Grubskiego i Piotra Bindera. Ten pierwszy przyznaje, że chciałby powalczyć w wyborach, ale: - W partii już tak jest, że nikt nie podejmuje jednoosobowo decyzji - Grubski unika konkretów. - Kandydatury są co najmniej dwie.

W PiS też trwają rozmowy z potencjalnymi kandydatami. Poseł Piotr Polak zapowiada, że do końca września partia na pewno poda nazwisko swojego przedstawiciela.

- Będziemy walczyć o głosy, choć zdajemy sobie sprawę, że obecny burmistrz jest silnym kandydatem - Polak jest realistą i zna mocne strony obecnego szefa gminy.

Sęczkowski jest jak na razie jedyną osobą w Poddębicach, która nie kryje się ze swoimi planami: - Będę ubiegał się o reelekcję - zapowiada. - A to dlatego, że chciałbym dokończyć projekt geotermalny. Mam też swoją wizję rozwoju Poddębic, która za pozyskane wiele milionów złotych, jakich od lat nie widziało to miasto, właśnie się realizuje. To budowa kompleksu sportowo-wypoczynkowego na Byczy-nie, rozwój geotermii i budowa parku zmysłów. W planach mam też kolejne inwestycje. Dlatego będę startował. Wiem, że będę miał konkurentów, ale każdego, z którym się zmierzę, traktuję z szacunkiem.