Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zajazd w sercu miasta

(bbs)
Przeżyliśmy scenę, jak z "Pana Tadeusza" - relacjonuje wzburzony Kazimierz Banach. - To był taki ostatni zajazd na Litwie, czyli w centrum Sieradza! Dziesięciu zbrojnych wtargnęło na naszą posesję.

Przeżyliśmy scenę, jak z "Pana Tadeusza" - relacjonuje wzburzony Kazimierz Banach. - To był taki ostatni zajazd na Litwie, czyli w centrum Sieradza! Dziesięciu zbrojnych wtargnęło na naszą posesję.

Barbara i Kazimierz Banachowi mieszkają przy POW. Rano 18 marca usłyszeli hałas. Gdy wyszli na podwórze, zauważyli, że nie mają połowy betonowego płotu. W jego rozbiórkę zaangażowanych było około 10 mężczyzn wraz z ochroniarzami. Małżonkowie zaalarmowali policję.

- Czekając na przyjazd funkcjonariuszy, usunęliśmy się - wyjawia Barbara Banach. - Umundurowanych trzech pracowników Zakładu Ochrony Mienia w Sieradzu miało kabury i pałki. Nie dopuszczali nikogo do brygady wyposażonej w pneumatyczne młoty. Była koparka i ciągnik.

- Policjanci wstrzymali roboty - dodaje Kazimierz Banach. - Żonie i mnie kazali zabrać dokumenty i przyjechać na komendę. Tak też zrobiliśmy. Gdy wróciliśmy, okazało się, że nie ma całego płotu. Prawie 80 metrów! I znów wezwaliśmy policjantów. Przyjechało czterech.

Ich sąsiad Piotr Miller przyznaje, że poszedł do sądu, bo policzył, że brakuje na działce, którą kupił w 2000 r. 48 mkw. Potwierdził, że sąd nie przyznał mu racji, ale nie ma pretensji.

- Przez półtora roku siedziałam na ławie oskarżonych - ubolewa Banachowa. - Sąsiad żądał wydania pasa ziemi. Sąd uznał za bezsporne, po pomiarach geodetów i wkopaniu słupków, że granica naszej działki biegnie wzdłuż ogrodzenia.

- Sąd potwierdził to, co było oczywiste. 38 lat temu kupiłem działkę 1.288 mkw., niezmiennie za taką płacę podatki - dodaje jej mąż. - Mam zgodę architektury na postawienie betonowego płotu i rachunki za niego!

- Przedtem źle zacząłem z tym sądem - ocenia Miller. - Teraz poszedłem do magistratu o rozgraniczenie. I takie we wrześniu minionego roku otrzymałem. Ale sąsiedzi się odwołali, bo nie zgadzają się z granicą, którą mają w księgach wieczystych.

- Mamy prawomocny wyrok sądu i dokumenty geodezyjne, więc nie mogliśmy zaakceptować decyzji miasta o cofnięciu się z ogrodzeniem na naszą działkę prawie o metr! - oburza się Kazimierz Banach.

Zgodnie z przepisami, ustalenie granic należy do kompetencji wójtów, burmistrzów i prezydentów.

- Powołaliśmy geodetę, który na podstawie dokumentów wyciągnął wniosek o najbardziej prawdopodobnym przebiegu granicy - wyjaśnia Danuta Lipińska, architekt miasta. - Wydaliśmy decyzję o rozgraniczeniu. Pani Banach przyniosła odwołanie. Sprawa została przekazana sądowi i nie jest rozstrzygnięta.

- Jeżeli nie ma postanowienia sądu, to nie ma rozgraniczenia - mówi Ryszard Gauza, prezes Sądu Rejonowego w Sieradzu, gdzie toczy się sprawa.

Zakład Ochrony Mienia jest spółką w całości podległą miastu. Jej prezes Paweł Osiewała potwierdza, że podlegli mu pracownicy ochraniali rozbiórkę płotu. - Przyjąłem usługę, która jest zgodna z posiadaną przez nas koncesją i prawem - wyjaśnia Paweł Osiewała.

- Na podstawie jakiego dokumentu uznał pan, że wykonanie zlecenia Piotra Millera będzie legalne? - dociekaliśmy.

- Nie mogę odpowiedzieć, bobym zdradził tajemnicę handlową.

Piotr Miller jest bardziej rozmowny, bo, jak twierdzi, nie ma nic do ukrycia. Potwierdza, że zgłosił się do Zakładu Ochrony Mienia. Zgodnie z decyzją o rozgraniczeniu z magistratu, posiadanym pozwoleniem na budowę i szkicem granicznym.

- Sprawy w sądzie toczą się latami, a ja nie mogę czekać, bo w grudniu kończy się pozwolenie na budowę. Dopiero później się zorientowałem, że właśnie sąsiadom o to chodzi. Nowy płot postawię szybko. Tylko teraz wezmę nie 20, a 120 ludzi.

- Powiadomiliśmy prokuraturę, bo obawiamy się o swoje życie - dodaje Barbara Banach.

- Nie wierzyłem, gdy czytałem to powiadomienie, że coś takiego miało miejsce - przyznaje Józef Mizerski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. - Zadekretowałem je do Prokuratury Rejonowej. Zostanie włączone do prowadzonego w tej sprawie policyjnego dochodzenia.

Piotr Miller przyniósł do redakcji kopię pisma, które 21 marca złożył w Komendzie Powiatowej Policji.

- Wiem, że państwo Banachowie sami by nie zabrali swojego płotu z mojej działki, więc postanowiłem sam go usunąć, a ich za to obciążyć kosztami - uzasadnia. Prosi jednocześnie komendanta o zajęcie stanowiska w sprawie przekroczenia kompetencji przez policjanta, który zakazał stawiania nowego płotu.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto