W Sieradzu za ciemno?

Czy sieradzki magistrat nie przesadził w oszczędzaniu na ulicznym oświetleniu zatapiając w zimowe wieczory wiele okolic miasta w kompletnych ciemnościach? Do takiego przekonania doszło wielu sieradzan. Czemu? Bo zbyt często natykali się na całe ulice z wyłączonymi lampami, co ich zdaniem było przesadą. Urząd ripostuje. Zapewnia, że aż tak radykalnie oświetlenia wyłączać nie kazano. Jeśli lampy się nie paliły, to pojedynczo. Jeśli zdarzyło się, że zgasło więcej – nie było to zamierzonym działaniem, a efektem awarii.
Lawina pretensji pod adresem władz Sieradza w tej sprawie przetoczyła się na ostatniej miejskiej sesji. O spostrzeżeniach własnych czy zgłoszonych przez mieszkańców informowało kilku opozycyjnych radnych.
Wyliczankę arterii, które wieczorami tonęły w ciemnościach, rozpoczął Paweł Osiewała z opozycyjnego Naszego Sieradza wskazując na ul. Sienkiewicza, która stanowi wjazdową ulicę do miasta od strony Łodzi i prowadzi do ronda. Brak oświetlenia, jak określił, robiło piorunujące wrażenie. - Czy było to efektem oszczędności? Jeżeli tak, to nie lepiej było wyłączyć, ale co drugą lampę, żeby trochę tego światła jednak było?
Jacek Pilarczyk z NS wskazywał, że podobnie działo się z drugiej strony ronda, czyli ul. Jana Pawła II. Z jeszcze innym przytykiem wystąpiła Beata Jacyszyn z Solidarnych dla Sieradza. - Wieczorem lampy w wielu miejscach nie świecą, a na Bohaterów Września, i to już kilka razy w ostatnim czasie, paliły się w samo południe. Jeśli szukamy oszczędności, to coś jest chyba nie tak.
Prezydent Sieradza Jacek Walczak i wiceprezydent Cezary Szydło przyznają, że miasto oszczędza na ulicznym oświetleniu i równie zgodnie zapewniają, że miasto racjonalnie podchodzi do tej kwestii. Bo nie ma mowy o kompleksowym wyłączaniu latarnii na danej ulicy. Jak wskazuja, jeżeli taka sytuacja miała miejsce, to musiała być wynikiem awarii.
- Nie było wyłączeń całych ulic – stanowczo mówi Cezary Szydło. - W ramach oszczędności na niektórych ulicach jak Łokietka, Broniewskiego czy Targowa nie była zapalana, ale co druga latarnia.
Jacek Walczak uzupełnia emocjonalnie. - Musiałbym być ignorantem, by wyłączać całe linie. Oszczędności staramy się robić racjonalnie.
Prezydent zapowiada, że wyłączenia są konieczne. To z racji galopujących cen prądu. Jak wylicza, pięć lat temu miasto wydawało na ten cel 1,7 mln zł. W tamtym roku- także dzięki szeroko zakrojonej inwestycji związanej z wymianą wielu starych lamp czy całych latarni na nowocześniejsze, co oznacza, że energooszczędne – 1,4 mln zł. W tym roku zaplanowano wydatek rzędu 1,3 mln zł. Sęk w tym, że oszczędności dla budżetu, na które liczono, zjadają wspomniane podwyżki cen prądu.
- Będziemy więc starali się oszczędzać dalej – zapowiada prezydent. - Oczywiście w granicach rozsadku, z wyłączeniem takich miejsc publicznych jak parkingi czy Rynek, którym musimy się chwalić. To serce miasta i tu będziemy tłoczyli więcej krwi -obrazowo dopowiada.
Sieradz nie zamierza rezygnować z dalszej wymiany lamp, bez czego – jak podkreślają urzędnicy - skala wydatków miasta na uliczne oświetlenie rosłaby w zastraszającym tempie. Do tej pory na ten cel przeznaczono 3 mln zł . Inwestycja będzie kontynuowana, ale w mniejszym zakresie. - W tym roku wymienimy jeszcze trochę lamp – zapewnia prezydent.