Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uśmiech leczy! - rozmowa z Człowiekiem Roku 2016 Katarzyną Kwapiszewską z Fundacji Dr Clown

Paweł Gołąb
Fot. Fundacja Dr Clown
Rozmawiamy z Człowiekiem Roku 2016 Katarzyną Kwapiszewską, pełnomocnikiem Fundacji Dr Clown w Sieradzu.

Uśmiech to obok czerwonego noska nieodłączny wyróżnik „Doktorów Clownów”, którzy w szpitalach prowadzą terapię śmiechem wśród najmłodszych pacjentów. A tytuł Człowieka Powiatu Sieradzkiego 2016 to przecież powód do dumy. Dzisiaj więc Pani uśmiech jest chyba podwójny?
- Minęło już kilka dni od tej niecodziennej informacji. Ale faktycznie bardzo ucieszył mnie ten tytuł. Zostanie „Człowiekiem Roku” to dla mnie niezwykłe przeżycie i dużo pozytywnych emocji. Na co dzień uśmiech towarzyszy mi w wielu sytuacjach: w pracy, ze znajomymi, jest także największą siłą w zdobywaniu ludzkich serc. A jeśli chodzi o powód do dumy, najbardziej dumna jestem z tego, że tylu ludzi uwierzyło we mnie i wspierało mnie w tym decydującym momencie. Bardzo chciałabym podziękować wszystkim, którzy oddawali na mnie swoje glosy. Przesyłam uśmiechy i dużo pozytywnych myśli. DZIĘKUJĘ.
Jak się zaczęła Pani przygoda z pracą w Fundacji „Dr Clown”? To był przypadek czy w pełni świadoma decyzja, bo miała Pani okazję obserwować jej działania wcześniej? Co było największym magnesem? Co najbardziej przyciągnęło się do ekipy Fundacji „Dr Clown”?
- Wierzę głęboko w to, że w naszym życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, tak było też z moją przygodą z Fundacją. Myślę, że Fundacja „Dr Clown” od zawsze miała moc przyciągnięcia mnie do siebie. Przede wszystkim czerwony to kolor, który najlepiej do mnie pasuje. Nasz charakterystyczny czerwony nos to znak rozpoznawczy „Doktorów Clownów”, nieodłączny rekwizyt w „Terapii śmiechem”, oraz prezent, który ofiarowujemy podopiecznym. A wszystko zaczęło się od spotkania niezwykłego doktora – Przemysława Grzybowskiego, który propagował „Wesoły wolontariat” na mojej uczelni. Zostałam „doktorem clownem” i każdy kolejny krok tylko umacniał mnie w przekonaniu, że Dr Bobek to rola mojego życia. Od samego początku bardzo aktywnie uczestniczyłam w tworzeniu bydgoskiego Oddziału. Zaangażowana byłam także w przyjazd do Polski Patcha Adamsa – prekursora terapii śmiechem na świecie. Ta rola stała się nieodzownym elementem mojego życia. Nic więc dziwnego, że bez wahania podjęłam decyzję o zaangażowaniu w stworzenie Oddziału Fundacji w Sieradzu. Jestem przekonana, że „doktorem clownem” człowiek, jeśli się naprawdę zaangażuje, staje się na całe życie. Doskonale pamiętam dzień, w którym założyłam pierwszy raz swój czerwony nos.
Co daje największą radość w tym charytatywnym działaniu? Bo przecież mówimy o niesieniu otuchy także dla ciężko chorych pacjentów szpitali, do tego jeszcze dzieci. To jest trudne. Nie brakuje pewnie smutnych chwil?
– Smutnych chwil? Zupełnie tak nie postrzegam zadań w Fundacji „Dr Clown”. Każde nasze wyjście na szpitalny oddział, czy do pozostającej pod naszą opieką placówki to ogrom pozytywnych emocji i mnóstwo uśmiechu. Spotykamy bardzo różnych podopiecznych, ale jest to najczęściej wspaniała wymiana: uśmiech za uśmiech. I właśnie to w naszym działaniu daje nam największą motywację do pracy. A kiedy widzę, ile radości sprawia nasza działalność nie tylko chorym dzieciom, ale i wolontariuszom, wierzę, że warto.
„Doktor Clown” musi mieć określone cechy charakteru, na przykład wrodzoną odporność? Czy z czasem można się tego nauczyć? Jest tu miejsce dla wrażliwych osób, którzy przejmują się losem innych? Czy lepiej zachować dystans?
– Smutne emocje pojawiają się rzadko. Pracujemy w grupie i jesteśmy dla siebie ogromnym wsparciem, co pozwala przepracować te gorsze momenty. Nasz wolontariat jest niezwykłym działaniem i z pewnością jest to miejsce dla ludzi odważnych i mających spory dystans do siebie. Wielu zadań można się nauczyć, jeśli tylko uda się pokonać strach przed wejściem w rolę i swobodnie zacznie się „śmieszkować”. Trzeba odciąć się od świata i po prostu dobrze się bawić. Uśmiech to chyba najpiękniejsza rzecz, jaką możemy dać dziecku i jego rodzicom w szpitalu.
Jako pełnomocnik sieradzkiego oddziału Fundacji „Dr Clown” może Pani z satysfakcją stwierdzić, że grupa z roku na rok rośnie w siłę? Kandydatów, jak widać, nie brakuje i jesteście już stałym elementem krajobrazu sieradzkich społeczników.
– Mogę śmiało stwierdzić, że „Doktorzy Clowni” „opanowali” już całe miasto. Nasze kolorowe stroje, czerwone nosy i ogromna dawka pozytywnych emocji docierają do coraz większej grupy odbiorców, a to wszystko dlatego, że jest nas coraz więcej. To jest niesamowite jak bardzo rozpoznawalni jesteśmy w mieście. Czasem spotykam pacjentów, którzy z daleka wołają: „patrz tato, to Bobek z naszego szpitala”. Cieszy mnie też szczególnie zainteresowanie wolontariatem młodych ludzi, którzy znaleźli bardzo fajny sposób na spędzanie czasu i rozwijanie swoich zainteresowań. Fantastyczne jest to, że i starsi wolontariusze w natłoku swoich zadań znajdują czas na niesienie dzieciom uśmiechu. Sami stwierdzają, że Fundacja „Dr Clown” jest dla nich odskocznią od codziennych obowiązków i szansą zrobienia czegoś dobrego dla innych. Fantastyczni ludzie zasilają szeregi naszego Oddziału. Jestem z nich strasznie dumna.
Jakie były początki? Od ilu osób zaczynaliście, z jakim przyjęciem spotkaliście się wówczas w Sieradzu?
- Aż trudno w to uwierzyć, ale w lipcu minie pięć lat, od kiedy Oddział Fundacji „Dr Clown” w Sieradzu rozpoczął działalność. Za nami kilka cudownych lat pracy i może ciężko w to uwierzyć, ale od samego początku wszystko wydawało się bardzo proste. Przede wszystkim szpital od początku bardzo życzliwie podszedł do naszych działań. Dzięki dyrekcji Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Sieradzu oraz wsparciu lekarzy i pielęgniarek szybko mogliśmy zagościć na Oddziale. Rozpoczynaliśmy od zespołu 5 osobowego, nasze umiejętności, stroje i akcesoria nie były jeszcze na obecnym poziomie, ale towarzyszyła nam ogromna motywacja. Idea „Terapii śmiechem” szybko zdobyła zwolenników i zaczęła przyciągać do nas osoby zainteresowane współpracą. Pod koniec pierwszego roku mieliśmy już ośmiu aktywnych wolontariuszy, którzy odwiedzali raz w tygodniu oddział pediatryczny. Doktorów: Bobka, Pigi, Pstryka i Gadułę do dziś można spotkać w czasie naszych działań.
Jak wygląda to obecnie? Fundacja „Dr Clown” w Sieradzu może liczyć na życzliwość, czy musi wciąż twardo walczyć o swoje? Z czego szczególnie, mówiąc już o całym oddziale, jesteście dumni? Obecny zakres działania to maksimum, które chcieliście osiągnąć i to się udało czy macie kolejne plany, kierunki rozwoju? A już osobiście?
– Jak było widać w głosowaniu, Fundacja „Dr Clown” ma wielu sympatyków. Często spotykam się z głosami, że robimy fantastyczne rzeczy i nasza obecność w szpitalu jest cenna, nie tylko dla małych pacjentów i ich rodziców, ale i dla seniorów, których z różnych okazji zdarza nam się odwiedzać. Każdego roku staramy się otwierać kolejne drzwi, a za nimi czeka na nas kolejny życzliwy uśmiech. Jestem dumna ze swoich wolontariuszy. Fundacja „Dr Clown” to przede wszystkim ludzie, a dzięki ich zaangażowaniu tylko rośnie w siłę. Razem możemy zdobywać więcej dziecięcych uśmiechów. Jestem przekonana, że to jeszcze nie koniec naszych możliwości. Każdy wolontariusz wnosi do Fundacji nową energię i nowe pomysły, ciężko więc sprecyzować, co jeszcze przed nami. Przede wszystkim zależy nam na systematycznym odwiedzaniu naszych podopiecznych w ramach programu „Terapia śmiechem”. Jeśli tylko będą możliwości, będziemy rozszerzać naszą działalność. A cel krótkoterminowy: nasz projekt „Uśmiechnięta kraina” bierze udział w głosowaniu w sklepie Tesco. Zachęcamy klientów do oddawania żetonów właśnie na niego. Zachęcamy również do przekazywania 1% podatku na Fundację „Dr Clown” – to w dużej mierze dzięki takiemu wsparciu darczyńców możemy „leczyć śmiechem” dzieci i seniorów w Sieradzu i całej Polsce.
Skoro sprawdziła się Pani w działalności charytatywnej, może warto spróbować sił gdzie indziej? Może lokalna polityka? Człowiek Powiatu miałby chyba otwarte niejedne drzwi?
– Zdecydowanie nie. Nie wyobrażam sobie, bym mogła zamienić swój kolorowy strój „Doktora Clowna” na jakiś sztywny uniform. Najbardziej wyjątkowe w Człowieku Powiatu 2016 jest to, że działa charytatywnie i niech tak pozostanie. Jako Pełnomocnik Fundacji „Dr Clown” mogę być większą inspiracją dla ludzi – do tego, by działać na rzecz podopiecznych, realizować ideę „leczenia śmiechem”. I mam nadzieję, że otwartych drzwi dla Fundacji „Dr Clown” w naszym powiecie nie zabraknie.
Jak można dołączyć do Waszej ekipy? Wystarczy chęć czy musi za tym iść coś więcej?
- My także otwieramy drzwi dla wszystkich zainteresowanych wolontariatem w naszym Oddziale. Na początek wystarczy tylko ukończone 16 lat , górnej granicy wiekowej nie ma, i być gotowym do zaangażowania się w działania Fundacji. Myślę, że warto spróbować. Najbliższa rekrutacja trwa do 10 kwietnia, zapraszamy! Śpieszcie się! Szczegóły można znaleźć stronie www.drclown.pl i na Facebooku.
Czego można życzyć szefowi wszystkich sieradzkich „Doktorów Clownów”?
– Tytuł Człowiek Powiatu Sieradzkiego 2016 to już ogromny sukces. Ale możecie mi życzyć siły, żebym mogła rozwijać skrzydła jeszcze mocniej. Wytrwałych wolontariuszy oraz zaangażowania, żeby nasze działania rosły w siłę i niosły pomoc coraz większej ilości potrzebujących. Całą resztę zdobędziemy razem. Uśmiech leczy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto