- Przez wiele dni koczowałem na dworcu w Charkowie, gdzie toczyły się regularne walki - mówi Janusz Pijanka. - Do samych Sum nie dotarłem, dojechałem natomiast do Połtawy. Tam Nikola z mamą i bliskimi przyjechała z Sum. Spotkaliśmy się w czwartek. Tego dnia zaczął się ostatni etap naszej podróży w przepełnionym do granic możliwości pociągu dojechaliśmy do Lwowa. Tam w okolicach dworca kolejowego jest wielki punkt pomocy uchodźcom, pracuje tam też wielu polskich wolontariuszy. Ze Lwowa dojechaliśmy na granicę w Szegini, przed nami było spokojnie około 1500 osób. Po ukraińskiej stronie straszny bałagan, ale udało się przejść pieszo. Po polskiej stronie już porządek i wszystko poszło sprawnie. Nasi pogranicznicy puścili córkę bez pytania, choć nie miała z sobą paszportu. Już jesteśmy w drodze do Katowic, a potem do Sieradza. W mieście powinniśmy być wieczorem.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?