Służby leśne pilnują choinek

W przeczesywanie lasów zaangażowano nawet patrole konne i strażników z noktowizorami.

- Trzeba jednak przyznać, że skala zjawiska z upływem lat się zmniejsza - mówi Hanna Bednarek-Kolasińska, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. - Sądzę, że nie jest to już tak opłacalne zajęcie jak jeszcze pięć lat temu.

Pomimo optymistycznych prognoz, nadleśnictwo wspólnie z innymi służbami regularnie patroluje lasy. - Przedświąteczna akcja to efekt współpracy służb leśnych, policji, straży miejskiej i straży łowieckiej. W zeszłym roku na gorącym uczynku złapaliśmy blisko sto osób - mówi rzeczniczka.

Przez cały grudzień, 24 godziny na dobę, na terenie Lasu Łagiewnickiego można spotkać miejskich strażników. Są pieszo, konno albo w samochodach. W nocy używają noktowizorów. - Konie widzą w nocy lepiej niż ludzie, a na ich grzbietach można dotrzeć w dalsze rejony niż samochodem - mówi Radosław Kluska, rzecznik łódzkiej straży miejskiej.

Złodzieje najczęściej okaleczają drzewa. Obcinają im czubki, co prowadzi do uschnięcia choinki. Równie często obcinane są gałęzie, masowo wykorzystywane do świątecznych stroików. - Tymczasem, aby wyhodować drzewko o wysokości do 1,2-1,5 m, potrzeba nawet siedmiu lat - mówi Andrzej Tracz, właściciel plantacji drzew iglastych.

Oprócz lasów w okresie przedświątecznym kontroli poddawane są także targowiska. Straż miejska ma prawo zażądać od sprzedawcy dowodu poświadczającego pochodzenie drzewek. Może to być zaświadczenie z urzędu gminy, stwierdzające, że sprzedawca jest właścicielem szkółki bądź lasu, lub faktura za zakup towaru czy asygnata, wystawiona przez nadleśnictwo.

Co grozi złapanemu na gorącym uczynku z choinką niewiadomego pochodzenia? Mandat w wysokości 500 zł. Jeśli wartość zrabowanego mienia przekracza 250 zł, wówczas strażnicy kierują sprawę do sądu grodzkiego.