Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skierniewiczanin u podnóża najwyższej góry świata (ZDJĘCIA)

Dariusz Piekarczyk
Skierniewiczanin  u podnóża najwyższej góry świata
Skierniewiczanin u podnóża najwyższej góry świata Archiwum Mariusza Szczechowicza
Skierniewiczanin Mariusz Szczechowicz , mający w dorobku między innymi wejście na najwyższą górę Europy Mont Blanc, ma za sobą kolejną wyprawę. Tym razem w Himalaje.

-Byłem pod najwyższą górą świata Everestem - mówi. - Konkretnie zaś wEverest Base Camp, czyli pierwszym obozie rozbijanym na drodze po szczyt najwyższej z gór. Everest Base Camp znajduje się na wysokości ponad 5000 metrów nad poziomem morza.
Wyprawa Mariusza Szczechowicza rozpoczęła się 24 stycznia. - Kupiłem bilet do Katmandu, stolicy Nepalu- opowiada. - Od dawna chodziło za mną aby zobaczyć na żywo największą górę świata. Dodam, że specjalnie wybrałem luty, czyli nepalską zimę, aby na spokojnie przyjrzeć się drodze, zwyczajom oraz ludziom. Z Nepalu poleciałem z kolei do Lukli. To mały port lotniczy we wschodnim Nepalu położony na wysokości ponad 2.800 metrów nad poziomem morza. Z Lukli rozpocząłem, bardzo wymagający zresztą, wyczerpujący trekking. Wszystko co potrzebne na ponad dwutygodniową wyprawę ma się na plecach. Droga prowadzi przez lokalne wioski, gdzie można zatrzymać się na gorącą herbatę i chwile odpocząć. Ogólnie ludzie bardzo mili, choć uliczki puste, wszechobecny mróz. Po około trzech, czterech dniach wędrówki zobaczyłem po raz pierwszy szczyt Everestu, co prawda między drzewami, ale po raz pierwszy. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie wioska Namche Bazar. Dużo tam kolorowych budynków, pięknych uliczek. Po około sześciu dniach dotarłem z kolei do wioski Gorak Shep, ostatniej przed Everest Base Campem. To wioska, gdzie czuć już wysokość. Ludzie tam żyjący w trakcie sezonu, czyli w kwietniu, maju, październiku i listopadzie, zarabiają na wyprawach. W końcu dotarłem do celu, czyli do bazy na wyskości 5.364 metrów nad poziomem morza. Nie było to łatwe, bo spotykałem ludzi, którzy ze względu na zły stan samopoczucia, czyli brak brak odpowiedniej klimatyzacji, musieli szybko schodzić do niżej położonych wiosek. W bazie spotkałem za to członków międzynarodowej wyprawy na najwyższą górę świata. Był z nimi znany hiszpański wspinacz i alpinista narodowości baskijskiej Alex Txikon z którym miałem zresztą okazję porozmawiać. Kolejny etap wyprawy to wejście na wejście na Kala Pattar leżący na wysokości 5.643 metrów nad poziomem morza. Żeby się dostać na szczyt trzeba było wpinać się po śliskich kamieniach, ale widok na Monut Everest wszystko rekompensuje, jest niesamowity.
Po wejściu na Kala Pattar Mariusz Szczechowicz postanowił zaatakować Island Peak, górę leżąco na wysokości 6.189 metrów nad poziomem morza. - Prognozy pogody od początku nie dawały wielkich szans na powodzenie, ale postanowiłem spróbować - mówi. - Wejście rozpoczęło się około drugiej w nocy. Wraz z nastaniem dnia wzmógł sie wiatr, który coraz bardziej dawał się we znaki. Na wysokości 5.900 metrów trzeba było odpuścić, bo podmuchy wiatru były tak silne, że przylepiały do skały.
Mariusz Szczechowicz uważa himalajską wyprawę za niezwykle udaną. W planach natomiast zdobywanie kolejnych szczytów. - Cały czas siedzi mi w głowie Ama Dablam w Himalajach - mówi. - Jest to wymagająca górą. Sezon na jej zdobywanie zaczyna się we wrześniu i trwa do listopada. Na razie muszę jednak zregenerować organizm oraz poprawić stan moich finansów, bo one przy tego typu wyprawach odgrywają kluczową rolę. W każdym razie zachorowałem na Himalaje i chcę tam wracać. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto