– Pracowałam tam jako pielęgniarka na OIOM i anestezjologii. W czasie pierwszej misji, przed śmiercią Kadafiego w Libii trwała jeszcze wojna domowa, nie było bezpiecznie. Mieliśmy też setki rannych. Po walkach w Syrcie jednego dnia musieliśmy zająć się nawet 200 rannymi – wspomina trudne chwile w ogarniętym wojną kraju Longina Sowała.
Do Libii wyjechała w ramach akcji humanitarnej współorganizowanej przez Polsko-Libijska Izbę Gospodarcza, stad m.in. jej wizyta w siedzibie Izby po powrocie do kraju.
– Pani Longina była jedna z pierwszych osób, które zgłosiły do nas chęć wyjazdu i złożyły dokumenty. Nie przeszkadzało jej to, że był to wolontariat. Została bardzo wysoko, jeśli nie najwyżej, oceniona przez osoby kwalifikujące personel do wyjazdu – podkreśla zdradza Maria Jolanta Król, dyrektor generalny Polsko-Libijskiej Izby Gospodarczej.
Trudno się dziwić, bo jak zdradza sama pielęgniarka, jej atutami w pracy w trudnych wojennych i w tuż powojennych warunkach było to, że wcześniej w kraju przepracowała ponad 20 lat na OIOM i kilka lat jeździła w karetce „R”.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?