Zamordowani byli oficerami rezerwy, w cywilu wykonujący zawody lekarzy, prawników, nauczycieli czy profesje inżynierskie. Było ich około 25 tysięcy.
Dołów śmierci było kilkadziesiąt. W większości z nich ułożenie szczątków świadczyło o chaotyczności działania enkawudzistów. – Ciała leżały tak, jak upadły, nikt ich nie układał. Wyjątkiem był jeden grób, dużo większy od pozostałych, bo liczący około tysiąca ciał. Po wykopaniu dołu skonstruowano rampę, by można było podjechać ciężarówką. Zwłoki układano równo, warstwami, dlatego zmieściło się ich tak dużo – wspomina Marek Urbański. Łącznie w Charkowie-Piatichatkach.
W miejscach pochówku naukowcy odnajdowali nie tylko resztki ciał i mundurów. Zachowało się sporo przedmiotów należących do oficerów: grzebieni, medali, obrączek, sygnetów, scyzoryków i kluczy. Trafiały się też nieśmiertelniki, dokumenty i fotografie. – Obcowanie z materią tak delikatną nie mogło nie powodować ogromnych emocji u osób, które brały udział w ekshumacjach. Trudno właściwie opisać słowami to, cośmy wtedy odczuwali i przeżywali – mówi archeolog.
Wyjęte z ziemi szczątki i artefakty, po szczegółowym opisaniu i zaewidencjonowaniu, trafiły do plastikowych worków, które zakopano z powrotem w ziemi. Będą stanowiły dowód w procesie o ludobójstwo, gdy już do niego dojdzie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?