Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŚDM 2016 w Krakowie. Kościół o przygotowaniach i kontrowersjach wokół imprez

Piotr Ogórek
Ksiądz Adam Parszywka
Ksiądz Adam Parszywka
Ks. Adam Parszywka, szef biura prasowego Komitetu ­Orga­nizacyjnego Światowych Dni Młodzieży, o przygotowaniach i kontrowersjach wokół imprezy.

Jak to się stało, że zamiast mówić o radosnym wydarzeniu, jakim z założenia są ŚDM, mówi się głównie o problemach związanych z organizacją?
Bardzo łatwo jest zasiać nutę niepokoju. Niedobra wiadomość szybciej znajduje pogłos. Na ŚDM nakłada się także niepokój związany z zamachami terrorystycznymi na świecie. Wydawało się, że one są daleko od nas, a jednak zaczęły docierać coraz bliżej. Gdy pojawiły się problemy związane z uchodźcami, to wszystko wyzwoliło większą ostrożność. Strach w społeczeństwie zaczął narastać.

Kwestia potencjalnych zamachów w kontekście ŚDM pojawiała się tylko przy okazji ataków w Paryżu, a potem w Brukseli. Nie dominuje dyskusji o ŚDM.
Ale zostawia swój ślad, który narasta. Społeczeństwo o tym pamięta.

Przeważają jednak kwestie związane z logistyką.
Od początku mieliśmy świadomość, że to bardzo duże wyzwanie dla Krakowa, ale i dla całego kraju. To wielki sprawdzian dla Polski, regionu, i dla Polaków. Kiedy Ojciec Święty ogłosił na Copaca­banie, że kolejne ŚDM odbędą się w Krakowie, w Polsce wybuchł wielki entuzjazm.

Z czasem stawał się coraz mniejszy.
90 dni przed ŚDM to najtrudniejszy okres. Trochę jak studniówka: bawimy się, ale od jutra bierzemy się już do ostrej pracy.Jako Komitet Organizacyjny mamy poczucie dobrze wykonanej pracy. Przyglądając się jej, widziałem, że to czas bardzo intensywny. Ale w pewnym momencie przychodzi okres sprawdzenia. Dlatego w ostatnim czasie wzrosło zainteresowanie mediów, z czego się cieszymy. Rzeczywiście, dotyczy ono zwłaszcza spraw logistycznych. Tego, czego jeszcze może brakować.

Odnoszę wrażenie, że założenie organizatorów, państwa i służb jest takie, że nic złego się nie stanie, a podstawowym problemem jest tylko udźwignięcie ruchu 2 mln pielgrzymów.

Tak, ale to nie pytanie do nas. Są obszary, za które zgodnie z prawem odpowiadają wskazane organy.

Archidiecezja krakowska jest głównym organizatorem ŚDM. Za co w takim razie dokładnie odpowiadacie?

Za wszystkie wydarzenia liturgiczne, wydarzenia centralne i przygotowanie miejsc do nich: Błonia, Campus Miseri­cordiae w Brzegach, Łagiewniki i inne dla nas udostępnione. Odpowiedzialni jesteśmy też za szereg innych wydarzeń: kilkadziesiąt scen Festiwalu Młodych, kilkaset katechez w kilkudziesięciu językach. Pielgrzymom zarejestrowanym gwarantujemy świadczenia, o które prosili: zakwaterowanie, wyżywienie oraz ubezpieczenie i transport. Za to wszystko ponosimy koszty.

O których wciąż nic nie wiemy
.
Te informacje udostępnimy jeszcze w maju. Wskażemy obszary, za które ponosimy koszty i pokażemy ogólne kwoty. Tych szczegółowych jeszcze nie będziemy znali.

A jednak.
Bo pytania cały czas idą w tym kierunku. Nam brakuje pytań idących w stronę tego entuzjazmu, który był na początku, pytań o korzyści, jakie będzie miało miasto, region i społeczeństwo.

Te pytania padały na początku, a im bliżej ŚDM, tym siłą rzeczy skupiamy się na kwestiach, które zapewnią udaną organizację.
I ta organizacja taka będzie. To najlepszy biznes w stosunku do wkładu i zysku, nie tylko ekonomicznego, bo ten strony kościelnej nie interesuje. Patrząc na poprzednie ŚDM widzimy, że Kościół zawsze do tego dokładał. Padają często słowa o dużym zadłużeniu, ale nie mówi się, gdzie ono powstało. W Brazylii za­dłużenie było tylko po stronie Kościoła, a zyski po stronie społeczeństwa.

Więc jakie są te zyski? Najczęściej mówi się o większym ruchu turystycznym i ponownym powrocie pielgrzymów .
Jeśli odniesiemy się do Madrytu, żeby mieć porównanie z europejskim miastem organizującym ŚDM, to mówimy o 231,5 mln euro zarobionych w ich trakcie. Wyliczała to izba obrachunkowa.

Czyli jeśli ktoś ma być stratny, to tylko Kościół?

Kościół nie liczy swoich strat, bo wychodzimy z założenia, że to najlepsza inwestycja w ludzi młodych. Finanse są zawsze tematem pobocznym. Wiadomo, że są, ale nie mamy w zwyczaju przedstawiać poniesionych nakładów. Bo naszą misją jest młody człowiek.

Ale w organizację ŚDM są angażowane publiczne pieniądze. Stąd pytania o nie.

Są obszary jasno zdefiniowane, które finansuje Kościół. I, jak mówiłem, wkrótce przedstawimy informację w tej sprawie. My nie występujemy o dofinansowanie wydarzeń religijnych. W naszej gestii są takie rzeczy, jak nagłośnienie, telebimy czy toalety. My to organizujemy.

A co z Brzegami i pracami tam wykonywanymi?

Logika była taka, żeby nie inwestować pieniędzy w jednorazowe wydarzenie. Brzegi są elementem wielickiej strefy ekonomicznej. Wszelkie prace tam zrealizowane będą służyć w przyszłości nie Kościołowi, ale całemu regionowi i mieszkańcom. Samorząd nie inwestuje więc w Kościół, tylko w to, co i tak zaplanował.

W Brzegach trwają prace melioracyjne, będą budowane mosty, dokończony układ drogowy, przeniesione i zabezpieczone linie wysokiego napięcia. Zdążycie przed 26 lipca?
Jestem przekonany, że te fundamentalne sprawy będą gotowe o wiele wcześniej, bo są po prostu zagwarantowane. Mają swój harmonogram, który postępuje. Burmistrz Wieliczki jest w to w pełni zaangażowany.

To Wy, jako organizatorzy, wybraliście główne miejsce nocnego czuwania i mszy posłania z udziałem papieża Franciszka. Brzegi były rzeczywiście najlepszym miejscem? Teraz pojawiają się głosy, że nie. Mówi o tym choćby raport Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, który wyciekł do mediów.
Nic tutaj nie działo się przypadkiem. Tak, to było najlepsze miejsce. Dla nas najlepiej byłoby oczywiście, żeby wszystko odbyło się na Błoniach, ale one są po prostu za małe. Patrząc na poprzednie ŚDM, to wszędzie główne wydarzenia były oddalone sporo kilometrów od centrum miasta. Tak było w Rio, gdzie msza finałowa miała się odbyć w Campus Fidei, ale z powodu wielkich deszczy tak się nie stało. Główne uroczystości odbyły się tam, gdzie wcześniejsze, czyli na plaży Copacabana. W Rzymie i Madrycie główne msze też odprawiono w miejscach sporo oddalonych od miast. W Paryżu msza była w centrum, ale nie każdy ma Pola Marsowe.

Biskup Muskus powiedział, że zmiana lokalizacji Brzegów będzie brana pod uwagę, tylko jeśli wystąpi jakiś kataklizm. Jaka jest więc alternatywna lokalizacja?
Wystąpienie biskupa zamknęło wszelkie spekulacje. Nie w tym względzie, że Kościół zna się lepiej na sprawach bezpieczeństwa czy logistyki, ale dokument Rządowego Centrum Bezpieczeństwa był po prostu nieaktualny.

Deklaracja biskupa była jasna. Ale jaka jest lokalizacja alternatywnego miejsca? To Błonia?
Jak mówił biskup Muskus: „Nie ma planu B. Brzegi są jedyną możliwą lokalizacją, która jest w stanie przyjąć tak wielką liczbę pielgrzymów”. Copacabana w Rio była alternatywną lokalizacją, ale udźwignęła ten ciężar. Pamiętajmy, że młodzież przyjeżdżająca na ŚDM nie potrzebuje komfortowych warunków i dla nich nie ma problemu, żeby przejść wiele dziesiątek kilometrów. Oni są na wszystko gotowi. Na Copacabanie było 3 mln młodych. Nie dotarła tam nawet cała infrastruktura z Campus Fidei, ale nikt z tego powodu nie narzekał. Nie stawiajmy ponad wszystko logistyki i ekonomii, nie bądźmy bardziej papiescy niż papież. Młodzież przyjeżdża po dobre przeżycia, przede wszystkim duchowe oraz emocjonalne i przyjacielskie. Chcemy oczywiście ich dobrze przyjąć, ale nie skupiamy się tylko na tym.

Jak wygląda współpraca ze stroną rządową? Wyciek raportu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa spowodował, że to przede wszystkim Kościół musiał się tłumaczyć.
Dokument Centrum nie był nigdzie publikowany, więc sądzę, że wyciekł. To raczej nie jest przypadek. Zmiany w rządzie nie sprzyjają organizacji takiego wydarzenia, jak ŚDM. A w ciągu ostatnich dwóch lat była dwukrotna zmiana: najpierw w związku z aferą taśmową, a później już po wyborach. Za każdym razem to trud wchodzenia nowych osób w te przygotowania. Podkreślam jednak, że współpraca ze stroną rządową jest bardzo dobra. Jest ogromne zainteresowanie i zaangażowanie personalne wychodzące poza same obowiązki.

Jakie według Księdza będą zyski i pozytywne skutki ŚDM, zarówno dla Kościoła, jak i nas wszystkich?
ŚDM to ruch dający nam okazję do wspólnego budowania ponad podziałami. Wierzących z niewierzącymi, redakcji katolickich z niekatolickimi, osób na co dzień ze sobą rywalizujących... To wielkie dobro rodzące się z ŚDM, szczera współpraca na wielu szczeblach. Drugie dobro to rok miłosierdzia. ŚDM stają się największym promotorem Bożego Miłosierdzia na świecie. Jeśli chodzi o sprawy materialne, to bilans zysków i strat pokaże raport, który przygotujemy na koniec sierpnia. Kościół nie liczy, czy ktoś przy ŚDM zarobi, ale jeśli tak się stanie, to bardzo dobrze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto