Aborygeni wierzą, że ktoś wędrując ze śpiewem stworzył świat, dlatego, bohaterka wtorkowego spotkania w sieradzkim CIK opowiadała o swojej ścieżce, dzięki której trafiła do eksperymentalnego Teatru Gardzienice.
Joanna Holcgreber pochodzi z Łodzi. Jak przyznała uczestnikom, była nieśmiałą dziewczyną, która zamiast aktorstwa wybrała najpierw fizioterapię na wrocławskim AWF.
- Wybrałam ten kierunek, bo chciałam poprzez ruch wyrzucić z siebie emocje – mówiła na spotkaniu Holcgreber. - Znajomi zaprowadzili mnie pewnego dnia na przedpremierowy, nie do końca legalny pokaz spektaklu Teatru Gardzienice. Po tym był pokaz treningu aktorskiego. Ta cała sytuacja mną wstrząsnęła, bo zobaczyłam, że aktywność fizyczna nie tylko służy do wyrzucania energii z siebie, ale też do pokazywania dramaturgii i wydobywaniu prawdy z siebie. Uznałam wtedy z koleżankami, że wbijemy się na tak zwany "krzywy ryj” na warsztaty, chociaż bardzo trudno było się do nich dostać. Aktorów wtedy traktowałam jak żywych półbogów.
Założony w 1977 roku przez Włodzimierza Staniewskiego, stał się znany na świecie dzięki spektaklom i rygorystycznym praktykom teatralnym. Nazwa pochodzi od podlubelskiej wsi, gdzie teatr ma swoją siedzibę. „Gardzienice” są autorskim projektem ich założyciela. Zespół zyskał międzynarodowy rozgłos, przez krytykę jest klasyfikowany jako eksperymentalny teatr antropologiczny.
Teatr nazywany jest niekiedy „Teatrem ekologicznym”. Aktorzy z „Gardzienic” nie istnieją w pustce i cały spektakl uzależniony jest od miejsca, pory dnia pory roku, czy nawet jakości powietrza. Na warsztaty do „Gardzienic” przyjeżdżają młodzi aktorzy z całego świata, a sama trupa występowała w Palestynie, Izraelu, Rosji, Korei czy Stanach Zjednoczonych.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?