Samotna wyprawa rowerowa z Sieradza do Gdańska młodego sieradzanina Dawida Sowijaka ZDJĘCIA

1. dzień (03.08.2022 r.)

Podróż rozpoczęła się o godzinie 8:30.Wtedy to pierwszy raz mogłem poczuć ciężar jaki będę wiózł przez 4 dni. Cały ładunek razem ważył od 15 do 20 kilogramów, w zależności ile miałem prowiantu. Pierwszy postój nastąpił w Pęczniewie (31 km od Sieradza).Po drodze mijałem wiele ciekawych miejsc do fotografowania, zaczynając od koników a kończąc na bocianach. Nie był to jednak wyjazd fotograficzny więc uszczęśliwiłem się paroma zdjęciami moim telefonem. Minąłem zalew Jeziorsko i podczas postoju wydarzyła się sytuacja,która mogła przekreślić całą wyprawę. Kończyłem kolejny postój i zauważył,że niedaleko mnie pojawiły się trzy psy,które nagle zaczęły biegnąc w moją stronę. Mogłem zrobić wszystko, ale wybrałem ucieczkę do pobliskiego gospodarstwa. Psy po około 300 metrach gonienia mnie odpuściły i mogłem spokojnie kontynuować podróż.

Drugi postój po 55 km nastąpił w Uniejowie, szybki gofr z owocami i jedziemy dalej. Tak jak sądziłem przed wyjazdem trasa uległa zmianie i po około 90 km lekko zboczyłem z trasy,aby w Kłodawie zjeść ostatni posiłek i bezpośrednio kierować się do noclegu. Dzień zakończyłem po 110 km na polu namiotowym ,,U MUNDKA”. Miła obsługa i idealnie zaopatrzony teren nad jeziorem Modzerowskie dały mi chęć do powrotu w to miejsce.

2. dzień (04.08.2022 r.)

Pobudka o 7 rano, w trasę jednak wyjechałem o 9:15.Wynikało to ze złożenia całego sprzętu i zjedzenia śniadania. Po około 15 km drogi i tym samym minięciu Izbicy Kujawskiej nastąpiła wywrotka.Nic mi się nie stało jedynie małe zadrapanie i w połowie podarta jedna ze sakw. Koleiny na drogach krajowych to dramat przez który niejeden rowerzysta stracił życie. Musiałem naprawić cały ładunek i pojechałem dalej. Musiałem stawać przynajmniej co półtorej godzinki w jakimś sklepie,gdyż w 32 stopniowy upał picie schodziło znacznie szybciej. Ostatni postój nastąpił w Ciechocinku,gdzie zjadłem obiadokolację. Około godziny 19 byłem na polu namiotowym ,,Tramp” w Toruniu i kończąc dzień z 83 km poszedłem wcześnie spać.

3. dzień (05.08.2022 r.)

W ten dzień czekało mnie 125 km drogi z Torunia do Starogardu Gdańskiego i 35 stopniowy upał, więc wyjechałem o godzinie 7:30.W bardzo dobrym tempie dojechałem na obiad do Chełmna dzięki super komfortowym ścieżką rowerowym. Chciałem dojechać przed zmrokiem,więc zrobiłem jedynie parę postojów w osiedlowych i wiejskich sklepikach. Na samym końcu dnia złapała mnie burza z deszczem. Udało się jednak dojechać do domku, który wcześniej zarezerwowałem. Dzień zakończyłem z pozytywnym nastrojem, bo jutro czekała na mnie meta!

4. dzień (06.08.2022 r.)

Poranek był najcięższy ze wszystkich. Zakwasy na udach nie pomagały w jeździe. W ten dzień jednak było tylko 65 km do przejechania. Pierwsze 20 km jazdy to był dramat. Wiatr w twarz nie pozwalał na zbyt wiele i osłabiał mnie z każdym kilometrem. W taką pogodę jechało już tylko serce. Po 25 km czekała na mnie ścieżka rowerowa, która dzięki drzewom z boku przyspieszyła moją podróż. Dojechałem do wsi Pszczółki skąd czekała na mnie ostatnia prosta, co podbudowało mnie mentalnie. Po 7 godzinach walki dojechałem ! To był najcięższy dzień wyprawy i zarazem jeden z najpiękniejszych w moim życiu choć dopiero teraz dociera do mnie czego dokonałem.

Zdjęcia Dawida Sowijaka można było oglądać w PBP w Sieradzu na wystawie urządzonej na przełomie czerwca i lipca tego roku. KLIKNIJ W LINK PONIŻEJ: