Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radny wiedział, nie powiedział, a to było tak...

Paweł Gołąb
Stanisław Barwaśny (drugi od prawej) piastuje funkcję radnego po raz trzeci. Gdyby ujawnił wyrok, straciłby mandat jeszcze w ubiegłej kadencji. Zataił jednak ten fakt i postanowił kandydować (zresztą skutecznie) jeszcze raz. To jedno z ostatnich głosowań radnego, jeśli zachowa się etycznie i złoży mandat
Stanisław Barwaśny (drugi od prawej) piastuje funkcję radnego po raz trzeci. Gdyby ujawnił wyrok, straciłby mandat jeszcze w ubiegłej kadencji. Zataił jednak ten fakt i postanowił kandydować (zresztą skutecznie) jeszcze raz. To jedno z ostatnich głosowań radnego, jeśli zachowa się etycznie i złoży mandat
Skandal! Sieradzki radny Stanisław Barwaśny, sprawujący tę funkcję już po raz trzeci, zataił, że w 2001 roku sąd skazał go prawomocnym wyrokiem. Już wtedy powinien stracić mandat. Tymczasem dysponuje nim do dzisiaj...

Skandal! Sieradzki radny Stanisław Barwaśny, sprawujący tę funkcję już po raz trzeci, zataił, że w 2001 roku sąd skazał go prawomocnym wyrokiem. Już wtedy powinien stracić mandat. Tymczasem dysponuje nim do dzisiaj...

Jeszcze we wtorek, podczas wizyty w sieradzkiej redakcji, Stanisław Barwaśny utrzymywał, że nie było mowy o skazującym wyroku. Nasze argumenty odpierał zasłaniając się niepamięcią i wyrokiem oczyszczającym go z jednego zarzutu.

Ale zarzuty były dwa. Właśnie za ten drugi, w sierpniu 2001 roku orzeczono wobec niego karę pozbawienia wolności na sześć miesięcy, w zawieszeniu na trzy lata. Następnego dnia Barwaśny znalazł jednak właściwy dokument i przedstawił go w Biurze Rady Miejskiej w Sieradzu.

– Jestem naprawdę zszokowany – przyznał Mirosław Owczarek, przewodniczący Rady Miejskiej w Sieradzu.

Kto barem wojuje, od baru ginie

Do ujawnienia bulwersującej sprawy nie doszłoby, gdyby nie Halina Klimczak, z którą radny prowadził od lat zażarty bój. Przedmiotem sporu był bar, który sieradzanka urządziła w miejsce przystanku PKS i MPK w Sieradzu-Woźnikach. O zatargu informowaliśmy szeroko na łamach tygodnika „Nad Wartą” (z dnia 5 marca br.).

Stanisław Barwaśny uważał, że istnienie baru w tym miejscu zagraża bezpieczeństwu na pobliskim ruchliwym skrzyżowaniu. Utrzymywał ponadto, że przybytek powstał bezprawnie. Bar w ciągu 8 lat działalności z reguły był zamknięty. Co rusz zamykano go – a to z powodu braku szamba, a to znaku zakazu zatrzymywania się, który ustawiano tuż przy lokalu, uniemożliwiając klientom parkowanie pojazdów. Właścicielka baru przekonywała, że podejmowane wobec niej działania to czysta złośliwość radnego.

Po opisaniu sprawy w tygodniku „Nad Wartą” dotarła do niej informacja o prawomocnym wyroku sądowym, orzeczonym w stosunku do radnego Stanisława Barwaśnego. Natychmiast powiadomiła o tym Urząd Miejski w Sieradzu, który
pismo skierował do Biura Rady Miejskiej. Sieradzanka nie ukrywa, że zrobiła to z zemsty.

– To rewanż za moje krzywdy! – przyznaje otwarcie Halina Klimczak. – Za to, że przez osiem lat utrudniał mi życie, pozbawiał pracy i wpędzał w chorobę. Niech się wszyscy przekonają, jaki z niego jest człowiek.

Dachowanie radnego

Potwierdzenie informacji zawartych w podaniu sieradzanki znaleźliśmy w archiwalnych aktach Sądu Rejonowego w Sieradzu, przed obliczem którego stanął Stanisław Barwaśny.

Co z nich wynika?

28 sierpnia 1997 roku syn radnego uczestniczył w wypadku samochodowym. Prowadził pojazd ojca, mimo że nie miał prawa jazdy. W miejscowości Piaski w gminie Zduńska Wola citroen, którym kierował, zjechał do rowu. Samochód jeszcze dachował i dopiero potem zatrzymał się na jezdni.

Jak ustalono w sądowym postępowaniu, Stanisław Barwaśny był w tym czasie w pracy w sieradzkim PPKS. Na miejsce wypadku zawiózł go jeden z pracowników przedsiębiorstwa. Zostawił go tam i odjechał. Chwilę później nadjechał pojazd z dwoma okolicznymi mieszkańcami, którzy znali Stanisława Barwaśnego. Im przedstawił już inną wersję zdarzenia. Radny wziął winę na siebie, stwierdzając, że to on prowadził pojazd. Dwójkę mężczyzn poprosił o złożenie takiego właśnie zeznania. Po latach wszystko się jednak wydało. Policji doniesiono o faktycznym przebiegu wypadku. Sprawa trafiła do sądu. Skończyła się trzema wyrokami.

Radnemu postawiono dwa zarzuty. Oskarżono go o nakłonienie dwóch osób do złożenia fałszywych zeznań oraz o wyłudzenie kilkunastu tysięcy złotych od firmy ubezpieczeniowej. 4 kwietnia 2001 roku Sąd Rejonowy w Sieradzu uznał go winnym obu zarzutów. Barwaśny odwołał się. Sprawę przejął Sąd Okręgowy w Sieradzu. Wyrok zapadł 1 sierpnia 2001 roku. Sąd utrzymał zarzut dotyczący nakłaniania do złożenia fałszywych zeznań i skazał go na 6 miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 3 lata.

Ordynacja wyborcza mówi jednoznacznie. W przypadku prawomocnego wyroku skazującego za przestępstwo umyślne następuje natychmiastowe wygaśnięcie mandatu. Przepisy ordynacji nie nakazują jednak sądowi, by informował odpowiednie organy o orzeczeniach w stosunku do radnych. Powinien to zrobić sam zainteresowany.

– To jest zatajenie – stwierdza jednoznacznie Janusz Adamski, komisarz wyborczy w Sieradzu. – W tej sytuacji radny traci mandat natychmiast.

Co ciekawe, Stanisław Barwaśny, który jest radnym miejskim już trzecią kadencję, miał prawo wystartować w ostatnich wyborach samorządowych z 2002 roku. Kandydować nie mogą bowiem jedynie osoby pozbawione praw publicznych, wyborczych lub ubezwłasnowolnione. Tylko, kto by wybrał radnym osobę z wyrokiem na sumieniu, gdyby wiedział o nadszarpniętej reputacji kandydata? Które ugrupowanie wstawiłoby takiego polityka na listę?

Niecałe dwa lata, odległe czasy

Informacja o prowadzonym postępowaniu sądowym w sprawie Barwaśnego była znana radnym ubiegłej kadencji. Mimo to doczekał on końca kadencji.

– Do pewnego czasu pytałam Stanisława Barwaśnego o postępy w sprawie. Nie byłam jednak dociekliwa do końca i to był może mój błąd – przyznaje Stefania Gąsiorowska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Sieradzu ubiegłej kadencji. – Radny nie przedstawiał dokumentów. Informował jedynie, że postępowanie wciąż trwa.

Stanisław Barwaśny najprawdopodobniej wykorzystał fakt, że sprawa na wyroku sądu okręgowego jeszcze się nie zakończyła. Do ponownego rozpatrzenia skierowano bowiem drugi z zarzutów, dotyczący wyłudzenia pieniędzy. Sąd uznał, że radny miał prawo do ubezpieczenia z tytułu autocasco. Pieniądze by mu się nie należały, gdyby udowodniono, że syn użytkował samochód za zgodą ojca. Sąd Rejonowy w Sieradzu przyjął tę argumentację i w tym przypadku uznał Stanisława Barwaśnego za niewinnego.

To właśnie tego wyroku, trzeciego w sprawie, Stanisław Barwaśny łapał się jak tonący brzytwy. Jeszcze we wtorek podczas wizyty w sieradzkiej redakcji „Dziennika Łódzkiego” przedstawiał nam właśnie ten dokument, twierdząc, że został całkowicie oczyszczony z zarzutów. Gdy przypominaliśmy o skazującym wyroku sądu okręgowego, zasłaniał się niepamięcią.

– To są odległe czasy. Nie przypominam sobie, czy był jeden zarzut, czy dwa. Uważam jednak, że zostałem całkowicie uniewinniony – przekonywał Stanisław Barwaśny.

Co więcej, radny zapytany o przebieg wypadku sprzed lat, powiedział, że to on prowadził citroena feralnego dnia! Jakby skazującego wyroku, mówiącego coś zupełnie innego, wcale nie było...

Lawina ruszyła

Wyrok jednak jest i w końcu „odnalazł się” dla przewodniczącego RM w Sieradzu, który domagał się dokumentu. Stanisław Barwaśny dostarczył go w środę.

– Zwróciłem się jeszcze do sieradzkiego sądu i do rejestru skazanych w Kaliszu o potwierdzenie, ale sprawa jest oczywista – zapewnia Mirosław Owczarek, przewodniczący RM. – Wina leży po stronie radnego. Jestem zbulwersowany.

Lawina dopiero ruszyła. Trudno określić, ile komplikacji przyniesie nieuczciwe postępowanie radnego. Biuro Rady Miejskiej w Sieradzu przystąpiło już do sprawdzania wszystkich uchwał, które w ubiegłej kadencji, po granicznej dacie 1 sierpnia 2001 roku, podjęto przy udziale Stanisława Barwaśnego. Jeżeli wiążące decyzje zapadły przewagą jednego głosu, będą przesłanki, by je podważyć. Można się ponadto spodziewać, że prezydent Sieradza wystąpi o zwrot nienależnie wypłaconych diet.

Osobną sprawą pozostaje, jak zachowa się Stanisław Barwaśny. Można się domagać złożenia przez niego mandatu, ale tylko licząc na jego etyczne zachowanie. Tę kwestię można bowiem rozpatrywać jedynie w aspekcie moralnym. Nie ma konkretnego przepisu, na mocy którego można go w tej sytuacji pozbawić funkcji radnego.

Nikt jednak, zarówno lewicowa opozycja w radzie, jak i prawicowa koalicja rządząca Sieradzem, nie ukrywa, że Barwaśny nie ma moralnego prawa do dalszego współdecydowania o losach Sieradza. Ugrupowanie Liga i Sprawiedliwość, którego Stanisław Barwaśny jest członkiem, będzie niebawem dyskutować, czy nie wykluczyć go ze swoich szeregów.

Można się więc spodziewać, że ostatni wyrok w sprawie radnego Stanisława Barwaśnego jeszcze nie zapadł.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto