Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura szuka winnych zalania MOSiR w Sieradzu

Tadeusz Sobczak
Śledztwo, które prowadzi sieradzka prokuratura ma wyjaśnić, czy pracownicy miejscowego inspektoratu Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Łodzi, odpowiedzialni za stan wałów oraz urządzeń przy rzece Żeglinie nie popełnili błędu.

Drugi wątek dotyczy wykrycia osób, które bezprawnie otworzyły jeden z przepustów przy rzece. To właśnie woda wylewająca się z Żegliny na łęgi zatopiła tereny Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sieradzu.

Wszystko rozpoczęło się, gdy Sieradz przygotowywał się na powódź, którą mogła spowodować rzeka Warta. Tymczasem, mimo szczelnych wałów, woda zaczęła zalewać sieradzki MOSiR położony między Wartą i Żegliną. Przez cztery dni, podczas których woda zalała m.in. boisko ze sztuczną nawierzchnią oraz płytę główną stadionu piłkarskiego i korty tenisowe, nikt nie miał pojęcia czemu.

- Codziennie od czwartku, 20 maja, moje służby patrolowały wały przy Żeglinie, by dociec co się dzieje. Wody bowiem w ośrodku sportu przybywało więcej niż był jej przybór w Warcie. To była dziwna sytuacja - opowiada Jacek Walczak.

W niedzielę, 23 maja, gdy MOSiR był już pod wodą, wyszło na jaw jaka była przyczyna powodzi.

- Tak, jak codziennie, oglądaliśmy wały przy Żeglinie. Był z nami pracownik WZMiUW. Doszliśmy do granic miasta i nie zauważyliśmy żadnych wyrw - opowiada Jarosław Zienkiewicz, sekretarz Sieradza. - Pracownik melioracji poszedł dalej sprawdzić jeszcze wały na terenie należącym do gminy. Około godziny 16 otrzymałem informację, że woda płynie przez przepust nieczynny od wielu lat.

Informacja lotem błyskawicy trafia do Jacka Walczaka. Prezydent razem z sekretarzem rozpoczyna gorączkowe poszukiwania przecieku.

- Jechaliśmy po wale na rowerach. I jakieś półtora kilometra od skansenu zobaczyliśmy obrazek, który nas zmroził. Przez przepust w wale woda bardzo szybko wypływała z Żegliny na łęgi. Prowizoryczna próba zatkania otworu przez pracownika melioracji na nic się zdała. Zawiadomiłem strażaków z państwowej straży pożarnej. Do pracy przy zaczopowania przepustu potrzebny był płetwonurek i pontony. Po godzinie 21 przez 60-centymetrowy otwór woda już nie płynęła. Gdy wracaliśmy na teren ośrodka sportu, sprawdziliśmy pod drodze jeszcze jeden przepust, który znajdował się bliżej skansenu. Ten, na szczęście, był zamknięty.

Jak się okazało, nie na długo. Ktoś w nocy otworzył ten przepust i woda znowu lała się na łęgi.

- Kiedy to zauważyłem, bardzo się zdenerwowałem, bo ktoś specjalnie otworzył przepust. Tego zaczopowanego nikt na szczęście nie ruszył - emocjonuje się prezydent Sieradza. - Sprawę zgłosiłem do prokuratury.

Na jej wniosek policja w tym samym dniu przesłuchała kilkanaście osób. Zeznania razem z dokumentami zabezpieczonymi w sieradzkim inspektoracie Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Łodzi trafiły na prokuratorskie biurko.

- Ze wstępnych ocen materiału dowodowego wynika, iż zachodzi uzasadnione podejrzenie zaistnienia przestępstwa dotyczącego spowodowania katastrofy lub sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach - mówi urzędniczym językiem Józef Mizerski z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. - Śledztwo może potrwać około trzech miesięcy. Trzeba wyjaśnić czy osoby odpowiedzialne za stan wałów i urządzeń hydrotechnicznych prawidłowo wykonywały swoje obowiązki. Chcemy ustalić także sprawców samowolnego otwarcia jednego przepustu. Pod uwagę brane są różne hipotezy. W zależności od kwalifikacji czynu kara może wynosić do 8 lat pozbawienia wolności.

Z dokumentów w prokuraturze wynika niezbicie, że zaczopowany przepust, przez który woda mogła płynąć nawet tydzień, był nieczynny od... 30 lat. Mało tego, nie był nawet ujęty w rejestrach sieradzkiego inspektoratu.

- Tego przepustu faktycznie nie mamy w ewidencji - przyznaje Henryk Staiński, zastępca kierownika sieradzkiego inspektoratu WZMiUW. - Nie sądzę jednak żeby woda, która się przez niego przelewała na łęgi, była bezpośrednią przyczyną powodzi w ośrodku sportowym. Na pewno były duże przesiąki przez wały oraz bardzo duże podsiąkanie, gdyż łęgi znajdują się w obniżeniu terenu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto