Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes ŁZPN Adam Kaźmierczak: ŁKS ma szansę na elitę, ale Widzew też

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Adam Kaźmierczak
Adam Kaźmierczak Fot. Grzegorz Gałasiński
Rozmowa z Adamem Kaźmierczakiem, prezesem Łódzkiego Związku Piłki Nożnej oraz członkiem zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej.

W najbliższą sobotę ŁKS Łódź i Widzew rozpoczynają wiosenną rywalizację w I lidze. Pana zdaniem, nasze zespoły są silniejsze niż jesienią?

Obie nasze drużyny przystępowały do rozgrywek z ambitnym planem awansu do ekstraklasy i obie nadal mają szansę zrealizować to zadanie. Znacznie bliżej celu są z pewnością gracze z alei Unii, którzy pomimo zaległego meczu z GKS Tychy zajmują lokatę premiowaną bezpośrednim awansem. Nie muszą więc oglądać się na rywali, bo wszystko mają w swoich rękach, a dokładniej w nogach. W gorszej sytuacji jest Widzew, który jesienią praktycznie pogrzebał szansę na miejsce w czołowej dwójce, ale wciąż może myśleć o barażach. Jeśli wygra zaległe mecze z Koroną Kielce i Odrą Opole, to szósta lokata będzie już na wyciągnięcie ręki. Trzeba mieć jednak świadomość, że do walki o tę pozycję potrzebna jest zdecydowanie lepsza i skuteczniejsza gra niż jesienią. Jeśli chodzi o transfery, to przed rozgrywkami staram się nie oceniać pozyskanych zawodników. Dla każdego z nich weryfikacją będą mecze o punkty. Nie jest jednak tajemnicą, że chcąc osiągać sukcesy, trzeba konsekwentnie wzmacniać kadrę, zastępując w niej słabe ogniwa mocniejszymi. I w przerwie zimowej w ŁKS i Widzewie doszło do ruchów kadrowych, które w ocenie włodarzy tych klubów podniosą wartość sportową. Oczekiwania są duże i mam nadzieję, że nowi gracze okażą się strzałami w dziesiątkę. Na papierze wydaje się, że zawodnicy, którzy przyszli do ŁKS powinni wejść do pierwszej jedenastki i podnieść poziom sportowy drużyny. W Widzewie uzupełniono skład o zawodników, którzy zapewne wzmocnią rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie i to jest istotne w walce o miejsca barażowe. Nic tak nie przyczynia się do postępu, jak zdrowa rywalizacja. Zatem spokojnie czekamy na inaugurację rozgrywek, bo zawsze trzeba jednak mieć z tyłu głowy maksymę, że nazwiska nie grają i swoją wartość trzeba potwierdzać na boisku. W ostatnim okresie najlepszym tego przykładem jest to, co dzieje się w Poznaniu, gdzie budowany do walki o medale Lech jest za plecami marzącej o utrzymaniu Warty. Można być faworytem, ale w końcowym rozrachunku liczy się jedynie to, co ugrało się w realnym świecie. Mam nadzieję, że nasze zespoły będą o tym pamiętały i w każdy mecz włożą maksimum umiejętności i zaangażowania.

Niektórzy twierdzą, że Termalika Nieciecza jest poza zasięgiem rywali? Pan jak uważa?

Nie da się ukryć, że zespół z Niecieczy jest w komfortowej sytuacji. Do rundy rewanżowej Bruk-Bet Termalica przystąpi z dziesięciopunktową przewagą nad trzecim zespołem, więc trudno się dziwić, że jest stawiany w roli pewniaka do bezpośredniego awansu. I patrząc na jesienne występy tego zespołu trzeba przyznać, że jego pozycja lidera nie jest przypadkiem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że ekipa z Niecieczy znakomicie radziła sobie w starciach z najsilniejszymi drużynami rozgrywek. Z czołową szóstką w pięciu meczach odniosła cztery zwycięstwa, zdobywając w nich 12 pkt. To pokazuje, że lider ma spory potencjał i nawet mając nieco słabszą wiosnę nie powinien mieć problemów z bezpośrednim awansem. Inne rozstrzygnięcie trzeba będzie uznać za ogromną niespodziankę. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, iż Termalica wszystkie spotkania z drużynami czołówki tabeli tj ŁKS, Arka, Radomiak, Górnik Łęczna, GKS Tychy rozgrywała na swoim obiekcie i teraz na wiosnę przyjdzie rywalizować na obcych boiskach.

Kłopoty finansowo-organizacyjne w GKS Bełchatów to w ostatnich latach normalka. Podobnie jest, niestety, także i teraz. Mam wrażenie, że władzom lokalnym ale także biznesowi, klub jest kulą u nogi?

Takie oceny pojawiają się zawsze, gdy jakiś klub ma problemy. Dla nas piłka nożna jest najważniejsza, ale musimy też mieć świadomość, że nie wszyscy tak do tego podchodzą. Może nam się to nie podobać, ale na co dzień większość mieszkańców naszych miast żyje innymi problemami i od samorządów oczekuje przede wszystkim tego, by ułatwiały im codzienne życie. W tej hierarchii sport spada więc na dalszy plan. Nie można jednak wszystkich problemów GKS zrzucać na lokalne władze, które w jakiś sposób starają się wspierać klub. Czy są to działania skuteczne, to już temat na inną rozmowę. Trzeba sobie zdać sprawę z faktu, że zadaniem samorządów jest wspieranie, a nie utrzymywanie klubów sportowych. W tej sytuacji trudno więc oczekiwać, że miasto przejmie na siebie pełne finansowanie GKS. Znacznie więcej pretensji można mieć do lokalnych polityków, którzy doprowadzili do tego, że Polska Grupa Energetyczna przestała być strategicznym sponsorem klubu. Rozumiem różnego rodzaju wątpliwości dotyczące finansowania klubów przez spółki Skarbu Państwa. Jeśli jednak taka jest rzeczywistość, to nie mogę pojąć, dlaczego PGE - generująca zyski głównie w Bełchatowie i jego najbliższych okolicach - nie wspiera miejscowego GKS, a finansuje kluby w innych regionach Polski? Te pieniądze powinny zostać to, gdzie dosłownie zostały wydarte z ziemi.
Reklama

Jest pan w kontakcie z władzami GKS. Jest szansa na choć częściowe wyprostowanie obecnej, nieciekawej, sytuacji?
Wszystkie działania podejmowane przez władze GKS mają na celu wyprostowanie sytuacji finansowo-organizacyjnej. Nie jest to jednak prosta sprawa. Z pewnością wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby można było sięgnąć do zasobnego portfela i za jednym zamachem spłacić stare zobowiązania oraz zapewnić sobie bieżące finansowanie. Póki co portfel pozwala jednak na zakup krótkiej kołdry, którą nie można się w całości przykryć. Gdy się ją pociągnie do góry, to wystają nogi, gdy przykryjemy nogi, to marznie nam górna część ciała. Jak GKS spłaca zaległości, to brakuje na bieżące wypłaty i odwrotnie. Cały czas mam jednak nadzieję, że klub utrzyma się na powierzchni i zapisze jeszcze niejedna kartę w historii naszego futbolu. Oczywiście spotkałem się z prezesem Wojtkiem Zającem. Ma on pomysł na klub i teraz najistotniejszą sprawą jest utrzymanie w I lidze, bo tylko to może pozwolić na wdrożenie procesów naprawczych i restrukturyzacje.

Przejdźmy do sytuacji sportowej drużyny trenera Marcina Węglewskiego. Doszło tam do dużej wymiany kadry w okresie zimowym, a to nie jest dobre. Co pan sądzi o transferach?

GKS był w zupełnie innej sytuacji niż ŁKS i Widzew. Łódzkie drużyny szukały wzmocnień, natomiast bełchatowianie przede wszystkim musieli się martwić o załatanie dziur po zawodnikach, którzy z powodu aktualnej sytuacji postanowili zmienić barwy klubowe. Trzeba w tym miejscu podkreślić rolę osoby bez której walka o utrzymanie byłaby w mojej ocenie niemożliwa. To Marcin Węglewski. Człowiek, który potrafi wyszukać i przekonać młodych, zdolnych zawodników do gry w GKS, a ponadto ma dar przekonania ich do pełnego zaangażowania na boisku w bardzo trudnej sytuacji organizacyjno-finansowej. Marcin wielokrotnie pokazał, że nie boi się ciężkiej pracy i jestem przekonany, że zdoła dopasować wszystkie elementy i GKS utrzyma się na zapleczu ekstraklasy.

Przejdźmy do III ligi, bo w II nasz okręg nie ma przedstawiciela. W obecnym sezonie raczej trudno będzie którejś z drużyn województwa łódzkiego uzyskać awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Za to Lechia Tomaszów Mazowiecki będzie miała kłopoty z utrzymaniem, może nie tylko Lechia. W III lidze regulamin nie sprzyja zespołom walczącym o uniknięcie spadku. W IV lidze wylądują zespoły z miejsc 15-22, ale spadkowiczów może być więcej.

Poprzednie rozgrywki zostały storpedowane przez pandemię covid-19, czego efektem było powiększenie grupy pierwszej trzeciej ligi do 22. drużyn. Od początku było więc jasne, że sezon 2020/2021 będzie sezonem przejściowym, po którym większa niż zwykle liczba klubów będzie musiała pogodzić się ze spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Trzeba pamiętać również o tym, że od nowego sezonu rozgrywki III będą prowadzone nie przez wojewódzkie związki, a Polski Związek Piłki Nożnej. Ta zmiana wymagała ujednolicenia liczby drużyn we wszystkich grupach. Efekt jest taki, że z naszej grupy spadnie aż osiem zespołów. Chciałbym, żeby w tym gronie nie było żadnego z naszych przedstawicieli, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to zadanie bardzo trudne do zrealizowania. Póki co wiadomo, że w drugiej rundzie w gronie drużyn walczących o utrzymanie będzie Lechia Tomaszów Mazowiecki. Pięć pozostałych drużyn z naszego regionu ma szansę zakończyć pierwszą rundę w czołowej ósemce, która nie będzie musiała się już martwić o byt.

I jeszcze IV liga, która ma regionie wielu sympatyków.

Po pierwszej rundzie ŁKS II Łódź ma dwa punkty przewagi nad Wartą Sieradz i pięć nad Borutą Zgierz oraz Orkanem Buczek. Jedna z tych drużyn z pewnością wygra czwartoligowe rozgrywki. Najbardziej zdeterminowane wydają się ekipy z Łodzi i Sieradza. Pierwszoligowiec chce mieć rezerwy w III lidze, a Warta zasmakowała już występów na tym poziomie i chce wrócić do wyższej ligi. Z pewnością żadna z tych drużyn do końca nie odpuści. Jeśli pozostała dwójka będzie dotrzymywała kroku faworytom, to wiosna zapowiada się pasjonująco. Co do graczy ŁKS, to wiosną faktycznie wielu zawodników pierwszej drużyny nie będzie mogło pomóc kolegom z rezerw. W trakcie rundy wiosennej to ograniczenie jest dość ostre i zawodnicy, którzy w bieżącym roku kończą 23 lata po rozegraniu trzech meczów mistrzowskich bądź pucharowych tracą uprawnienie do gry w rezerwach. Oczywiście wszyscy młodsi zawodnicy nie są tym zapisem ograniczeni, ale trzeba pamiętać, iż bez względu na wiek po zakończeniu rozgrywek zespołu występującego w wyższej klasie rozgrywkowej mogą grać w drugiej drużynie tylko w przypadku rozegrania więcej niż 50 procent w drużynie rezerw. Z pewnością w ŁKS szczegółowo przeanalizują wszystkie zapisy i wiosną będą mieli co liczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prezes ŁZPN Adam Kaźmierczak: ŁKS ma szansę na elitę, ale Widzew też - łódzkie Nasze Miasto

Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto