Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po 8-letniej gehennie życie mieszkanki Brzeźnia wraca do normalności. To dzięki ludziom dobrej woli, którzy ruszyli z akcją pomocy (fot)

Redakcja
Gdy wróciła w rodzinne strony, nie miała dosłownie nic. Poza zrujnowanym domem i bolesnymi wspomnieniami z trwającej osiem lat gehenny zgotowanej przez rodzonego brata, który więził ją u siebie faszerując lekami i zaciągając kredyty na jej nazwisko. Uśmiech w końcu powrócił na twarz 75-letniej pani Wiesławy z Brzeźnia. Dzięki wsparciu ludzi dobrej woli odzyskała dach nad głową i spokój ducha, którego nie zaznała od dawna.

- Przyjechałam tu z jedną walizeczką w ręce, tylko letnie ubranie miałam tam spakowane, a nic na zbliżającą się zimę. W domu zastałam tylko puste ściany. W środku nie było nic, wszędzie lała się woda, bo dach nie był od dawna naprawiany, a z podłogi z pilśniowych płyt straszyły dziury. A i tak odetchnęłam, bo wreszcie byłam u siebie. Bez pomocy ludzi nie dałabym jednak rady. To co się stało w moim życiu to prawdziwy cud – z niekłamaną wdzięcznością mówi mieszkanka Brzeźnia.
Los zgotował jej niełatwe życie. – Miałam męża pijaka i sama musiałam dbać o trójkę swoich dzieci, wychowywać i zarabiać na dom – _wraca myślami w przeszłość wspominając, że ratowała ją dobra praca w Służbie Więziennej w jednym z zakładów karnych na zachodzie kraju, gdzie pojechała za mężem.
Życie pani Wiesławie posypało się, gdy tragicznie zginął jej najstarszy syn. A potem niepełnosprawna córka. _– To było przeżycie nie do udźwignięcia – _mówi z bólem w głosie kobieta, która wpadła w depresję.
- W kryzysowym momencie rękę do niej wyciągnęła rodzina, a dokładnie jeden z braci, który zabrał ją do własnego domu na Pomorze i obiecał, że się nią zaopiekuje. Wtedy rozpoczął się prawdziwy koszmar. Pani Wiesława została uwięziona przez swojego brata, który bez żadnych skrupułów podawał jej psychotropy i zmuszał do zaciągania kredytów. A renty nigdy nie dostała do ręki. W międzyczasie jej dom pod Sieradzem został ograbiony i w ten sposób została z niczym – _przypominają organizatorzy zbiórki na rzecz kobiety.

Wykończyli mnie nerwowo i fizycznie

- Nie wiem jakie leki mi dawali, że nie reagowałam na nic. Prowadzali mnie po tych wszystkich bankach, pożyczek nabrali, nawet nie wiedziałam na ile, nie widziałam umów, nic mnie nie interesowało – _opowiada. - Wykończyli mnie nerwowo i fizycznie, strasznie byłam załamana, nic nawet mówić nie mogłam, bo aż mnie dusiło. Nie wiem co mi było. Byłam traktowana gorzej jak w więzieniu. Tam ludzie jakieś prawa mają, ja nie miałam.
Pani Wiesławie udało się w końcu wyrwać z pułapki. Pomógł splot okoliczności, dzięki któremu mogła na parę dni pojechać do najstarszego z braci z własnym dokumentem w ręce, który na co dzień był zamykany przed nią na klucz.
- Tam sama zaczęłam brać swoje leki, inaczej się poczułam i zaczęłam opowiadać, co mi się przytrafiło. Najbliżsi dali mi trochę pieniędzy, kazali uciec i tak zrobiłam._

Ruszyła fala pomocy

Do powrotu do normalności było jednak daleko. Pani Wiesława zamieszkała w ruinie, a na karku miała komornika, który zajął jej świadczenia za wzięte na jej nazwisko długi. Pierwszy problem ma już za sobą, bo szczęście ponownie się do niej uśmiechnęło. Przypadek sprawił, że ciocia Prezesa Fundacji DOM Dbamy o Młodych – Tomasza, przechodząc obok zaniedbanego domu postanowiła sprawdzić, czy osoba tam mieszkająca nie potrzebuje pomocy. I tak 75-latka trafiła pod jej opiekę.
- To było w moje imieniny. Byłam sama, nikt do mnie nawet nie zadzwonił. Było mi tak przykro, no ale trudno. A tu nagle ktoś puka do drzwi i wchodzi z paczkami. Po takich troskach takie szczęście mnie spotkało – wspomina, już z uśmiechem na twarzy, pani Wiesława.
Na jej rzecz fundacja ruszyła z akcją, w trakcie której zbierano pieniądze i pomoc rzeczową. Wsparcie uzyskane na remont domu i jego urządzenie uczestnicy akcji, do których dołączyła też Fundacja Fabryki Marzeń, szacują na około 80 tys. zł. - Jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam przeprowadzić ten remont i to przed kolejną zimą – cieszy się Angelika Świercz z Fundacji DOM Dbamy o Młodych koordynująca akcję pomocy dla kobiety informując, że jednocześnie trwa kolejna batalia o powrót mieszkanki Brzeźnia do normalnego życia. To już przed obliczem sądu, gdzie prowadzona jest sprawa przeciwko jej bratu, który uciekł (najprawdopodobniej do Wielkiej Brytanii), a mająca na celu uwolnienie jej od długów liczonych wraz z odsetkami na 70 tys. zł. – Liczymy, że tak się szybko stanie i będzie jej już łatwiej. Ale oczywiście będzie mogła liczyć na naszą pomoc i innych, bo ma wiele życzliwych osób wokół siebie jak sąsiadów, którzy pomagają jak mogą. Przynoszą obiady, robią zakupy. Pani Wiesia wprost zaraża sympatią i zrzesza wokół siebie wielu ludzi.
Sądowa sprawa – jak dopowiada – ma tylko aspekt finansowy. Pani Wiesława nie chciała bowiem szukać sprawiedliwości za przetrzymywanie wbrew jej woli. - Absolutnie nie szuka zemsty, chce się tylko uwolnić od długów.
Pani Wiesława nie wymaga od życia wiele. – Muszę zadbać o siebie i zabrać się za leczenie. Ale najważniejsze, że teraz wreszcie mogę żyć w spokoju...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto