Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pies radnego pogryzł chłopca

Tadeusz Sobczak
Jest mi bardzo przykro - mówi radny Jacek Przybyłek
Jest mi bardzo przykro - mówi radny Jacek Przybyłek fot. Paweł Gołąb
Chwila nieuwagi wystarczyła, by pies, wypuszczony z kojca, wybiegł przez niedomkniętą bramę na drogę i zaatakował 10-letniego chłopca, przejeżdżającego rowerem.

Dziecko trafiło do szpitala, tam założono mu, jak podaje policja, kilkanaście szwów. Przy chłopcu czuwali jego rodzice. Pojawił się także właściciel psa, Jacek Przybyłek, który jest sieradzkim radnym.

Policyjny komunikat jest rzeczowy. Około godz. 18 we wsi Chojne przez otwartą bramę jednej z posesji wybiega na drogę pies. Rzuca się na dziecko, które jedzie rowerem. Zwierzę zostaje odciągnięte przez mieszkańca posesji. Ofiarą psa jest 10-letni chłopczyk. Lekarze zakładają mu kilkanaście szwów na obu nogach. Zgłoszenia na policję dokonuje matka chłopca.

- Obecnie trwają czynności, prowadzimy dochodzenie na podstawie artykułu 77 kodeksu wykroczeń. Mówi on, że kto nie zachowuje środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 zł lub karze nagany - tłumaczy Paweł Chojnowski, rzecznik sieradzkiej policji. - Być może nawet zostanie wszczęte dochodzenie z artykułu 157 kodeksu karnego z paragrafu 3. Wówczas sankcje mogą być poważniejsze. Nawet do roku pozbawienia wolności. Wszystko teraz zależy od biegłego, który musi oszacować, jakiego uszczerbku na zdrowiu doznało dziecko oraz czy powrót do zdrowia trwał mniej czy więcej niż 7 dni.

Jak wskazuje rzecznik policji, taka decyzja musi zapaść w ciągu miesiąca. - W tej chwili właściciel psa nie ma postawionych żadnych zarzutów, bo podczas wykonywania czynności sprawdzających tego się nie praktykuje - podkreśla Paweł Chojnowski. - Trzeba poczekać na rozwój sprawy. Na tym etapie nie można niczego przesądzać, nie należy ferować pochopnych wyroków - dodaje.

Bardziej emocjonalnie do pogryzienia podchodzi właściciel psa Jacek Przybyłek, zasiadający w sieradzkiej Radzie Miejskiej. Opowiada, jak doszło do wypadku. - Syn pojechał do psa, żeby wziąć go na smycz i pójść z nim na spacer. Owczarek niemiecki jest zamknięty w kojcu - tłumaczy Przybyłek. - Gdy syn otworzył drzwi od kojca, pies wybiegł i korzystając z tego, że była niedomknięta brama, znalazł się na drodze. Nie było mnie przy tym. Byłem za to w szpitalu, gdy chłopca opatrywano.

Radny podkreśla, że do pogryzienia doszło w wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń. Ma sam do siebie żal, że ucierpiało dziecko.

- Jest mi przykro. Wiem, jak byli zdenerwowani rodzice i ich jak najbardziej rozumiem. Mogę tylko z całego serca przeprosić. Zadeklarowałem, że zadośćuczynię za stres, jaki przeżył ich syn i oni sami - dodaje sieradzki radny.

Podkreśla, że cała sytuacja jest dla niego wyjątkowo przykra, gdyż jest znany wśród mieszkańców Sieradza. Nie chciałby stracić reputacji z powodu tego wydarzenia.

Tymczasem owczarek niemiecki przechodzi 15-dniową obserwację. Ma wykluczyć lub potwierdzić, czy czworonóg jest chory na wściekliznę.

Jak się dowiedziliśmy w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Sieradzu, który nadzoruje obserwację, w ostatnich latach w podobnych przypadkach u psów wykluczano wściekliznę. Tymczasem załamany właściciel czworonoga myśli nawet o uśpieniu zwierzęcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto