Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE Skra Bełchatów - Knack Randstad Roeselare 3:0

Paweł Hochstim
Belgijski blok nie był dla bełchatowian trudną do sforsowania przeszkodą
Belgijski blok nie był dla bełchatowian trudną do sforsowania przeszkodą fot. Dariusz Śmigielski
Dwa razy po 3:0 - to bilans w tym sezonie siatkarzy PGE Skry Bełchatów w Łodzi.

W środę wieczorem bełchatowianie pokonali w Atlas Arenie Knack Roeselare i zostali liderami grupy D Ligi Mistrzów. Co ciekawe, zespół z Roeselare do tej pory w europejskich pucharach był lepszy od pięciu polskich drużyn!

Energię bełchatowian widać było już na rozgrzewce. Stephane Antiga po mocniejszych odbiciach piłki darł się w niebogłosy, a jego koledzy nieustannie się mobilizowali. Stres widać było u wszystkich, także u trenera Jacka Nawrockiego, bo zwycięstwo z Belgami dawało Skrze pozycję lidera w tabeli i pozwalało zapomnieć na zawsze o wpadce w pierwszej kolejce w hiszpańskim Teruel. Knack to silny rywal, ale ponad jedenaście tysięcy kibiców na trybunach łódzkiej Atlas Areny dawało przewagę mistrzom Polski.

- W starej łódzkiej hali kolana rywali uginały się od dopingu naszych kibiców. W Atlas Arenie jest nieco ciszej, ale widok wypełnionych trybun jest wspaniały - uważa Piotr Gacek, libero Skry. "Gato" zwłaszcza w pierwszym secie wyprawiał wczoraj cuda w obronie, a nawet, gdy nie podbił piłki, najczęściej brakowało mu zaledwie kilku centymetrów centymetrów. Tylko idiotyczny przepis sprawił, że Gacek skończył mecz bez zdobytego punktu. W pierwszej fazie meczu piłka przebita przez Gacka spadła na boisko Belgów, ale punkt zapisano jako błąd Roeselare. Jeden z przepisów gry w siatkówkę mówi bowiem, że libero nie może zdobywać punktów.

Nawrocki zaskoczył kibiców wyjściowym składem. Wśród rezerwowych pozostał bowiem Mariusz Wlazły, a bełchatowianie wyszli na parkiet z trójką przyjmujących - Bartoszem Kurkiem, Stephanem Antigą i Michałem Bąkiewiczem. Po raz ostatni w takim ustawieniu PGE Skra grała na początku listopada w klubowych mistrzostwach świata, gdy w Doha w Katarze zdobyła srebrny medal.

- Trener zaskoczył mnie składem wyjściowym - mówił o Nawrockim Bayens. - Nie spodziewałem się takiego ustawienia. Gratuluję trenerowi, bo przygotowywaliśmy się do ustawienia z dwóch pierwszych meczów.

- Zagraliśmy tak nie tylko dlatego, że chcieliśmy zaskoczyć rywala, choć oczywiście także - mówił Nawrocki. - Chcieliśmy poprawić swoją skuteczność w ataku. Nasi atakujący wprawdzie są w coraz lepszej formie i bardzo na nich liczę, ale dziś zdecydowałem się na taki wariant. Jak zaskoczyć rywala, to na początku rozgrywek.

Gra bełchatowian pokazała, że Nawrocki się nie pomylił. Antiga, Bąkiewicz i Kurek spisywali się bardzo dobrze, ale w pierwszej partii lekki kryzys mistrzów Polski w końcówce pokonał Daniel Pliński. Po autowym ataku Bartosza Kurka, gdy rywale zbliżyli się do Skry na dwa punkty Nawrocki poprosił o czas, a później błyszczał Pliński. Jego dwa bloki, w tym jeden pojedynczy, pod rząd i skuteczny atak dały prowadzenie mistrzom Polski.

Tak, jak w pierwszym secie zachwycał Pliński, tak w drugim błyszczał Antiga. Jego dwa asy serwisowe i pewne wykańczanie ataków pozwoliło bełchato-wianom odskoczyć od rywali. Ale siedmiopunktowa przewaga na drugiej przerwie technicznej później zaczęła niepokojąco topnieć. Gdy Skra miała już tylko dwa punkty więcej od Belgów skutecznie zaatakował Bąkiewicz, a seta zakończył Antiga.

- Skra w dwóch pierwszych setach znakomicie zagrywała - przyznał Frank Depestele, rozgrywający z Roeselare.

Trzy mecze rozegrane w ostatnim tygodniu bełchatowianie wygrali po 3:0, odprawiając kolejno Radnicki Kragujevac w Lidze Mistrzów oraz AZS Olsztyn i Jadar Radom w PlusLidze i na równie okazałe zwycięstwo mieli ochotę wczoraj w Łodzi.

- To był bardzo ciężki mecz, a dwa pierwsze sety graliśmy bardzo dobrze taktycznie - mówił Wlazły. - Nie ukrywam, że ten maraton spotkań odbija się na naszym samopoczuciu fizycznym.

Ostatni set był najlepszą reklamą siatkówki. Belgowie rzucili wszystko na jedną kartę, by wygrać w Łodzi choć jedną partię i przez jej większą część prowadzili. Końcówka mniej odpornych mogła przyprawić o palpitację serca, bo bełchatowianie, zanim wykorzystali szóstą piłkę meczową, obronili... cztery piłki setowe dla Belgów. W walce na przewagi nie brakowało asów serwisowych, bloków, widowiskowych ataków i decydującego błędu legendy belgijskiej siatkówki. Depestele, kapitan reprezentacji Belgii, przełożył ręce nad siatką i sędziowie przyznali 34 punkt bełchatowianom. Punkt, który dał im zwycięstwo 3:0.

- Życie nie kończy się na tym meczu. Dziś Bełchatów jest zwycięzcą i nie możemy o tym dyskutować. Ale za trzy tygodnie spróbujemy znów być liderem grupy, gdy zagramy rewanż w naszej hali - mówił Bayens.

PGE Skra Bełchatów - Knack Randstad Roeselare 3:0 (25:21, 25:22, 34:32)
Skra: Falasca 5, Bąkiewicz 7, Możdżonek 6, Antiga 15, Kurek 15, Pliński 9, Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Wlazły 1, Kolanek. Trener: Jacek Nawrocki.
Roeselare: Depestele 5, Verhanneman 21, Radović 3, Tuerlinckx 13, Danilo 7, Vlam 8, Callebert (libero) oraz Dodds. Trener: Dominique Bayens.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto