Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy prezes Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Strażaków" w Sieradzu. Pasja i bogate plany

Paweł Gołąb
Fot. Paweł Gołąb
Rozmowa z Michałem Gławendą, honorowym dawcą i prezesem Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Strażaków" w Sieradzu.

Jesteś przykładem osoby, która z uśmiechem wchodzi na fotel choć tam czeka dyskomfortowe kłucie. Co ciebie przygnało do krwiodawstwa tak mocno, że igła nie odegnała?
- Mnie zmotywowała mama. Gdy miałem jedenaście czy dwanaście lat, wzięła mnie ze sobą na jedną z akcji, w trakcie której sama oddawała krew, żebym sam w domu nie siedział i pomógł powiesić plakat czy powycinać serduszka na owsiakową orkiestrę. Dała mi potem swoje czekolady i wafelka, to pomyślałem, że co, nie pójdę drugi raz? No i tak się zaczęło.
Czyli najpierw zadziałała ta mityczna czekolada, którą dostają dawcy?
- Słodycze stały się tym haczykiem, ale już w 13. roku życia - zupełnie na poważnie - postanowiłem, że jeśli będę w pełni zdrowy i będę mógł oddać krew, to sam spróbuję.
I przyszło czekać parę lat do tej osiemnastki.
- I jeden dzień dłużej. W dniu osiemnastych urodzin wstałem już o szóstej rano, zjadłem szybko śniadanie i z wielkim krzykiem obudziłem mamę „mamo, mamo, idę oddać krew!”. Poszliśmy na krwiodawstwo, ale niestety na próżno, bo okazało się, że dopiero dzień po osiemnastych urodzinach można oddać krew. Niepocieszony wróciłem więc do szkoły na pozostałe lekcje mając w ręce długopis w kształcie strzykawki, którym straszyłem nauczycielki.
To pewnie kolejne podejście było już następnego dnia?
- Nie poszedłem do szkoły. Stwierdziłem, że tyle czasu czekałem, więc nic się nie stanie jak odpuszczę praktyki. No i tym razem się udało. To było ponad 5 lat temu i od tamtej pory oddałem krew już 27 razy przekraczając 12 litrów.
To zacny wynik, ale… Czy przy takiej aktywności jest to warty podkreślania aspekt? Przecież przede wszystkim każdemu dawcy chodzi o pomoc, a wyniki to rzecz drugorzędna. A może jednak nie, bo to jednak dopinguje, świadczy o zaangażowaniu oraz systematyczności i ta kwestia jest ważna?
- Na pewno, bo jest to motywacja także dla innych. Często sam tak miałem. Gdy na jednej akcji razem z kolegą oddawaliśmy krew, ścigaliśmy się kto szybciej się upora, za co dostaliśmy zresztą reprymendę od pielęgniarki. Nie da się ukryć, taka chęć rywalizacji przy oddawaniu krwi również się objawia. Ale zdrowej, bo patrzymy, kto odda więcej krwi po to, by się nawzajem dopingować.
Ale najważniejsza jest pomoc?
- Niewątpliwie. Podchodzę do tego zwyczajnie – mogę, to idę i oddaję. Ale usłyszałem kilka historii od ludzi, którzy mieli przetaczaną krew na przykład po wypadkach i wtedy człowiek zaczyna rozumieć, ile dobrego robią dawcy. Dla potrzebującego to czasem kwestia życia czy śmierci.
Był w Twoim przypadku jakiś dodatkowy motywujący impuls, by mocniej zaangażować się w krwiodawstwo czy zdecydowało tylko to doświadczenie z dzieciństwa?
- Po czwartym oddaniu krwi wracałem do domu mając na sobie koszulkę z jednej z poprzednich akcji z czerwoną kroplą na czarnym tle. Na ulicy zaczepił mnie pewien mężczyzna i spytał czy oddaję krew. Potwierdziłem i powiedziałem, że na razie tylko cztery razy, ale zaraz zaczął mi dziękować. W rozmowie okazało się, że kilka lat wcześniej miał poważny wypadek, przetaczano mu krew i dzięki temu żyje. To mi dało mega wielkiego kopa do działania.
No właśnie, bo na samym oddawaniu krwi w twoim przypadku się nie skończyło.
- Zorganizowałem kilka akcji w Sieradzu sam, kolejnych kilka z fajną młoda ekipą, a dodatkowo poznałem wiele zaangażowanych w krwiodawstwo osób dzięki fundacji „Dzień dla życia”. Po kilku miesiącach znajomości na odległość zrobiliśmy zlot krwiodawców na Stadionie Narodowym w Warszawie. W 55 procentach przyjechali tam ludzie jeszcze młodsi ode mnie, nie znaliśmy się praktycznie w ogóle, ale bez problemu się dogadaliśmy, ogarnęliśmy zlot i wszystko się udało.
Efektem stała się Twoja formalna działalność w Sieradzu. Jak po fotelu krwiodawcy dostałeś się na fotel prezesa klubu honorowych dawców „Strażaków”?
- W klubie byłem już od 2012 roku, zaraz po zakończeniu technikum. Nie ma co ukrywać, za dużo się w nim ostatnio nie działo i gdy poprzedni prezes zrezygnował ze swojej funkcji, decyzją zarządu wybrano mnie. Jako człowieka młodego, który ma pomysły i jest mocno zaangażowany w ten temat.
Skoro się zgodziłeś nie wątpisz, że ten młodzieńczy zapał pomoże w rozruszaniu klubu.
- Doświadczenie w organizowaniu akcji już mam, więc nie będzie z tym problemu. Gorzej przyjdzie pewnie pozyskanie jakiś sponsorów, organizacja zebrań czy wręczanie odznaczeń, ale myślę, że z pomocą zarządu dam sobie jednak spokojnie radę.
To jakie plany w związku z klubem ma jego nowy prezes?
- Mam już zaplanowane na ten rok trzy akcje i jest to plan minimum. Do tego dojdą zebrania czy wręczenie zaległych odznaczeń.
A to też jest takie ważne?
- Tego też nie powinno się zaniedbywać. Nawet te trzeciego stopnia uprawniają, by zarejestrować się do lekarza bez kolejki czy do zniżek przy zakupie niektórych leków.
Zbiórki to jedno, drugie to zachęcenie nowych osób do oddawania krwi. Tu plan działania też jest gotowy?
- Zmotywowanie ludzi do oddawania to jeden z podstawowych celów. Trzeba pokazywać, że nie oddawanie krwi nie kosztuje nic, to pół godziny czy godzina czasu, a można kogoś uratować. Pokazywać trzeba jednak także to, że są z tego wymierne korzyści. Nie ma co kryć, że może być to magnesem.
Z tym przekazem chcesz dotrzeć tylko poprzez akcje czy i w inny sposób?
- Planuję także spotkania w szkołach, bo zależy mi, by zachęcać przede wszystkim młodych ludzi.
W środowisku krwiodawców panuje przekonanie, że warto się chwalić oddawaniem krwi i być z tego dumnym.
- I faktycznie warto, bo dzięki temu pomaga się innym. Wstawianie do mediów społecznościowych zdjęć z oddawania krwi czy pieczątek jest dobre, bo to znakomicie promuje krwiodawstwo. Pokazuje, że to fajna sprawa i warto dołączyć.
A osobiste plany związane krwiodawstwem? Czasu po mocnej reprymendzie od pielęgniarki nie będziesz już podkręcał, ale…
- Prędkości nie, ale chcę nadal bić swój rekord w ilości oddanej krwi. A jako prezes zależy mi, by postawić klub na nogi i sprawić, żeby było nas dużo i jak najwięcej tych aktywnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto