Wojskowych łącznościowców z 15. Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia tak zmobilizowało 1.000 zł nagrody za piątkę z wuefu, że połowa zdających zaliczyła sprawdzian na ocenę bardzo dobrą, a połowa na dobrą. – Jestem w szoku, bo okazuje się, że wystarczy ludzi nagradzać, a nie karać, by ich zmotywować – ocenia kpt. Marek Jażdżewski z sieradzkiego garnizonu. Odpowiada za wuef i od lat nie widział równie dobrych wyników.
Pieniądze trafiają właśnie na konta piątkowiczów lub są do odbioru w kasach jednostek w ciągu miesiąca od egzaminu.
Ponad 50 skłonów w przód, czyli popularnych "brzuszków", wywołuje u łącznościowca z 15. Sieradzkiej Brygady, plutonowego Sławomira Janickiego, 140 uderzeń serca na minutę, podczas gdy norma jest o połowę niższa. Kpt. Jacek Kalecki, wojskowy lekarz obserwujący egzamin z wuefu, jest spokojny. – U dobrze wyćwiczonego żołnierza po kilku minutach serce zacznie pracować w prawidłowym rytmie.
Oprócz "brzuszków" jest jeszcze podciąganie na drążku, bieg wahadłowy i marszobieg na 3 kilometry. Ta ostatnia konkurencja sprawia wojskowym najwięcej kłopotów.
– Żeby ją zaliczyć na piątkę, nie wystarczy rozpocząć treningów miesiąc przed egzaminem – przekonuje st. szeregowy Krzysztof Foriasz z sieradzkiej brygady. – Na bardzo dobrą ocenę z wuefu trzeba pracować przez cały rok – włącza się st. szeregowy Kamil Kuświk. – Dwa, trzy razy w tygodniu chodziłem po służbie na siłownię, jeździłem rowerem.
Dlaczego zabiegają o najlepsze oceny? Motywuje ich pieniężna nagroda z budżetu MON, ale to niejedyny bodziec. – Przy każdym awansie pierwsza rzecz, jaką przełożeni sprawdzają, to ocena z wuefu – dodaje plutonowy Janicki.
A ci z trójką mają cały czas pod górkę, żadnych awansów. Mogą jeszcze poprawić oceny jesienią, podczas egzaminu poprawkowego. Dwójkowicze natomiast będą musieli się pożegnać z armią.
Także w elitarnej 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim egzaminy z wuefu są w toku. Jej rzecznik prasowy kpt. Jacek Mela zamierza wuef podsumować, ale dopiero, gdy się zakończy.
Żołnierze 32. Bazy Lotniczej w Łasku egzaminy sprawnościowe dopiero będą zdawać. Ich dowódca płk Arkadiusz Poluszyński nie wyobraża sobie, że ktoś zakończy sprawdzian z oceną gorszą niż czwórka. – Zwłaszcza w takiej jednostce jak nasza – podkreśla. – Motywacja pieniężna daje bardzo dobry efekt. Liczę na wyższy poziom tego egzaminu niż w ubiegłym roku, bo stara kadra odeszła do rezerwy i nie widać już sierżantów z brzuchami.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?