Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miarka się przelała

(pg)
W tych pomieszczeniach gospodarczych stacji w Kalinkach policjanci i strażacy znaleźli tysiące litrów odbarwionego oleju
W tych pomieszczeniach gospodarczych stacji w Kalinkach policjanci i strażacy znaleźli tysiące litrów odbarwionego oleju
Na stacji pod Sieradzem olej opałowy był sprzedawany jako napędowy. Sama stacja zresztą też była nielegalna Prawdziwe dystrybutory. I szyld z cenami paliwa wywieszony na zewnątrz. To były jednak tylko pozory.

Na stacji pod Sieradzem olej opałowy był sprzedawany jako napędowy. Sama stacja zresztą też była nielegalna

Prawdziwe dystrybutory. I szyld z cenami paliwa wywieszony na zewnątrz. To były jednak tylko pozory. Nie dość, że nielegalna była sama stacja, to do tego jeszcze olej napędowy, którym handlowała.

Przybytek, w którym kwitł przestępczy proceder, ulokował się w Kalinkach na obrzeżach Dąbrowy Wielkiej w gminie Sieradz. Likwidacja stacji nastąpiła po przeprowadzonej w tym tygodniu akcji sieradzkich policjantów. Na miejscu funkcjonariusze znaleźli urządzenia do odbarwiania oleju opałowego, potem sprzedawanego jako olej napędowy. Zabezpieczyli 6.000 litrów już oczyszczonego paliwa i 1.000 litrów opałówki przygotowanej do przerobienia. 43-letniemu właścicielowi firmy zarzuca się ogromne straty wyrządzone na szkodę Skarbu Państwa. Wyliczone zostały na łączną kwotę przynajmniej 250.000 złotych.

- Konieczny jest stały monitoring, a nie wyrywkowe kontrole - przekonuje Grzegorz Słaby, przedsiębiorca ze Złoczewa, który działa w Polskiej Izbie Paliw Płynnych. - Na Zachodzie tak się działa. U nas jest to robione z przymrużeniem oka.

Podobnie dzieje się z gazem. W sierpniu tego roku w Proboszczowicach w gminie Warta doszło do wybuchu. Eksplozja miała miejsce na stacji, na której "przerabiano" gaz grzewczy na autogaz. Dwa tygodnie temu udaremniono podobny proceder w Poddębicach. (pg)

Nielegalne i paliwo, i stacja

Kara do 10 lat pozbawienia wolności grozi 43-letniemu właścicielowi nielegalnej stacji paliw, którą policjanci zlikwidowali w Kalinkach.

Tupet miał wielki. Jak wskazują dowody, w jego firmie miał miejsce nielegalny proceder związany z odbarwianiem oleju opałowego. Ale mężczyzna nie działał tylko w podziemiu. Uruchomił stację paliw, choć nie miał na to żadnych koncesji. Zarzuca mu się ponadto, że na mieszkańców okolicy sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia.

- Właściciel nie posiadał żadnych pozwoleń, choćby przeciwpożarowych. Przecież mogło dojść do wybuchu. Przy takiej ilości zgromadzonego paliwa zagrożenie było ogromne

- przekonuje Paweł Chojnowski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sieradzu.

Stacja stwarzała pozory legalności. Przy wjeździe do tej pory wisi szyld z cenami paliwa. Klienci byli nieświadomi z usług, jakiej firmy korzystają. I co tak naprawdę wlewają do baku.

- Czasem tankowałem - przyznaje jeden z okolicznych rolników.

- Przecież ja się o żadne pozwolenia na stacjach pytać nie będę.

Proceder jest intratny. Akcyza na olej napędowy jest rzędu 1.100 złotych na tysiąc litrów. W przypadku oleju opałowego jest to kwota 233 złotych. W zastopowaniu niepokojącego zjawiska miało pomóc znakowanie paliwa opałowego. Jest ono barwione, by sprawdzający gołym okiem mogli stwierdzić, co wlano do baku. Sęk jednak w tym, że system kontroli kuleje.

- Zaproponowaliśmy, aby z każdego grosza ze sprzedaży oleju odkładano jakąś część, by były pieniądze na stały monitoring. Ale ta propozycja nie przeszła - z żalem stwierdza Grzegorz Słaby ze Złoczewa, wiceprzewodniczący komisji rewizyjnej Polskiej Izby Paliw Płynnych. - A to jedyna rzecz, którą powinniśmy zrobić. W swojej firmie zbieram oświadczenia od każdego klienta kupującego olej opałowy. Ale co z tego, jeżeli nikt nie sprawdzi, do czego to paliwo będzie zużyte? Działanie półśrodkami doprowadziło do tego, co mamy. To skandal, że incydentalnie rzuca się pieniądze na kontrole. To się powinno robić stale.

Sprawę związaną z nielegalną stacją pod Sieradzem policjanci określają jako rozwojową. Funkcjonariusze mają m.in. sprawdzić, czy firma zaopatrywała tylko odbiorców indywidualnych, czy też miała większych odbiorców.

- Jesteśmy na początku drogi - informuje Paweł Chojnowski.

Nieprawidłowości na rynku paliw dotyczą nie tylko oleju opałowego. Podobnie dzieje się z gazem. W tym przypadku proceder polega na przetaczaniu paliwa z 11-kilogramowych butli używanych w gospodarstwach domowych do cystern z autogazem.

O tym, jakie wiążą się z tym niebezpieczeństwa, przekonali się niedawno mieszkańcy Proboszczowic w gminie Warta. W sierpniu tego roku na miejscowej stacji wybuchł gaz przetaczany z butli. Dwie osoby podejrzane o udział w nielegalnym procederze zostały ranne. Sprawę wciąż bada Prokuratura Rejonowa w Sieradzu. Śledztwo ma się zakończyć w tym miesiącu. Czy aktem oskarżenia wobec właściciela stacji, tego prokuratura nie chce jeszcze zdradzić.

W ostatnich dniach podobny proceder udaremnili policjanci pod Poddębicami. Trudniły się nim dwie spółki. Dzięki temu jedna z nich mogła oferować na swoich stacjach paliwowych najtańszy gaz w okolicy. Zamieszanym grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Siedem tysięcy litrów oleju znalezionego na stacji pod Sieradzem będzie zutylizowane. Taką decyzję na wniosek prokuratury podjął już sąd. To pewnie wierzchołek góry lodowej. Ujawnione przypadki wskazują, że w obiegu mogą być dużo większe ilości trefnego paliwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto