Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mały Sieradz istnieje. Jest koło Nowogardu w zachodniopomorskiem ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Mały Sieradz istnieje. Jest koło Nowogardu
Mały Sieradz istnieje. Jest koło Nowogardu Archiwum
W Polsce mamy dwa Sieradze. Ten prastary w województwie łódzkim i znacznie mniejszy, nazywany drugim Sieradzem - wieś koło Nowogardu na Pomorzu Zachodnim. Nazwa nie jest przypadkowa, bo to właśnie rzesza mieszkańców z Sieradza i okolic zasiedliła poniemiecką wioskę.

Pierwsi osadnicy z powiatu sieradzkiego, a było ich około 50, trafili do Wojcieszyna przed żniwami 1945 roku, a więc kiedy nie była jeszcze zatwierdzona nowa granica polsko-niemiecka. Wojcieszyn przed II wojną światową nazywał się Eberstein. Początki osady datowane są około 1826 roku. Nazwę przyjęła na cześć dawnych hrabiów Nowogardu. W roku 1939 było to 158 mieszkańców, w tym 29 gospodarzy. W roku 1949 Wojcieszyn liczył 185 mieszkańców, obecnie około 200.
– Miałam niecałe cztery latka, jak tu przyjechaliśmy – wspomina Mieczysława Jędrzejczak ze wsi Płoty niedaleko Wojcieszyna. – Jechaliśmy spod Wielunia, nasz dom był blisko rzeki Warty, która często wylewała i zabierała plony. Nie było co jeść. Myśmy dopiero tutaj odżyli. Jak przyjechaliśmy – a podróżowaliśmy wspólnie z dobytkiem w bydlęcych wagonach razem z krowami, a jechały też konie, świnie i co kto tam miał – to zauroczyły nas zboża. Mimo że był to kwiecień 1945 roku, pszenica była już żółtciutka, kłosy pełniutkie, napęczniałe. Jak myśmy się cieszyli, że mama napiecze nam dużo placków. We wsi jedynie dwa domy były zniszczone, a reszta czekała na osiedleńców. Choć ja nie z samego Wojcieszyna, to kocham tę wioskę, zięcia mam stamtąd, a zięć to anioł, na ranę przyłóż. Jeżdżę tam z nim często, a tam jacyś inni ludzie, uczciwi, fajni, tacy naturalni, nie tak jak w mieście. A w miejscu, gdzie stał mój rodzinny dom nad Wartą, byłam, ale tam już go nie ma, a i Warta mniejsza, że można przejść spokojnie, woda co najwyżej do kolan.
– Moi rodzice przyjechali w te strony z Wileńszczyzny – wtrąca Tadeusz Bonachomski, zięć pani Mieczysławy. – Tu było inne życie, przemysł, praca nie tylko na roli. Część rodziny została, mieszkają w granicach obecnej Litwy i Białorusi. Odwiedzamy się.
– Za to mój tata Wacław ze swoimi rodzicami trafił na Ziemie Odzyskane aż z Francji – mówi Antoni Tomala. – W roku 1941 Niemcy wywieźli ich tam na roboty przymusowe. Przed wojną mieszkali natomiast w Dąbrowie Wielkiej koło Sieradza. Bodajże w roku 1941 zostali wysiedleni do wsi Monice, bo w Dąbrowie Niemcy zrobili poligon. Po zakończeniu wojny dziadek, który był legionistą, bał się wracać do Polski. Babcia twardo jednak powiedziała, że ona bierze dzieci i wraca. Co miał robić, poszedł, jak to się mówi, za żoną. Przyjechali jednak w okolice Nowogardu, a ściślej do wsi Długołęka. Początkowo mieszkały tu jedynie trzy rodziny z Polski centralnej, pozostali repatrianci pochodzili z dawnych Kresów Wschodnich, dzisiejszej Białorusi i Litwy. Dodam, że najstarszy syn dziadków, nieżyjący już Zygmunt, nie wytrzymał tutaj i osiedlił się w Sieradzu.
– Rodzice mojego męża zamieszkali we wsi Żabówka obok Wojcieszyna trochę przez przypadek – mówi Helena Zając, mieszkanka Wojcieszyna. – Jechali z transportem dalej, ale natrafili na zawalony most. Postanowili więc, że tu zostają. Nieco inaczej sprawa miała się z moim rodzicami. Ojciec Józef Zwierzak i jego żona z domu Krawczyńska pochodzili z parafii Wojków, często zresztą wspominali odpusty, jakie miały tam miejsce. Tato poszedł w 1939 roku na wojnę, bił się pod Monte Cassino, ale został uznany za zaginionego. Jego żona szukała go za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Wrócił w 1947 roku jeszcze na ziemię sieradzką. Kiedy wszedł na podwórko, kilkuletni syn Miecio nie poznał go. Rodzice zdecydowali się na przyjazd tutaj i zostali w Wojcieszynie, gdzie był wolny dom. Przyszłam tutaj na świat w 1950 roku. Rodzice mieli 10 dzieci, ale przeżyło ośmioro.
Mimo upływu lat mieszkańcy Wojcieszyna i innych miejscowości w okolicach Nowogardu nigdy nie zapomnieli o ziemi sieradzkiej. To, skąd przyszli ich ojcowie, podkreślali na każdym kroku. W końcu do miejscowości przylgnęło określenie Mały Sieradz.
– Nasi rodzice nigdy nie zapomnieli skąd pochodzimy – mówi Helena Zając. – Przy każdej okazji mówiło się o ziemi sieradzkiej, sanktuarium Matki Bożej w Charłupi Małej. Pamiętam też taką niesamowitą solidarność przyniesioną stamtąd, znad Warty. Przykłady? U nas troszczono się o każde dziecko. Jak ktoś zobaczył, że maluch idzie sam, od razu pytano, gdzie, do kogo. Nie było swoich dzieci, ale nasze. Pożyczano sobie maszyny rolnicze, pomagano w pracach polowych. W szkole dzieci z Wojcieszyna trzymały się razem, często mówiono o nas „sieradzaki”. A wie pan, ogromny wpływ miała na to wiara naszych ojców. Często opowiadali, że kiedy tu przyszli, to jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobili wspólnie, było postawienie krzyża na rozstaju dróg. Bo bez Boga ani do proga. To rodzice zaszczepili w nas wiarę w Boga i szacunek dla drugiej osoby, my z kolei przekazaliśmy to naszym dzieciom.
Przez wiele lat mieszkańcy „Małego Sieradza” zawsze odświętnie ubrani chodzili na msze święte do kościoła w Nowogardzie. Stanowili potężną grupę wiernych, która z czasem zaczęła jednak maleć. Na początku lat dziewięćdziesiątych ówczesny proboszcz Bronisław Pisarek któregoś dnia zapytał nawet, czemu ich coraz mniej w kościele. – Dzieci poszły w świat, nam nieraz ciężko się wyprawić, bo i lata nie te – opowiada dalej Halina Zając. – „To ja będę przyjeżdżał do was” – stwierdził. I rzeczywiście pierwszą mszę świętą odprawił w naszej świetlicy wiejskiej, a było to 2 kwietnia, czyli w dzień naszego papieża Jana Pawła II. Po pewnym czasie ksiądz Piotr Gronostaj rzucił taki luźny pomysł, że może by tak wybudować kościół. Ziarenko kiełkowało, kiełkowało i w końcu zapadła decyzja, że ruszamy z pracami.
I ruszyli w 2011 roku. Zjednoczyli siły, zbierali pieniądze między innymi na festynach, sprzedawali pierogi, stroiki, każdy grosz się liczył. I dopięli swego, dziś w kościele filialnym parafii w Nowogardzie odprawiane są już msze święte, choć trzeba jeszcze zrobić podsufitkę i wymienić dach na lepszy. – Parafianie, jak to sieradzaki, zapragnęli mieć w świątyni coś nadwarciańskiego. Padło na obraz Matki Bożej Księżnej Sieradzkiej z Charłupi Małej. Obrazu wprawdzie nie ma, ale jest piękna polichromia, którą niedawno uroczyście odsłonięto. Inicjatywę nazwano natomiast „Powróćmy do korzeni”. Wewnątrz świątyni jest też pamiątkowa tablica z nazwiskami 33 osób – tych, którzy założyli tu po II wojnie światowej „Mały Sieradz”.

– To ich matka, Księżna Sieradzka z Charłupi Małej – mówił podczas mszy świętej ksiądz Grzegorz Legutko, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Nowogardzie. – Kiedyś, gdy szukaliśmy tej tożsamości, dowiedzieliśmy się, że jest to tożsamość sieradzka. Postanowiliśmy, że namalujemy ten obraz, ten obraz sieradzki tutaj, niech on im przypomina, skąd ich ród.
– To jest objaw waszej pracy i wspaniałości, bo ten kościół jest tak samo wspaniały jak wspaniali jesteście wy i tym bardziej cieszę się również, że ten kościół będzie pełnił rolę takiego mostu pomiędzy Nowogardem a Sieradzem – powiedział z kolei Marcin Nieradka, przewodniczący Rady Miejskiej w Nowogardzie, którego babcia pochodzi z ziemi sieradzkiej.
Na uroczystości odsłonięcia polichromii obecny był sekretarz miasta Sieradza Jarosław Trojanowski. W przyszłym tygodniu do Wojcieszyna zawitają prezydent Sieradza Paweł Osiewała, wiceprezydent Rafał Matysiak oraz ksiądz infułat Marian Bronikowski, proboszcz bazyliki mniejszej i mieszkaniec Sieradza.
– Nie mogliśmy być na odsłonięciu, bo tego dnia wypadł pogrzeb Wojciecha Kierocińskiego, osoby dla naszego miasta bardzo zasłużonej. Jedziemy teraz i nie ukrywam, że czujemy wzruszenie. Będziemy gościć naszych sieradzaków w naszym mieście.
A gościć będą niebawem, bo ksiądz Grzegorz Legutko przyjedzie ze swoimi wiernymi na czwartkowy odpust Księżnej Sieradzkiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto