Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Made in Albania? A jednak

Paweł Gołąb
Najbardziej tajemniczy europejski kraj, który przez lata był w kompletnej izolacji, ma wiele do zaoferowania.


Widziałeś kiedyś metkę z napisem "Made in Albania"? Albo albańską tablicę rejestracyjną? A może znasz albańską walutę? Lub wiesz o jakimś wydarzeniu historycznym dotyczącym Albanii? To kilka z punktów humorystycznego spisu "25 dowodów na to, że Albania nie istnieje" krążącego po Internecie.
Lista jest jednak równie dowcipna jak niesprawiedliwa dla tego kraju.
Bo wbrew temu, co kpiarze piszą, istnieją produkty oznaczone "Made in Albania", aut tam nie brakuje, Albańczycy płacą własną walutą, a historię mają niezwykle bogatą. Kto zawitał do Albanii, choć mankamentów jej nie brakuje, wyjeżdża zauroczony. I ze swoją listą z 25 dowodami na to, że Albania nie dość, że istnieje, to ma niepowtarzalny charakter, dla którego warto było ją poznać.

Dowód nr 1. Język. Wyjątkowy. Wydaje się, że najbardziej zbliżony do tureckiego, ale lektura przewodnika po Albanii nie pozostawia złudzeń, że znajomość takich słów jak kebab pozwoli się tam dogadać. Już próba opanowania grzecznościowych zwrotów to wyczyn. Zamiast łamać sobie język rzucając "mirupafshim" na "do widzenia", wielu obcokrajowców woli zwyczajnie machnąć ręką. Czasem tylko słychać jak ci bardziej ambitni nieśmiało dziękują mniej łamliwym słowem "faleminderit".

Dowód nr 2. Znajomość obcych języków. Wbrew pozorom mówiącemu po angielsku turyście porozumieć się z Albańczykiem nie musi być trudno. W kraju, w którym przez kilkadziesiąt lat panował skrajny komunizm, znajomość języka Szekspira jest zaskakująco wszechobecna. Nie brakuje też takich, którzy pożegnają się zrozumiałym "ciao", bo spora grupa opanowała dobrze włoski. Przydały się... telewizyjne programy z Italii, których sygnał od lat 90. docierał do miast na albańskim wybrzeżu. 

Dowód nr 3. Waluta. To swojsko brzmiące leki. Świadomi ich istnienia powinni być miłośnicy krzyżówek. Jednym z ulubionych haseł ich twórców jest bowiem pytanie: "w jakim kraju za leki płaci się lekami?".

Dowód nr 4. Ceny. Ich przeliczenie na nasze to matematyczna ekwilibrystyka. Bo jak tu podzielić kwotę żądaną za obiad w restauracji przez 33, żeby się zorientować, czy nie przepłaciliśmy? Na szczęście panuje tam...

Dowód nr 5. Uczciwość. Kupującego mile może zaskoczyć fakt zaokrąglania ceny przez sprzedawcę na swoją niekorzyść. 40 lat temu w Albanii dokonano denominacji waluty skreślając jedno zero. Lata minęły, lecz niektórzy starsi kupcy do tej pory stosują stare ceny. Raczej jednak nie zdarzy się, by obcego z tego tytułu naciągnęli. Turyście gotowemu zapłacić za arbuza 1,5 tysiąca leków (czyli około 50 zł), miła właścicielka stoiska cofa dłoń pisząc na kartce, że chodzi o leków 150. To robi różnicę.

Dowód nr 6. Sklepy. Albania to raj dla panów, którzy na urlopie nie chcą wraz z żoną marudzić, jakiego rodzaju ser czy wędlinę wybrać. Supermarketów w mniejszych miejscowościach póki co na horyzoncie nie widać. Jak grzyby po deszczu powstają za to małe sklepiki z mydłem i powidłem. Jest prawie wszystko, ale bez rozrzutu w producentach. Shopping bez dylematów. No chyba, że musisz kupić grecką margarynę, bo innej nie ma, za 8 zł. Wtedy wzdychasz trochę za konkurencją na półkach.

Dowód nr 7. Rachunek własnej roboty. Kasy fiskalne równie nieobecne jak w gabinetach polskich lekarzy. W Albanii jednak nie ma niedomówień. Sprzedawca wyjmując towary z koszyka "nabija" ceny na kartce w zeszycie. A potem odrywa zapisany kawałek i wręcza klientowi. Przejrzyście (patrz uczciwość) i oryginalnie.

Dowód nr 8. Samochody. Pod tym względem Albania faktycznie musiała udowodnić, że istnieje. Za czasów "ich" komuny nie pozwalano na posiadanie prywatnych aut. Albańczycy nadrabiają zaległości i samochody są już powszechne. W pierwszym rzędzie stawiają na mercedesy.

Dowód nr 9. Benzyna. Niestety, tankowanie nie oznacza miłego zaskoczenia dla kieszeni Polaka. I tu za litr, jakby nie przeliczał, zapłaci ponad 5 złotych.

Dowód nr 10. Zwierzęta drogowe. Urozmaicenie podróży, szczególnie w "rustykalnych" okolicach, gdzie na porządku dziennym są stada kóz przepędzanych z jednej strony jezdni na drugą czy objuczonych do granic możliwości osiołków.

Dowód nr 11. Albania (też) w budowie. Kto narzeka na drogowe remonty w Polsce, tam miałby dodatkowy ku temu powód. Odcinki czekające na asfalt tymczasowo wysypuje się wapniem. Skutek? Wszechobecny biały pył osiadający na autach i wszystkim wokół do wysokości trzech metrów. Równa wszechobecność jest też samochodowych myjni, bo Albańczycy dbają o swoje cacka na kółkach.

Dowód nr 12. Przetrącone domy. Ekspansję budowlaną widać szczególnie na wybrzeżu, gdzie jak grzyby po deszczu wyrastają hotele i pensjonaty. Ale uwagę zwracają szkielety niedokończonych obiektów. Fuszerka? Poznany Albańczyk po angielsku tłumaczy, że to robota... rządu. Odgórnie zarządzono sprawdzenie takich budów. Gdzie pozwolenia nie było, wkroczono z młotami. Rozwalano słupy nośne u podstaw, by konstrukcja nadawała się tylko do rozbiórki.

Dowód nr 13. Maskotki na domach. Albańska odmiana naszej wiechy. Na domach wywiesza się lalki czy pluszowe misie. Jak tłumaczy pomocny Albańczyk, to przeciw "złemu oku". 

Dowód nr 14. Bunkry. Ze względu na ich zatrzęsienie wyrosły na symbol kraju. Zbudowane na rozkaz komunistycznego dyktatora Envera Hodży, który obawiał się napadu z zewnątrz, w ilości szacowanej na 600 tys. sztuk! Nawet na plażach.

Dowód nr 15. Góry. Zaskakuje, że Albania to jeden z bardziej górzystych krajów w Europie. Średnia wysokość nad poziomem morza to 700 m, najwyższy szczyt bije Rysy o ponad 200 m.

Dowód nr 16. Morze. I to niejedno. Turyści do wyboru mają dwa. Adriatyk w części północnej i Jońskie w południowej.

Dowód nr 17. Ksamil i Butrint. Perełki południowych rubieży Albanii. Rozrastający się przez napływ turystów Ksamil z racji piaszczystych plaż i urokliwych wysepek. Starożytne miasto Butrint z racji archeologicznego kompleksu z ruinami rzymskich obiektów. 

Dowód nr 18. Pogoda. Latem nad morzem gwarantowana. Z centrum Polski do Ksamilu jest 2 tys. km, w nagrodę wytrwałego turystę czeka aura marzenie. "U nas nie padało od kwietnia" - odpowiada Albańczyk podlewający ogród. W połowie września.

Dowód nr 19. Piwo. Wybór niewielki. Najbardziej popularna jest "Tirana". Złośliwie mówi się, że to jedyna rzecz produkowana na wielką skalę w Albanii i coś w tym jest, bo przemysłu po drodze ze świecą szukać. No ale na etykiecie jest magiczny napis "Made in Albania". A więc jednak ten kraj naprawdę istnieje! 

Dowód nr 20. Skenderbeu. Koniak - marka Albanii na zewnątrz. Najczęstsza rzecz kupowana przez przyjezdnych na pamiątkę. Zachętą jest nie tylko smak, ale i cena - około 17 zł za półlitrową butelkę.

Dowód nr 21. Folk. Jak to na Bałkanach, wyziera zewsząd. Niestety nie ten autentyczny, a skrojony na współczesną modłę - jest nawet tematyczny kanał w TV. Tu jednak nie tak discopolowy. Może to za sprawą spokojnego brzmienia klarnetu, który odlicza się dosłownie w każdym utworze.

Dowód nr 22. Elektryczność. Jest. Ale nie zawsze. To pamiątka po czasach Envera Hodży, choć przerwy w dostawach nie są wręcz całodniowe jak kiedyś.

Dowód nr 23. Religia. W Albanii pod koniec lat 60. ubiegłego wieku religii zabroniono i kraj ogłosił się jako pierwsze ateistyczne państwo na świecie, co skończyło się zniszczeniem większości świątyń. Powstają nowe, ale społeczeństwo pozostało w większości świeckie.

Dowód nr 24. Flagi. Albańskich z dwugłowym czarnym orłem na czerwonym tle z oczywistych względów nie brakuje. Dziwić może fakt, że nagminnie wywieszane są również te Unii Europejskiej, do której kraj nawet nie pretenduje i USA. - Bo lubimy was i Amerykę - wyjaśnia miejscowy. To w dowód wdzięczności za uznanie przez większą część UE i Amerykanów niepodległości Kosowa, wbrew Serbom.

Dowód nr 25. Turyści. Coraz więcej, bo zainteresowanie krajem - z racji długotrwałej izolacji - niepodobnego do innych nieustannie rośnie. No i jeszcze jedno. Zobaczyć coś, czego nie ma, to musi przyciągać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto