Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lublin: Opłatkowi oszuści złapani przez księdza

Jakub Markiewicz
Jakub Markiewicz
Po domach chodzą oszuści podszywający się za wysłanników parafii. Wyśledził ich ksiądz Mariusz Nakonieczny. Duchowny odnalazł naciągaczy i zgłosił sprawę policji.

- Chodzimy po parafii z opłatkami – takie słowa mogli w zeszłym tygodniu usłyszeć mieszkańcy dzielnicy Wieniawa.

Na osiedlu pojawili się oszuści podszywający się pod osoby związane z parafią. Sprzedawali opłatki, ale tylko po to, by na tym zarabiać. – Problem w tym, że ci panowie wykorzystali grę słów. Mówiąc "po parafii", dawali do zrozumienia ludziom, że są z kościoła – mówi ksiądz Mariusz Nakonieczny, który odnalazł oszustów i zgłosił całą sprawę policji. – Poszedłem za nimi. Zapytałem, dlaczego to robią. Obaj pochodzili z Piły, a tutaj chcieli tylko zarobić. Mieli działalność gospodarczą z branży spożywczej, więc pozwolili sobie na sprzedaż opłatków – opowiada ksiądz Nakonieczny.

Policja potwierdza, że ksiądz faktycznie zgłosił taki fakt funkcjonariuszom.

– Mieliśmy zgłoszenie z ulicy Junoszy. Te osoby, sprzedawały opłatki jako produkt spożywczy, ponieważ prowadzą działalność gospodarczą – informuje Renata Laszczka-Rusek.

Sprzedawanie opłatków to wykorzystywanie ludzkiej wiary i ufności.

– Nikt nie może zabronić im sprzedaży, ani nikt nie może powiedzieć wiernym, by od takich osób nie kupować. Zasada jest jedna: ci panowie muszą po prostu mówić, skąd są. Nie wolno im oszukiwać wiernych, mówiąc, że są od proboszcza parafii – wyjaśnia ks. Mariusz.

Jeżeli ktoś faktycznie jest z parafii, to nigdy nie mówi ile opłatek kosztuje.

– Wierni dają "co łaska". Ten chwyt wykorzystali właśnie ci panowie, którzy chodzi w naszej okolicy. By nie wzbudzać podejrzeń mówili, że proszą "co łaska". Jedna z mieszkanek zapytała, dlaczego opłatki, które mają są w takiej lichej kopercie. W odpowiedzi usłyszała, że "ksiądz proboszcz nie ma pieniędzy" – relacjonuje ksiądz.

Takich spraw w mieście jest więcej
.

– Zawsze jest takie niebezpieczeństwo, że mieszkańcy zostaną oszukani. Miałem sygnał z jednej parafii, że taki problem zaistniał. Zareagowaliśmy od razu. Właśnie tam ksiądz proboszcz przestrzegał wiernych, by pytać, kim są osoby, które nas odwiedzają – mówi ksiądz Tadeusz Pajurek. – W Polsce opłatek to ważny symbol, to poświęcony chleb, którym dzielimy się na znak miłości z Bogiem. Wiemy, że niektóre sklepy prowadzą sprzedaż opłatków, ale nie są one poświęcone. Pieniądze, które dostajemy od wiernych, idą na budowy kościołów, czy pomoc biednym rodzinom. Nikt nich nie chce na tym zarabiać.

Mieszkańcy miasta są oburzeni działaniem oszustów.

– Jak tak można? Wykorzystują osoby starsze, by tylko zarabiać. Żerują na ufności ludzi. Draństwo! – kwituje pani Joanna z Lublina.

Jak więc się uchronić przed oszustami?

– Osoby, które roznoszą opłatki mają zaświadczenia z parafii z pieczątką i podpisem proboszcza. Ponadto każdy ma identyfikator z imieniem i nazwiskiem – przestrzega ksiądz Nakonieczny. – Poza tym opłatki są poświęcone zazwyczaj w pierwszą niedzielę adwentową, więc dopiero od tego czasu staramy się rozprowadzać je po parafii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto