Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kwarantanna jest niczym życie zakonne w klauzurze - WYWIAD

Redakcja
Ojciec Sławomir Zaporowski
Ojciec Sławomir Zaporowski Fot. Dariusz Piekarczyk
Ze Sławomirem Zaporowskim, gwardianem klasztoru ojców bernardynów w Warcie w powiecie sieradzkim.

Wielu Polaków żyje w ostatnim czasie niczym zakonnicy klauzurowi. Są zamknięci w domach, ale to nie ich wybór. Czy można w jakiś sposób porównać ich przymusowe odosobnienie z tym dobrowolnym zakonników? Tu i tam potrzebna jest samodyscyplina, więc czy można dać jakieś wskazówki ludziom takim choćby, którzy korzystali z uroków życia jak tylko się da?

Zakonnicy odosobnienie, samotność przyjmują dobrowolnie i świadomie. Natomiast społeczeństwo jest do tego zmuszone, przyszło to zaskakująco i niespodziewanie, a niektórzy przecież czerpali ż życia pełną garścią, myśląc, że to wszystko jest dane na zawsze. Nagle się urwało, stała się pustka. Ludzi boli takie życie, bo dotychczas nasz styl życia różnił się diametralnie od obecnego. Ostatnie dni to szczególne rekolekcje wielkopostne. To prawda, że potrzeba nam samodyscypliny i pokory. Trzeba też wiary i nadziei, że po ciemnej nocy cierpienia przyjdzie jasny poranek Zmartwychwstania. Ten czas na pewno łatwiej przetrwać, gdy towarzyszy nam przeświadczenie, iż nasze prace, troski zabiegi są potrzebne, ale to wszystko musi wypływać z miłości jednego ku drugiemu. Ważne jest, by wieczorem wrócić do siebie zmęczonym, ale ze świadomością, że zostawiłem cząstkę siebie przy bliźnim. Jak przejdziemy przez ten ciężki okres, a pokonamy to, co złe, wrócimy dużo silniejsi.

Jak zdaniem Ojca katolicy mogą przejść przez ten trudny, dla niektórych nawet bardzo trudny, czas w życiu? Jak można go najwłaściwiej wykorzystać? A może potraktować go jako swoiste rekolekcje?

W tym szczególnym czasie pomoże nam nauka wyciszenia. Jeden z Ojców Pustyni opowiada następujące zdarzenie: „Pewnego dnia odwiedzają mnie w mojej grocie jacyś nieznajomi przybysze. Jaki sens ma twoje życie w ciszy? pytają. Byłem akurat zajęty czerpaniem wody z głębokiej cysterny. Zajrzyjcie do cysterny mówi. Co widzicie? Goście spoglądają w głąb cysterny i odpowiadają: Nic nie widzimy. Po krótkiej chwili mnich znów prosi: Zajrzyjcie do cysterny. Co teraz widzicie? Przybysze patrzą ponownie, aż jeden z nich wykrzykuje: Widzę samego siebie! A mnich na to: Popatrzcie, gdy przed chwilą czerpałem wodę, była zmącona. Teraz się uspokoiła. To jest doświadczenie ciszy można zobaczyć samego siebie. Tylko w ciszy możemy usłyszeć Boga i zrozumieć to, co chce nam przekazać. Byśmy przeżyli te święta godnie, potrzebne jest nam wewnętrzne milczenie wobec woli Boga.

Klauzura klauzurze nie jest równa, bo choćby kameduli mają znacznie ostrzejsze zakazy niż bernardyni.

Tak, to prawda. Są zakony o regule bardzo ścisłej jak właśnie kameduli, trapiści czy zakony żeńskie klauzurowe. Członkowie tych zakonów nie tęsknią za spotkaniami z ludźmi świeckimi, dla nich najważniejsza jest obecność Jezusa, do którego się modlą, z którym rozmawiają, dla którego fizycznie pracują. Dla nich najważniejsze jest stworzyć w swoim sercu tabernakulum, w którym Chrystus mieszka 24 godziny na dobę. Oni wręcz delektują się ciszą i samotnością. Zakonnicy klauzurowi, jak wspomniani kameduli, spożywają posiłki na osobności. Ale mają też wspólne rekreacje, gdzie dzielą się radością przebywania ze sobą i różnymi spostrzeżeniami, a także świadectwem jak Bóg ubogacił ich wnętrze. Taki rodzaj życia to duże wyrzeczenie, ale podejmowane świadomie.

Jak katolicy powinni sobie poradzić w czasie najważniejszych świąt w roku liturgicznym z brakiem możliwości z korzystania ze wszystkich sakramentów? Jak powinno wyglądać śniadanie wielkanocne w rodzinie? Wielu nie wyobraża sobie, żeby nie pójść na rezurekcję. Restrykcje co prawda złagodzono, ale ograniczenie uczestnictwa we mszy świętej do 50 osób, pozbawi wielu wiernych tej możliwości.

Wszystkie rodziny katolickie powinny tworzyć swój własny Kościół domowy. Zawsze, ale szczególnie teraz w tym trudnym czasie, powinniśmy się wspólnie w rodzinach modlić i w modlitwie szukać ukojenia, nadziei i radości. Chrystus mówił, że tam, gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza teraz. Pewien człowiek miał niezwykły sen, szedł sobie wąską drogą, aż nagle spostrzegł szatana śpiącego na dachu kościoła. Minął świątynię i ruszył na drugi koniec wsi, tam zobaczył mały domek, wokół którego kłębił się tłum diabłów. Zdumiony zapytał jednego, po co ich tylu pilnuje jednej chłopskiej chaty, skoro przy kościele pełni wartę tylko jeden leniwy szatan. Diabeł odpowiedział: Ludzie w kościele śpią, więc wystarczy jeden diabeł, aby ich pilnować. W tej chacie zaś mieszka pobożna rodzina, która łączy się z Bogiem w modlitwie i ma większą siłę duchową niż cała reszta tej parafii. Dla wszystkich bolesne będzie przeżywanie tych świąt bez udziału w poświęceniu pokarmów, udziału w Triduum Paschalnym, w procesji Zmartwychwstania Pana. Myślę, że wielu ludzi boleśnie odczuje brak możliwości skorzystania z sakramentu pojednania, ale cieszmy się ze zwycięstwa Chrystusa nad grzechem, śmiercią i szatanem.

Co w takim razie Ojciec przekazałby osobom niewierzącym. Spotkałem się już i spotykam z głosami, że gdzie jest Pan Bóg, skoro pozwolił na koronawirus, gdzie więc jego miłosierdzie?

Wielu ludziom warto przypomnieć słowa zduńskowolanina ojca Maksymiliana Kolbego, który w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, pytany przez współwięźniów: „Gdzie jest Bóg, skoro pozwala na takie cierpienia?”, odpowiadał: „Bóg jest w nas! Pamiętajmy o tym”.

Jak zwykle w takich czasach przełomów pojawiają się wszystkowiedzący, którzy powołując się na ewangelie Łukasza czy Mateusza, wieszczą rychły koniec świata. Posługują się przy tym cytatami z Biblii wyrwanymi jednak z kontekstów. Co Ojciec może o tym powiedzieć?

Nikt nie wie, kiedy nastąpi koniec świata. Wie to tylko i wyłącznie Bóg. Dlatego ważne jest, aby Mu bezgranicznie zaufać. Ważne, byśmy na co dzień żyli wiarą i miłością i tak się przygotowali na spotkanie z Panem, jakby właśnie jutro miał być koniec świata. Nie zważajmy więc na różnorakie przepowiednie czy proroctwa. To nie ma najmniejszego sensu. Proszę zauważyć, ileż to już razy wieszczono koniec świata, a on trwa i trwa. Jeszcze nie pora.

Choćby w Boże Ciało modlimy się słowami suplikacji „Od powietrza, głodu, ognia i wojny”. Czyżby nasze modlitwy nie zostały wysłuchane, skoro mamy obecnie to, co mamy?

Jeszcze raz powtarzam, że Bóg jest miłością, która człowieka nie zawiedzie. To nie Bóg doświadcza człowieka. To „homo homini lupus est”, co w tłumaczeniu oznacza, że to człowiek człowiekowi jest wilkiem.

Co Ojciec może powiedzieć rodzinom przez los rozdzielonym, bo dzieci zostały za granicą i nie mogą wrócić na Wielkanoc, a zawsze wracały?

Próbuję się wczuć w ich położenie i bardzo im współczuję, bo to przykre, gdy w tak szczególne święta brakuje przy stole ukochanej osoby lub osób. Mam świadomość, że moje „współczuję” niewiele ich pocieszy, niewiele dla nich znaczy. Dlatego proszę, by ten ból rozłąki ofiarowali Jezusowi. Warto też być w tym czasie w częstszym kontakcie za pośrednictwem choćby mediów elektronicznych.

Wy, zakonnicy, jak się obecnie odnajdujecie? Zazwyczaj w tym czasie mieliście dużo więcej pracy, bo przecie spowiedź, przygotowania do świąt, organizacja słynnego na cały region Misterium Męki Pańskiej, większy ruch w kościele przy Grobie Pańskim. Bernardyni to zresztą otwarte na świat zgromadzenie. A tu nagle pustka, głucha cisza w świątyni?

Dla nas, tak jak dla wszystkich, których ta epidemia dotknęła, ten czas jest szczególnie trudny. Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie doświadczaliśmy. W poprzednich latach w tym czasie długo spowiadaliśmy parafian i przyjezdnych, zwłaszcza tych wracających na ten szczególny czas z zagranicy, organizowaliśmy wraz z parafią św. Mikołaja Drogę Krzyżową ulicami miast, wyjeżdżaliśmy na zastępstwa na spowiedzi w dekanacie, głosiliśmy rekolekcje i nagle cisza. Pustki nie ma, bo we wspólnocie braci nadal pracujemy, wspólnie się modlimy i błagamy błogosławionego Rafała z Proszowic, który pochowany jest w naszym kościele, aby swą ingerencją u Bożego tronu wyprosił łaskę, aby ta pandemia ustała.

Proszę jeszcze powiedzieć o potrawach świątecznych w Warcie? Będzie coś szczególnego?
Rezurekcję bez udziału wiernych będziemy przeżywać w Wielką Sobotę w godzinach nocnych. A w Zmartwychwstanie po mszy świętej o godzinie siódmej spotkamy się całą wspólnotą zakonną na świątecznym śniadaniu. Po modlitwach i wspólnych życzeniach spożyjemy żurek z jajkiem i białą kiełbasą. Będzie też wędlina z chrzanem i jajka poświęcone w Wielką Sobotę. Nie ma u nas potraw szczególnych, jesteśmy tradycjonalistami. Dzięki życzliwości parafian i dobrodziejów nie zabraknie nam tego, co konieczne i dla ducha, i dla ciała. W Warcie bernardyni są lubiani.ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto