Książka o zamku w Sieradzu. - …zamek za miastem nad łęgiem, stary zdezelowany z dawna wałem obsypany, do którego mostu nie masz: takie były pierwsze wrażenia urzędnika, któremu przyszło inwentaryzować sieradzki zamek wiosną 1789 roku. Kiedy udało mu się jednak jakoś pokonać pozarastaną fosę i przejść przez pamiętającą średniowiecze bramę, zobaczył już tylko wielki opustoszały dziedziniec, wokół niego zaś walące się mury, drewniane rudery i miejsce po drugiej stronie podwórca, w którym straszyła ruina niegdysiejszej królewskiej, a potem starościńskiej rezydencji – wprowadza czytelników w dawne czasy autor we wstępie do wyjątkowego dla sieradzan wydawnictwa. – Jedenaście lat później rządzący Sieradzem Prusacy łaskawie zgodzili się na rozbiórkę tego, co z zamku pozostało, a wraz z obaleniem wielkiej, ośmiobocznej wieży zginął z krajobrazu nadwarciańskich łąk element, który od 450 lat był jego najlepiej widoczną dominantą, nierozerwalnie zespoloną z widokiem położonego powyżej miasta. Zrazu decyzja władz zaborczych ucieszyła sieradzan, którzy z chęcią ruszyli z wozami, młotami i łopatami po darmowy budulec (nie będąc jednak w kontekście podobnych działań społecznością wyjątkową). Warstwa po warstwie zniknęły mury, potem fundamenty, a co bardziej łapczywi – o czym donoszą źródła – nie darowali nawet drewnianym, zalęgającym pod fundamentami belkom pamiętającym chyba jeszcze czasy księcia Leszka Czarnego. Tak zniknął z powierzchni sieradzki zamek…
Symbolicznie odkopał go – czego dowodem jest wydana książka „ Zamek królewski w Sieradzu. Dzieje – Badania – Architekura” - 32-letni archeolog, łodzianin Tomasz Olszacki, który specjalizuje się w tematyce kastellologicznej, czyli dotyczącej właśnie zamków. Naukowiec przyznaje, że tego rodzaju zainteresowania to m.in. efekt dziecięcych, nieobcej każdemu chłopcu, fascynacji dotyczących rycerzy i ich epoki. – Początki były właśnie takie, ale potem przyszły studia, a obecnie doktorat. Z dziecięcego hobby stało się to zajęciem całkiem profesjonalnym jako archeologa badającego zamki
Książka o zamku w Sieradzu. Czemu tak ważna budowla nie miała szczęścia?
Zbieranie materiałów dotyczących sieradzkiego zamku – jak relacjonuje - odbywało się na kilka sposobów. – Była to kwerenda archiwalna w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, reinterpretacja dawnych badań archeologicznych do tej pory nie podsumowanych, no i wreszcie badanie źródeł ikonograficznych, czyli planów i wyobrażeń dotyczących zamku. Te trzy płaszczyzny poznawcze złożyły się na jedną, która zaowocowała książką.
Tomasz Oszacki przyznaje, że zamek w Sieradzu był obiektem fascynującym. - Z pewnością jednym z najważniejszych zamków królewskich na terenie dawnej Polski, wielokrotnie odwiedzanym przez polskich monarchów. Składającym się z obwodu obronnego, wieży głównej, ale także ogromnych rozmiarów kamienicy, która należała w swojej kategorii do jednych z największych gmachów rezydencjonalnych na terenie ziem polskich.
O jego wyjątkowości stanowiła także rotunda, która – jak uzasadnia naukowiec - była jedną z ostatnich z serii takich obiektów, jakie powstawały na naszych ziemiach jeszcze od czasów wczesnopiastowskich. - Co więcej, była to budowla piętrowa i w piętrze tej rotundy znajdowała się prywatna królewska kaplica, która - jak wynika ze źródeł - była pokryta polichromiami ruskobizantyjskimi przez mistrzów, z którymi król Władysław Jagiełło zawarł w tym zakresie specjalny kontrakt. Była to jedna z kilku tego typu tak ozdobionych budowli w Polsce. Najlepiej zachowane do tej pory możemy obserwować w kaplicy Zamku Lubelskiego.
Czemu sieradzki zamek nie miał szczęścia i nie zachował się do tej pory?
– Złożyło się na to kilka przyczyn. Sam upadek Rzeczypospolitej i brak potrzeby utrzymania zamku. W wieku XVIII służył już tylko jako więzienie, czasowo jako archiwum ksiąg grodzkich, ale i ono zostało ostatecznie wyprowadzone. A kiedy wreszcie zaborcy pozwolili na jego rozbiórkę, to cóż, sieradzanie nie pogardzili tańszym materiałem budowlanym.
Książka o zamku w Sieradzu. Wydana dla potomnych
Książka została wydana przez Stowarzyszenie „Kreatywny Sieradz”. To z funduszy Urzędu Miasta Sieradza w ramach zadania publicznego „Realizacja przedsięwzięć promujących dziedzictwo kulturowe Sieradza”.
- Czemu było warto pokusić się o takie wydawnictwo? Dla potomnych. Dlatego, żeby pozostało coś na naszych półkach, żebyśmy w każdej chwili mogli sięgnąć, przeczytać i dowiedzieć się jak ważny był zamek królewski w Sieradzu w tamtych czasach – odpowiada Małgorzata Jurkowska z Kreatywnego Sieradza.
Promocja książki odbyła się w Centrum Informacji Kulturalnej w Sieradzu (Rynek 18), gdzie wydawnictwo jest dostępne. Pierwszy nakład został wydany w 500 egzemplarzach, ale miasto zapewnia, że w razie zainteresowania będą dodruki.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?