Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kresowa opowieść w Sieradzu Waldemara Bohdanowicza. W środę kolejne spotkanie

Paweł Gołąb
Kresowa opowieść w Sieradzu Waldemara Bohdanowicza. W środę kolejne spotkanie
Kresowa opowieść w Sieradzu Waldemara Bohdanowicza. W środę kolejne spotkanie Fot. Paweł Gołąb
Kresowa opowieść w Sieradzu. Kiedy ciocia Wanda wraz z rodziną wygnana w dalekie ostępy Kazachstanu próbowała z zesłania wrócić do Polski, pomógł w tym… zachowany certyfikat zakupu konia do stadniny podsunięty czujnym Sowietom jako paszport. Stryj Leonard z całym partyzanckim oddziałem Armii Krajowej zdołał uciekając przed rosyjską ofensywą przedostać się pod Warszawę pokonując bagatela blisko 500 kilometrów i to pod okiem Niemców. Kolejny wuj - Franciszek trafił na 10 lat do łagru, gdy z Armii Czerwonej, do której został siłą wcielony, starał się o przeniesienie do polskiego wojska. Jak złożone były losy Kresowiaków, sieradzanie mogli wysłuchać w opowieści Waldemara Bohdanowicza.

Kresowa opowieść w Sieradzu. Waldemar Bohdanowicz jest rodem z Rakowa w dawnym województwie wileńskim. Swoimi rodzinnymi wspomnieniami dzielił się na spotkaniu, które odbyło się w Powiatowej Bibliotece Publicznej z inicjatywy Klubu Historycznego im. Roweckiego „Grota” w Sieradzu.
- Kresowianie to ludzie uparci, dzielni, pamiętliwi, ale i niezwykle romantyczni, kochający kobiety i konie – charakteryzował Polaków ze wschodnich rubieży Waldemar Bohdanowicz przypominając, że ich problemy z wielkim sąsiadem zaczęły się wcale nie w 1939, ale już w 1921 roku, gdy w wyniku traktatu ryskiego wieńczącego polsko-bolszewicką wojnę część ziem przez nich zamieszkanych trafiło do Rosji Radzieckiej. – A bolszewik oznaczało dla nas coś gorszego niż morderca czy kobieta lekkich obyczajów.
Najgorsze nastało jednak po wybuchu wojny. Doświadczyła tego między innymi wspomniana ciocia Wanda, do której w 1940 roku „zapukało” NKWD. – Dali rodzinie pół godziny na spakowanie się i zabrali nie bacząc na to, że córka jest w szkole. I ta 12-letnia dziewczyna zdołała odszukać rodziców w dalekim Kazachstanie, gdzie zostali wyrzuceni w gołym stepie, by tam wybudowali sobie ziemiankę i tak żyli. Gdy w 1956 roku usłyszeli, że Polacy mogą wracać do kraju, postanowili z tego skorzystać. Ale władze nie chciały ich wypuścić domagając się pokazania paszportów. A o jakim paszporcie była mowa, skoro w 1939 roku wszystkie dokumenty im zabrano? Na szczęście córka okazała się znów bystra, bo przypomniała o certyfikacie zakupu konia sprzed wojny, z pieczątkami i z nazwiskami. Powiedzieli, że to paszport i na ten „paszport” wyjechali – przypomina pan Waldemar.
Kresowa opowieść w Sieradzu nie jest jedyną, którą podzieli się z sieradzanami Waldemar Bohdanowicz. Tym razem w PBP przedstawi historię niespodziewanie odkrytego w archiwum rodzinnym indeksu studenta Wydziału Prawa i Umiejętności Politycznych Uniwersytetu Lwowskiego z lat 1901-1906. To w środę 2 kwietnia. Początek o godz. 18.
- Będzie to opowieść o słynnym uniwersytecie i jego profesorach, których autografy są tego indeksu ozdobą i wartością historyczną – zapowiadają organizatorzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto