Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus przy niej to nic. Sto lat temu epidemia grypy hiszpanki zabiła miliony

Przemysław Ziemichód
Przemysław Ziemichód
Koronawirus sieje panikę i trafił już do Polski. Mało kto jednak pamięta dziś epidemię, która w skutkach była znacznie groźniejsza od nowego wirusa z Chin. Epidemia grypy hiszpanki zmieniła nieodwracalnie ówczesny świat - a o tej tragedii przypominają liczne groby na warszawskich Powązkach.

W Marcu 1918 roku młody szeregowiec w Kansas zgłasza się do szpitala wojskowego z bólem gardła, dreszczami i gorączką. Wkrótce po nim podobne objawy wykazywały już 522 osoby. Wojskowy kucharz z USA był najprawdopodobniej tzw. pacjentem zero, od którego rozpoczęła się epidemia, która kosztowała życie od 50 do nawet 100 mln ludzi. Na najbardziej śmiertelną w dziejach epidemię grypy chorować będzie 1/3 ówczesnej populacji świata.

Zabójcza grypa dociera najpierw do Lwowa, latem 1918 roku. We wrześniu jest już w Krakowie, a miesiąc później jej przypadki pojawią się w Warszawie. Na szczęście dla nas, ta fala zachorowań trwa krótko, bo do stycznia 1919 roku, a kolejne nawroty nie są już tak śmiercionośne.

W obawie o morale walczących jeszcze na frontach I Wojny Światowej żołnierzy, informacje o pandemii są długo ukrywane i cenzurowane. Gdy wirus dociera do Hiszpanii, świat zaczyna zdawać sobie sprawę ze skali problemu. Szybko choroba zyskuje nazwę grypy hiszpańskiej, choć tylko dlatego, że Hiszpanie nie cenzurują wiadomości na jej temat.

Ukochani przez Boga umierają młodo

Statystyka jest jednak nieubłagana i nie poddaje się żadnej cenzurze. Panikę napędza dodatkowo fakt, że umierają młodzi i zdrowi, a choroba postępuje zastraszająco szybko. Dwudziesto- i trzydziestolatkowie w ciągu kilku dni, a nawet doby zmieniają się z okazów zdrowia w klientów zakładów pogrzebowych. Spacer po warszawskich Powązkach pozwala nam zdać sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Młodzi, którzy umierają nagle, na przełomie końca 1918 i początku 1919 roku to najczęściej właśnie ofiary grypy. Nekrologi i inskrypcje na grobach zdradzają przyczynę śmierci: “umarł szybko, po ciężkich męczarniach”.

Szybko umierają studenci UW, panny na wydaniu, młodzi robotnicy, żołnierze, którzy wracają z frontu. Wobec śmierci wszyscy są równi: biedny żyd z Nalewek, bogaty katolicki kupiec, matka dwójki dzieci, 17-letnia Aniela, lub Franciszek: “ukochany brat” i “cichy męczennik”. “Wybrańcy Bogów umierają młodo” - głosi napis na jednym z nagrobków.

Koronawirus przy niej to nic. Sto lat temu epidemia grypy hi...

Mechanizm, który doprowadza do śmierci “wybrańców” w kwiecie wieku poznamy dopiero wiele dekad później, a medycyna przypisze odpowiedzialność za tak dużą śmiertelność influenzy burzy cytokin - reakcji organizmu na nieznane zagrożenie. Odpowiedź układu immunologicznego jest w tej sytuacji tak silna, że doprowadza do uszkodzenia narządów, oraz do gromadzenia się w płucach płynów, które blokują oddychanie. W rezultacie organizm zabija poniekąd sam siebie. W 1918 roku medycyna wie jedynie, że na chorobę narażeni są właśnie ludzie młodzi.


Groby osób zmarłych na hiszpankę łatwo poznać po młodym wieku zmarłych i dacie śmierci pomiędzy końcem 1918 a początkiem 1919 roku. /fot. Szymon Starnawski

Nie całować się i ciepło ubierać

Na szczęście, lekarze wiedzą, jak choroba się rozprzestrzenia. Publikacje, nie tylko te naukowe, w prosty sposób tłumaczą, co robić, by zmniejszyć szansę na zachorowanie - "Nie stykać się z chorymi, nie całować (...) ciepło ubierać, nie narażać na zaziębienie (nie tak to łatwo, teraz gdy panują mrozy, a tu za ciepłe odzienie i opał trzeba płacić na wagę złota!) i stać w ogonkach" - wylicza w wydana w Warszawie. “Pogadanka o tyfusie plamistym i niektórych innych chorobach u nas panujących w czasach obecnych”.

Koronawirus. Warszawa gotowa na epidemię? Czego uczy historia?

Koronawirus. Warszawa gotowa na epidemię? Czego uczy historia?

Temat podejmują jednak nie tylko publikacje naukowe i popularnonaukowe. Nawet znany z nacjonalistycznych sympatii Narodowy Tygodnik Pochodnia przestrzega swoich czytelników przed skutkami choroby i zaleca ”herbatki, słodkie mleko gotowane, wody mineralne i inne środki napotne,aby usuwać jak najrychlej z organizmu trucizny pod wpływem bakcyli influencyjnych wytworzone” - pisze autor artykułu i dodaje:

- Po powrocie do domu obowiązkiem każdego podczas epidemii jest natychmiast umyć sobie ręce i wypłukać usta wodą lub wodą ze solą. (...) Poza temi wskazówkami innych środków ochronnych influency nie znamy i też ich pewnie nie poznamy.

Wygląd influencyjny w paszczy

Wygląd pacjentów jest również łatwy do zidentyfikowania, co pozornie powinno, przynajmniej z pozoru ułatwiać profilaktykę zakażeń. - Katar nosa i ócz dają choremu typowy wygląd influencyjny, na miękkiem podniebieniu i w paszczy stwierdza się zaczerwienienie - pisze Pochodnia.


fot. Szymon Starnawski

Poza przestrzeganiem mniej lub bardziej sensownych wytycznych świat jest bezradny wobec nowej choroby. Pierwszy antybiotyk, penicylinę, świat pozna dopiero w 1928 roku. Chorzy dostają więc chininę, oraz duże dawki aspiryny, która stosowana w taki sposób często bardziej szkodzi, niż pomaga. Szkodliwa wydaje się także dezinformacja. W obliczu nieznanej choroby szerzą się mity, zabobony i teorie spiskowe. Podejrzewano, że wirus rozprzestrzenia się przez brudne ulice i place, że atakuje żołnierzy, bo ci osłabieni są walką. Spekulowano, że grypa to, tak naprawdę nowa dżuma, bo ciała chorych czernieją po śmierci. Częściowo, spekulacje przerywa komunikat Komisji dla Zdrowia Publicznego przy Radzie Narodowej, przedrukowywany w ówczesnych gazetach. To jednak nie ucina wszystkich spekulacji.Do dziś zresztą nie brakuje głosów, że wirus był bombą biologiczną, wyhodowaną w laboratorium amerykańskim po to, by zniszczyć Europę.

Grypa jak zapalenie płuc

Wydział Statystyczny Magistratu w Warszawie prowadzi rejestr osób chorych na choroby zakaźne. W okresie epidemii odnotowano 1189 przypadków śmiertelnych hiszpanki, ale dane te są zapewne zaniżone, bo chorobę łatwo pomylić z innymi przypadłościami, jak choćby z zapalenie płuc. Ile ofiar pochłonęła epidemia w Warszawie? Trudno jednoznacznie określić, bo rejestry pochówków nie zachowały się do dnia dzisiejszego. Ślady po największej zarazie XX wieku znajdziemy dziś tylko na cmentarzach i przekazach prasowych. Wielu z chorych zmarło w obozach jenieckich lub na obczyźnie. Inni nawet nie wiedzieli, że chorują właśnie na grypę. W Warszawie epidemia trwała ledwie kilka miesięcy, a kolejne jej fale nie były już tak groźne. Z pewnością jednak groźniejsze, niż wszystkie późniejsze choroby, które nawiedziły polską stolicę.

Zobaczcie też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto