Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Knack Randstad Roeselare - PGE Skra Bełchatów 3:1

Paweł Hochstim
Siatkarze PGE Skry Bełchatów w rewanżu muszą wygrać mecz, a później złotego seta
Siatkarze PGE Skry Bełchatów w rewanżu muszą wygrać mecz, a później złotego seta fot. Dariusz Śmigielski
Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali w Belgii z Knack Roeselare w pierwszym meczu drugiej rundy Ligi Mistrzów. Bełchatowianie, by awansować do trzeciej rundy, muszą wygrać rewanż, a następnie złotego seta, rozgrywanego do 15 punktów. I nie ma znaczenia w jakim stosunku zwyciężą - ważne, by wygrali mecz, a później dodatkową partię.

Gdy przeanalizuje się mecze belgijskiej drużyny, widać wyraźnie, że gracze trenera Dominique'a Bayensa świetnie zaczynają, ale później - im spotkanie trwa dłużej - mają problemy. W środę jednak zaprzeczyli tej teorii - grali dobrze nie tylko na początku, ale i w całym meczu.

W pierwszej fazie inauguracyjnego seta Belgowie dwa razy z rzędu zablokowali Michała Winiarskiego, co zdarza się niewielu zespołom. Bełchatowianie wyglądali na nieco ospałych - Miguel Falasca nie potrafił zgubić bloku, a właściwie żaden z graczy PGE Skry nie straszył mistrzów Belgii zagrywką. Bełchatowscy gracze mieli też problem z blokiem, bo pierwszy punkt w tym elemencie zdobyli dopiero w połowie drugiego seta. A do tego mistrzowie Polski popełniali więcej błędów od rywali.

Mimo to mieli szansę, by nie przegrać pierwszej partii, bo w końcówce dogonili przeciwników i doprowadzili do remisu 22:22, a później obronili dwie piłki setowe. Zwłaszcza ta druga, przy wyniku 24:23, gdy Falasca świetnie obronił atak rywali, a Kurek za chwilę skończył akcję ofensywną mogła zrobić wrażenie na Belgach. Niestety, były to już ostatnie dwa punkty PGE Skry w tym secie.

W drugiej partii bełchatowianie poprawili większość elementów, ale nie uporali się z dużą liczbą własnych błędów. Podopieczni trenera Jacka Nawrockiego 12 punktów oddali rywalom, a sami dostali od nich tylko sześć. Ale mimo to wygrali tę partię i doprowadzili do remisu. Mistrzowie Polski zafundowali jednak sobie i swoim kibicom w końcówce tej partii nerwówkę, bo - choć prowadzili już nawet 21:16 - pozwolili Belgom na doprowadzenie do wyniku 24:23. Nawrocki poprosił o przerwę, a decydujący punkt zdobył Bartosz Kurek. Przyjmujący mistrzów Polski huknął bardzo mocno i trafił w ręce blokujących rywali, ale na szczęście piłka spadła obok boiska. Bełchatowianom już w drugim secie było o tyle łatwiej, że z każdą piłką słabł bezbłędny w pierwszej partii atakujący Knack Hendrik Tuerlinckx, aż w końcu w trzecim secie Bayens zastąpił go 37-letni Meksykaninem Ivanem Contrerasem, który też spisywał się przeciętnie.

Ale to właśnie Contreras zakończył udanym atakiem trzeciego seta, ale kto wie, czy nie kluczowym momentem w tej partii była kontuzja Kurka. Na samym początku, przy remisie 3:3, przyjmujący mistrzów Polski gonił uciekającą w trybuny piłkę i wpadł w bandy reklamowe, nieszczęśliwie raniąc się w prawą rękę. Gdyby szefowie Europejskiej Federacji Siatkarskiej zauważyli, że jest XXI wiek i można korzystać z diodowych band reklamowych, a nie niestabilnych plansz, tego urazu by nie było. Niestety, szefowie CEV każą sobie płacić dziesiątki tysięcy euro za zgodę na używanie band diodowych. W Roeselare przykryto więc nowoczesne bandy tekturowymi planszami.

Za Kurka na boisko wszedł Stephane Antiga, więc jest oczywistym, że bełchatowianie stracili na sile w ataku. Mimo to po asie serwisowym Marcina Możdżonka gracze Nawrockiego prowadzili 17:15. Niestety, chwilę później Winiarski i Wlazły zaatakowali w aut, a Belgowie zatrzymali też "Winiara" blokiem i było 23:20. Mimo pogoni mistrzów Polski, seta dwupunktową przewagą wygrali gospodarze.

Czwartą partię bełchatowianie przegrali już właściwie na samym początku, gdy popełnili trzy błędy i pozwolili rywalom objąć prowadzenie 4:1. I choć rywale sprawiali wrażenie, jakby bali się wygrać ze Skrą, to jednak bełchatowianie nie byli w stanie ich dogonić. Na boisko wrócił nawet Kurek, ale nic to mistrzom Polski nie pomogło. Siatkarze z Bełchatowa nadal popełniali bardzo dużo błędów i przegrali 1:3.

Mecz rewanżowy odbędzie się w środę o godz. 18 w hali MOSiR w Łodzi. Jeśli bełchatowianom uda się wygrać rewanż i złotego seta, w trzeciej rundzie Ligi Mistrzów najprawdopodobniej zagrają z rosyjskim Zenitem Kazań, który łatwo wygrał w Słowenii z ACH Volley Bled 3:0.

Drugi polski zespół grający w drugiej rundzie Ligi Mistrzów, Jastrzębski Węgiel, również musi odrabiać straty w rewanżu. Jastrzębianie w pierwszym meczu przegrali 1:3 w Niemczech z Generali Unterhaching.

Knack Randstad Roeselare - PGE Skra Bełchatów 3:1 (26:24, 23:25, 25:23, 25:21)
Knack: Depestele, Verhanneman, Celitans, Tuerlinckx, Deroo, Vlam, Callebert (libero) oraz Contreras, Hoho, Verhelst. Trener: Dominique Bayens.
PGE Skra: Falasca, Winiarski, Możdżonek, Wlazły, Kurek, Pliński, Zatorski (libero) oraz Antiga, Woicki, Kłos, Novotny. Trener: Jacek Nawrocki.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto