W sieradzkich przychodniach oblężenie. Codziennie zgłasza się kilkuset pacjentów, których dopadło jesiennej przeziębienie. W jednej z poradni sytuacja stała się na tyle dramatyczna, że uruchomiono dodatkowe dyżury lekarskie, choć NFZ za to nie zwróci. Zatrudniono więcej medyków, którzy pracują na umowę zlecenie.
- Nie ma innego wyjścia, bo Narodowy Fundusz Zdrowia płaci jedynie za tych pacjentów, których lekarz przyjmie w godzinach od 8 do 18 - mówi Cezary Dudkowski, współwłaściciel "Zdrowia", jednej z największych przychodni w Sieradzu. - W tych godzinach nie ma szans, aby obsłużyć wszystkich chorych.
- A tych jest ostatnio cała armia - wtrąca Małgorzata Skuza, dyrektor "Zdrowia". - Jeżeli wcześniej przyjmowaliśmy najwyżej 20 pacjentów dziennie narzekających na infekcje wirusowe, to teraz od 50 do 80.
- Zgłaszają się głównie dzieci i ludzie starsi - twierdzi pielęgniarka Wanda Nadarzyńska. - Objawy? Najczęściej ostre bóle gardła, głowy, mięśni, stawów, kaszel, złe samopoczucie i wysoka gorączka. Czasem bywa jednak i tak, że podwyższona temperatura nie pojawia się.
Zdaniem medyków, może jeszcze przybywać pokasłujacych w ich gabinetach. Poradnie szturmują tłumy pacjentów, którzy nie radzą już sobie z przeziębieniem domowymi sposobami.
- Wzięłam wolne z pracy i przyszłam do lekarza, bo nie mogłam sobie prowadzić z męczącym kaszlem i bólem gardła. Męczę się już tydzień. Brałam jakieś specyfiki, reklamowane w telewizji, ale to niewiele pomagało. I proszę, mam grypę! - mówi pacjentka Katarzyna Woźniak. - Całe szczęście, że zdecydowałam się odwiedzić lekarza, bo mogło skończyć się zapalaniem płuc.
- To prawda - potwierdza lekarz Iwona Potakowska. - Grypa jest ciężkim, groźnym schorzeniem. Nieleczona potrafi spowodować powikłania układów nerwowego, oddechowego i krążenia. Znane są nawet przypadki śmiertelne. Dlatego wskazane jest dokładne jej wyleczenie. Teraz są takie czasy, że chory chciałby szybko się wyleczyć i iść do pracy. A nie zawsze jest to możliwe. Czasem trzeba wyleżeć grypę w domu.
W "Medikusie" też załamują ręce z powodu nawału pacjentów. - Jest ich coraz więcej - twierdzi Magdalena Augustyniak. - Staramy się jednak, aby nie czekali zbyt długo. Przyjmujemy na bieżąco. Lekarze mają wprawdzie pełne ręce roboty, ale jeszcze udaje się zachować płynność.
Podobnie jest w "Alfie" i "Amikusie" oraz innych przychodniach. W niektórych bywa i tak, że aby dostać się do lekarza, trzeba odczekać do następnego dnia.
Alicja Osmólska z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotniej doradza, żeby do końca listopada zaszczepić się przeciw grypie. Szczepionka kosztuje od 20 do 38 zł. - Najlepiej przyjść ze szczepionką - mówi. - Lekarz zbada pacjenta, bo w trakcie choroby nie można szczepić.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?