Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grenlandia. Opowieść o arktycznej wyspie w Sieradzu. W Powiatowej Bibliotece Publicznej z czytelnikami spotkała się Ilona Wiśniewska (fot)

Paweł Gołąb
Fot. Ilona Wiśniewska
Grenlandia. Zielona z nazwy, a przecież biała. Największa wyspa świata, a zamieszkana przez garstkę ludzi. To jest kraina paradoksów? - To jest na pewno kraj kontrastów. Kraj, na który trzeba się przygotować. Kraj, który trzeba przeżyć. Kraj, do którego należy podchodzić z ogromnym szacunkiem – odpowiada Ilona Wiśniewska, autorka książki „Lud: z grenlandzkiej wyspy” (wydawnictwo Czarne) będącej efektem jej wizyty w tym arktycznym zakątku świata. Autorka o swoich wrażeniach z pobytu opowiadała w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Sieradzu.

Ilona Wiśniewska ukochała sobie zimną Północ. Wcześniej parę lat spędziła na Spitsbergenie, a od kilku kolejnych mieszka w północnej Norwegii. Następny chłodny zakątek świata, czyli Grenlandię poznała przybywając do Uummannaq – miasta i wyspy leżącej u zachodnich wybrzeży tego kraju. Wiosną 2017 roku spędziła trzy miesiące pracując tu jako wolontariuszka w najstarszym domu dziecka działającym w tym kraju. – Ale to nie jest książka o tym miejscu. To opowieść o ludziach, których spotkałam przy okazji codziennych obowiązków. Gotowania i sprzątania, bo do tego mogłam się tam nadać jako filolog i fotograf – zastrzega z uśmiechem.
- Byłam tam wiosną, kiedy morze jest jeszcze zamarznięte i całe życie toczy się na lodzie przy minus trzydziestu stopniach - _relacjonuje. _– Ja już przyzwyczaiłam się do takiego zimna, bo mieszkam na północy od 9 lat. Początki były trudne, ale wszystko zależy od nastawienia, no i odpowiednich ubrań.
Zimno przed przybyciem na Grenlandię było więc już oswojone. A kontakt z nowopoznanymi ludźmi z zupełnie innej kultury? Był trudny? - Trudny o tyle, że jadąc tam wydawało mi się, że już sporo wiem o Arktyce, bo mieszkam tam już trochę czasu, wiem co to zimno i tak dalej. Ale gdy tam przyjechałam okazało się, że wszystko jest inne od tego, co widziałam wcześniej. Grenlandia jest o wiele bardziej surowa i mieszka tam o wiele mniej ludzi. A ci okazali się świetni. To ludzie, których należy bardzo szanować, bo dają sobie radę w tak niezwykle trudnych warunkach i do tego mają świetne poczucie humoru.
„Nigdy wcześniej tak często nikt się z niej nie śmiał, a też ona nigdy wcześniej tak często się nie śmiała z samej siebie” – czytamy w zapowiedzi książki. - Oni się ciągle ze mnie śmiali – potwierdza Ilona Wiśniewska. - Bo wciąż zadawałam pytania, które przynależą do naszej kultury, a dla nich brzmiały absolutnie dziwnie. Jak się poznaliście - dociekałam, a tam przecież wszyscy się znają, bo jest ich tak mało. Ale tak już jest z odwiedzinami nowych miejsc. Jedzie się do innej kultury, z bagażem doświadczeń, utartym schematem myślenia i po przybyciu wszystko trzeba sobie przewartościować.
Jakie zatem wartości mają tam największe znaczenie? – Na Grenlandii, właśnie z powodu tej wszechobecnej bliskości, bardzo ważna jest rodzina i tego możemy się od jej mieszkańców uczyć. Oni w swoich telefonach mają zdjęcia wszystkich bliskich, a ja? Pokaż ojca – prosili – a ja nie miałam zdjęcia taty. To była dla mnie cenna nauczka i po powrocie szybko to nadrobiłam. Zwraca także uwagę ich ogromny szacunek do natury - mimo tego, że polują i zwierzęta traktują trochę inaczej niż my. To jednak nie wynika z tego, że są złymi ludźmi tylko stąd, że przez lata tak toczy się ich życie. To inny świat, w którym przybysz musi sobie przyswoić wiele rzeczy, nie oceniać zachowań, bo nie jest uprawnioną do tego osobą. A ludzie są tam ciepli, a przy tym bardzo wytrzymali, musieli się przecież dostosować do klimatu, w którym my byśmy nie przeżyli. Oni dadzą sobie radę jak im wyłączą prąd, my już nie za bardzo.
Jak więc wygląda życie codzienne na Grenlandii? - To wielka wyspa, bardzo zróżnicowana. Ludzie są oddaleni od siebie, żyją w miastach, które nie są ze sobą połączone drogami, każde z nich jest więc osobnym światem. Ja byłam w północno-zachodniej części wyspy, gdzie żyje się bardziej tradycyjnie, ale w miastach na południu jak w stolicy Grenlandii Nuuk czy Sisimiut jest już inaczej. To miasta nowoczesne, tam się żyje tak jak u nas, tylko krajobraz za oknem jest inny.
Nasze wyobrażenie o Grenlandii – jak przytakuje Ilona Wiśniewska - może być więc mylne. - Jeśli chodzi o wiele spraw społecznych to Grenlandia jest o wiele bardziej rozwinięta. Tam przyjętych zostało dużo standardów skandynawskich.
Co było w tym codziennym życiu najtrudniejsze, jeśli nie warunki za oknem? - Praca w domu dziecka, bo to była codzienna konfrontacja z dramatami ludzkimi, o których nie miałam pojęcia i nie wiedziałam jak zareagować, a o których nie piszę ze względu na szacunek do tych wychowanków.
Co tak gna autorkę „Ludu…” na północ? - Lubię jak jest zimno. To, że jest tam piękne światło, a mało ludzi i każdy spotkany na północy człowiek to jakaś historia. Ludzie patrzą sobie w oczy i są naprawdę zainteresowani tym, kim są inne napotkane przez nich osoby. No i przede wszystkim podoba mi się to, że tam widać cały czas horyzont. Ma się dzięki temu równowagę.
„Lud: z grenlandzkiej wyspy” to już trzecia książka autorki. Można się już spodziewać kolejnej wyprawy i kolejnej opowieści? - Nie jestem, choć bywam tak często określana, podróżnikiem i nie uważam się za taką osobę – _zastrzega w odpowiedzi. - Podróżnik to ktoś, kto gdzieś pojechał, wraca i o tym opowiada. A ja tam mieszkam od kilku już lat i Arktyka to mój drugi dom. Grenlandia była nowym doświadczeniem, ale na razie pozostanę przy Norwegii i Spitzbergenie, bo to bardzo dużo tematów. Będę pisała kolejną książkę o jednym zagadnieniu związanym ze Spitzbergenem, więc na razie wracam tam skąd wyszłam literacko – wyjawia Ilona Wiśniewska.
Jak zachęcić rozmiłowanych w ciepłych klimatach Polaków, by ciepło spojrzeli i na północ? _– To przepiękne, bezludne krajobrazy i brak masowej turystyki. Tam ma się jeszcze możliwość doznania jak to jest być człowiekiem w nieprzyjaznych warunkach. I to jest piękne, bo nabiera się pokory. Nie tylko do natury, ale do wszystkiego, co dzieje się w naszym życiu…

Ilona Wiśniewska (ur. 1981) — reporterka i fotografka, współpracuje z „Polityką” i „Dużym Formatem”. Autorka książek Białe. Zimna wyspa Spitsbergen oraz Hen. Na północy Norwegii. Była nominowana do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej, tytułu Kobiety Roku 2015 w plebiscycie portalu wp.pl oraz Nagrody im. Beaty Pawlak. Za książkę Hen otrzymała także nagrodę w konkursie Travelery. Mieszka w północnej Norwegii. W 2018 r. ukazała się książka "Lud: z grenlandzkiej wyspy".
[źródło: https://czarne.com.pl]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto