Gmina Sieradz ma budżet

Dwunastu radnych podniosło rękę za budżetem na 2017 rok.
- Cieszę się, że budżet przeszedł, dwunastu radnych było „za” - mówi Jarosław Kaźmierczak, wójt gminy Sieradz. - Wiadomo, jest mocna opozycja radnych, którzy są przeciwko różnym inwestycjom. Wiem, że każdy by chciał wszystko u siebie zrobić. Jest piętnastu radnych a nie da się w jednym roku zrobić piętnastu dróg u wszystkich. Problem dróg to mój priorytet. Muszę pozyskać środki na te remonty, a nie od razu się to zrobi. Jeden z radnych zawsze jest przeciwko wszystkim uchwałom budżetowym. Przez ostatnie dwa lata głosował tylko za jedną uchwałą, którą sam zaprojektował.

Trzech radnych było przeciw. Byli to: Lucyna Bobrowska-Lewandowska, Ewa Marciniak-Kulka i Artur Musiał. Ten ostatni optował za usunięciem z projektu paragrafu, dzięki któremu wójt będzie mógł zaciągnąć kredyt do wysokości miliona złotych.
- Nie tylko ja mam zastrzeżenia do budżetu – mówi Artur Musiał, radny gminy Sieradz. - Już raz na sesji ten budżet był rozpatrywany i oddalony na dziś. Główne zarzuty to ogromny deficyt. Wynosi prawie 5 milionów złotych. A na inwestycje drogowe przeznaczonych zostanie niecałe 2 miliony. Dużo pieniędzy po prostu brakuje. Wójt proponuje uruchomienie papierów wartościowych w wysokości około 5 milionów. Przewidywany jest też deficyt przejściowy w wysokości miliona złotych. Jeżeli wójt wprowadzi to, co planuje, nastąpi okres stagnacji. Wynika, że na koniec 2017 deficyt wyniesie od 7 do 11 milionów.