Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów(ZDJĘCIA)

Dariusz Piekarczyk
Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów
Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów Fot. Dariusz Piekarczyk
Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów w Warcie. W Pasterkę, po raz pierwszy będzie można podziwiać, największą w naszym regionie ruchomą szopkę bożonarodzeniową. Szopkę można oglądać w kościele ojców bernardynów w Warcie.

Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów
- Większa szopka jest tylko w Kalwarii Zebrzydowskiej u bernardynów i chyba w Poznaniu, choć tu nie jestem pewien – mówi z dumą brat Hiacynt.
Początki ruchomej szopki w Warcie sięgają połowy lat 80. poprzedniego wieku. – Był wtedy u nas w klasztorze, nieżyjący już, brat Rafał Łopata – wspomina Paweł Stępień, główny budowniczy szopki, a od wielu lat, rzec można, dowódca zespołu wykonawców. – Kiedy zmarł, pałeczkę po nim przejąłem wespół z Arturem Krynickim, który mieszka teraz w Trójmieście, ale na Boże Narodzenie przyjeżdża do Warty. Nie może się nadziwić, że szopka teraz taka wielka.
W roku 2002 w klasztorze pojawił się brat Tomasz, który do Warty przyszedł z podkrakowskiej Alwerni. – On miał talent do pozyskiwania sponsorów – mówi z uśmiechem Paweł Stępień. – Potrzebowaliśmy parę złotych, choćby na figurki, ale skąd wziąć pieniądze?. Brat Tomasz zaczął chodzić do Urzędu Miasta, poszedł raz, drugi, trzeci, piąty, aż w końcu, żeby zapewne mieć spokój, urzędnicy pieniądze dali. Jak dali, to zamówiliśmy panoramę, wraz z niebem. Panoramę namalowała warcianka Mariola Kępa, pamiętam, że 13 tysięcy kosztowała, ale warto było, do dziś ją używamy. Za brata Tomasza wzbogaciliśmy się o dziesięć nowych domków. Robił je jeden z braci z klasztoru w Alwerni. Ale nie tylko, domki wykonywali dla nas także więźniowie z Zakładu Karnego w Sieradzu. On namówił także Stanisława Łuczaka, taką naszą regionalną złotą rączkę, wynalazcę, do zrobienia rusztowań z prawdziwego zdarzenia, bo te dotychczasowe były drewniane. Pamiętam, idę raz po takim tańczącym rusztowaniu, niosąc nową figurę, a tu trzask, deska pękła, a ja lecę na plecy, figura szybuje do góry, jak nic się rozbije. Na szczęście Krzysiek Klimaszewski zdążył pochwycić figurkę. Rusztowania od pana Łuczaka to już była wyższa szkoła jazdy. On wszystko pomierzył, dopasował, do dziś jest z nami, ostatnio, jak szopka przybrała monstrualne rozmiary, to rusztowania też dopasował jak trzeba. Nie wiem, co byśmy bez jego pomocy zrobili.
Po odejściu z Warty brata Tomasza, pojawili się w klasztorze ojciec Cecylian Szczepanik i brat Cherubin, który jest teraz w klasztorze w Piotrkowie. Obaj nie są z tych, co to siedzą bezczynnie. Prace przy szopce nabrały rozmachu. Każdego roku zaczęło przybywać figurek. Rok temu budowniczowie poszli na całość.
– Apetyt rośnie w miarę jedzenia i zaczęło nam brakować miejsca w kaplicy świętej Anny – mówi ojciec Cecylian Szczepanik. – Rusztowania pojawiły się nad sarkofagiem Rafała z Proszowic. Szopka zajęła jedną trzecią świątyni, po prostu gigant.
Nad sarkofagiem wyrósł pałac Heroda. Pałac wyrzeźbił, w styrodurze, brat Hiacynt.
– Aż dziw, że jakoś dałem radę – mówi. – Przed świętami uwijam się jak w ukropie, bo roznoszę jeszcze wiernym opłatki, taki mamy zwyczaj. Nie jest łatwo, bo odwiedzam głównie wioski. Nachodzić się trzeba. Dopiero po powrocie mogłem brać się za pracę.

Jak tu budować szopkę ze złamaną ręką
W tym roku zakonnikom wydawało się, że wszystkie plagi egipskie dopadły budowniczych. Rękę złamał Paweł Stępień, motor napędowy budowy szopki, kierownik, projektant. – Ale Paweł się nie poddał, pokazał, że jest prawdziwym dowódcą – mówi Krzysztof Klimaszewski. – Z ręką w gipsie przychodził, a jak trzeba było, to brał się i za robotę fizyczną. Sam się dziwiłem, jak daje radę. Elektryki już nie robił. To na swoje barki wziął Wiktor Wawrowski, a elektryka to niezwykle ważna część szopki.
– Z tą elektrycznością to mieliśmy kiedyś wpadkę na całego – wtrąca Paweł Stępień.– Kilka lat temu wymyśliliśmy sobie, że będą w szopce promienie słoneczne. Żeby był lepszy efekt zamontowaliśmy silnik od pralki, bo miał większe obroty. Podczas prób wszystko szło na medal. Włączamy, promienie są. Przyszła pasterka, naciskam włącznik, a tu buch. Żadnych promieni, w kościele ciemność. Wstyd jak diabli. Na szczęście wywaliły tylko korki i dało się awarię szybko usunąć. Od tej pory nie ma już jednak żadnych eksperymentów, żadnych prowizorek.
Budowa szopki magicznie wciąga. – Miałem kilka lat przerwy, ale wróciłem w tym roku, bo to miejsce, ten klasztor i kościół, uspokajają, nawet nie zauważysz jak bardzo, jak wpadłeś po uszy – mówi Marek Kłys. – Ta praca wygasza emocje i daje satysfakcję. Potem, kiedy patrzę na uśmiechnięte dzieci, to dopiero jest radocha.
– Klimat podczas budowy jest niesamowity – mówi Paweł Stępień. – Tak, spieramy się, ale kłótni nie ma. Z tymi ludźmi można zrobić wszystko.
W kościele wrze jak w ulu

– Za pierwszym razem nigdy szopki dobrze się nie obejrzy, nie ma takiej możliwości – wtrąca Krzysztof Klimaszewski. – Dzieci przychodzą potem z rodzicami w tygodniu, raz, dwa, a nawet i trzeci. Specjalnie dla mniejszych dzieci mamy nawet ławeczkę, żeby mogły na niej stanąć i lepiej zobaczyć. Co tu się wyrabia, jak szopka jest czynna. W kościele drzwi się nie zamykają, czasem wrze jak w ulu. Aparaty fotograficzne strzelają raz za razem.
– Przyjeżdżają wycieczki z Łodzi, Pabianic, Łowicza, Łasku, a nawet z Wrocławia. W ostatnich latach nasza szopka stała się po prostu modna – mówi ojciec Cecylian. – Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku dwie ogólnopolskie stacje telewizyjne już zapowiedziały, że będą w naszym klasztorze w Boże Narodzenie. Mają być relacje na żywo. Z takiej małej Warty na cały świat, kto by pomyślał...
Jednak w Warcie nie tylko jest szopka ruchoma. Na placu przed klasztorem czynna będzie także szopka z żywymi zwierzętami. To już „dziecko” brata Hiacynta. – Boksy dla zwierząt już mam zbudowane – mówi zakonnik. – A zwierzęta dostarczą nasi parafianie. Z tym to akurat większego kłopotu nie będzie, bo to rolnicza parafia. Jak zwykle liczyć możemy na zoo w Borysewie.

Owsem w gwardiana
Szopki, szopkami, ale w drugi dzień świąt gwardianowi warckiego klasztoru Sławomirowi Zaporowskiemu dostanie się od parafian za swoje...
– Tu jest taki zwyczaj, z tego co wiem, jedyny w regionie, że w drugi dzień Bożego Narodzenia, który jest poświęcony męczeńskiej śmierci świętego Szczepana i jest dniem święcenia zboża, którym wiosną rozpoczyna się siew, parafianie rzucają owsem, i to najmocniej jak tylko się da, w gwardiana, który wchodzi święcić zboże – mówi Cecylian Szczepanik. – Po mszy pełno jest potem w kościele zboża, spokojnie działkę dałoby się obsiać – śmieje się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gigantyczna szopka ruchoma u bernardynów(ZDJĘCIA) - Sieradz Nasze Miasto

Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto