Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Frankowicze w Piotrkowie i Bełchatowie: Poseł, radni, dyrektorzy. Jak sobie radzą z kredytami?

K. Wojna, E.Drzazga, K. Renkiel
Frankowicze w Piotrkowie i Bełchatowie. Co łączy posła, kilku radnych z Piotrkowa i wiceprezydenta Bełchatowa?

- W zasadzie to też mogę na domu powiesić transparent "własność banku" - mówi pół żartem, pół serio Artur Ostrowski, poseł SLD, który zgodnie z ubiegłorocznym oświadczeniem majątkowym - za 2013 rok - miał do spłacenia 187.772,43 franków szwajcarskich. Teraz jest trochę mniej, ale ostatnie zawirowania tej waluty spowodowały, że rata mu skoczyła o ok. 300 zł. Kredyt brał na kupno działki i budowę domu. Na 30 lat, z których zostało ponad 20.

- Brałem kredyt we frankach, bo to była najstabilniejsza wtedy waluta. Widać jaka stabilna - kwituje i dodaje, że podobny scenariusz przerabiało wielu kolegów posłów i polityków. Ale nie tylko. - Gdy piszą i przychodzą do mnie mieszkańcy, nie ukrywam, że mam taki sam problem - mówi. Nie planuje przewalutowania kredytu, wzięcia innego kredytu na jego spłatę, ale za radą doradców z banku, sam skupuje walutę, z której opłaca raty.
- Założyłem dwa lata temu konto i jak dobrze kupię, zyskuję - mówi.

Dużo ostrożniejszy - wobec doradców bankowych - jest teraz Przemysław Winiarski. Radny "Razem dla Piotrkowa" zaciągnął kredyt hipoteczny we frankach do 2039 roku. Do spłaty zostało mu ok. 96.436 franków szwajcarskich.
Wtedy właśnie posłuchał doradców bankowych, dziś jest mądrzejszy o wiedzę, że w Polsce to kredytobiorca ponosi koszty ryzyka związanego z zadłużeniem.

- Decyzja była prosta, nie miałem zdolności kredytowej w złotówkach. Podobnie zrobiło wielu moich kolegów m.in. lekarzy -mówi i przyznaje, że teraz odczuwa zwyżkę raty. - Przez kilka lat odkłada się spora suma.

Do frankowiczów należy też radny PiS z Piotrkowa, Grzegorz Lorek, który na koniec ubiegłego roku miał do spłaty aż 191 tys. franków. Nawet dokładnie nie pamięta, czy kredyt zaciągnięty na budowę domu ma na 25 czy 30 lat, ale wie, że rata ze względu na ostatnie wydarzenia skoczyła mu o około 500 złotych.
- W domu się miło mieszka, oczywiście, że to się odbija na życiu, na jego jakości - mówi przyznając, że nie spodziewał się - podpisując umowę w banku - że szwajcarska waluta aż tak podniesie ciśnienie, nie tylko jemu. - Ale takie wahnięcia są raz na sto lat, ostatnie było 50 lat temu.

Nie zamierza ulegać chwilowej panice i przewalutowywać kredytu. Radzi sobie inaczej - założył specjalne konto, sam skupuje franki i opłaca z nich raty. - To jest ryzyko związane z długoterminowym kredytem. Płacę też dużo za ubezpieczenie, oboje z żoną jesteśmy ubezpieczeni, nie chcemy obciążać dzieci.

W Bełchatowie lista lokalnych polityków, prezesów czy dyrektorów - franciszkanów liczy kilkanaście nazwisk. Rekordzistom do spłaty pozostało po ponad 130 tys. franków. Większość ma jeszcze kilkadziesiąt bądź kilka tysięcy "najpewniejszej waluty świata" do oddania. Rąk nie załamują, ale starannie śledzą wahania kursów.
Jeszcze przez 23 lata będzie kredyt we frankach spłacał Piotr Zimnawoda, prezes PKS Bełchatów. Z wykształcenia ekonomista, wieloletni pracownik banku, mówi, że kredyt brał z pełną świadomością ryzyka kursowego, więc nie rozdziera szat z tego powodu, że w 2008 roku frank kosztował 2,21 zł, a teraz dobija do 4 zł. Do spłaty zostało blisko 89 tys. CHF.

- Nie miałem wtedy takiej zdolności kredytowej, by móc zaciągnąć kredyt w złotówkach - zdradza prezes Zimnawoda. - Kredyt waloryzowany kursem CHF był w zasięgu moich możliwości finansowych - dodaje.
Ale też, z drugiej strony, bardziej opłacalnym ze względu na warunki. To, że teraz kurs skoczył?

Każdy ekonomista, mówi Piotr Zimnawoda, wie że istnieje coś takiego jak cykl koniunkturalny i tendencja w końcu się odwróci.
- Na szczęście mój bank zdecydował się już na wprowadzenie ujemnego oprocentowania - dodaje. - W rezultacie więc rata jest mniej więcej tej wielkości, co przed skokiem kursu.

Piotr Zimnawoda dba zresztą o to, by skutki wyższego kursu były jak najmniej dotkliwe - sam kupuje franki, którymi spłaca raty, dzięki temu uniezależnia się od bankowego spreadu i choć kosztuje to trochę zachodu, to walutę udaje się kupić taniej.
- Ale i tak gdy sobie uświadamiam, jaka jest teraz wartość mojego kredytu w złotówkach, włosy jeżą mi się na głowie - przyznaje.

- Całe szczęście, że raty mam niewielkie, więc te dwa lata kredytu, jakie mi zostały spokojnie uda się przetrwać - mówi Bożena Zielińska, wójt gminy Drużbice.
Zaciągała kredyt bodaj czy w nie najlepszym momencie. - Wtedy kurs był 1,76 zł za franka - wspomina. - Ale efekt jest taki, że rata ze 120 zł podskoczyła na 350 zł. Nawet nie chce myśleć, jak by to było, gdybym wtedy na wykończenie domu potrzebowała większej sumy! - dodaje wójt.

Kredyt we frankach na remont domu spłaca także Ireneusz Owczarek, wiceprezydent Bełchatowa. Co ciekawe, pierwotnie był to kredyt w złotówkach, ale wobec zachwalanego stabilnego kursu franka, wiceprezydent zdecydował się na przewalutowanie. W efekcie zostało do spłacenia prawie 8 tys. CHF, ale że raty nie były wysokie, więc to, że ich wysokość podskoczyła teraz o ok. 150 zł da się, jak mówi Owczarek, przeżyć.

- Ale dziękuję Bogu, że gdy brałem kredyt na kupno domu, nie zdecydowałem się na zaciągnięcie go we frankach, choć bankowcy na to namawiali - dodaje wiceprezydent Owczarek (do spłaty ma jeszcze 243 tys. zł). - Szacuję, że gdybym wtedy tak zrobił, to w przeliczeniu trzeba byłoby teraz płacić ratę o około 1 tys. zł wyższą. Tamtą moją decyzję odbieram jako "opatrznościową" - żartuje.

W przeliczeniu o około 200 - 300 zł skoczyła rata kredytu, jaki spłacać musi Tadeusz Rozpara, były prezydent Bełchatowa. Gdy 9 lat temu pożyczał franki na budowę domu, można je było kupić za 2,60 zł.

- Na szczęście zostały jeszcze tylko cztery lata - mówi Rozpara. - Gdyby to było czternaście, pewnie byłbym bardziej niespokojny, bo ryzyko niespodzianek byłoby większe. Ale w tej sytuacji, per saldo, nie wyjdę na tym kredycie gorzej, niż jeśli zaciągnąłbym go w złotówkach.

Kredyt we frankach spłaca także m.in. [b]Mariusz Stobiecki, radny rady powiatu piotrkowskiego. W 2004 roku wziął kredyt budowlano-hipoteczny na kwotę 27.900 CHF na 15 lat. - Wzięliśmy go z żoną w dobrym czasie, gdy frank był po ok. 3 zł. Poza tym to nie jest duża kwota.Miesięczna rata wzrosła nam jedynie o ok. 100 zł, gorzej mają ci, którzy wzięli kredyty na większe sumy - dodaje radny. Pozostało mu do spłaty niecałe 10 tys. CHF, a miesięcznie płaci po ok. 830 zł. Gdyby jednak miał teraz brać kredyt wybrałby bardziej stabilną walutę, np. dolara.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto