Fetoru, jaki wydobywa się z zakładu utylizacji odpadów zwierzęcych Bacutil w Stolcu, okoliczni mieszkańcy mają już dosyć. Kiedyś zapaszek unosił się nad wsią raz na jakiś czas, teraz praktycznie codziennie.
Nieprzyjemny smrodek było czuć też 1 września, kiedy to miejscowa szkoła podstawowa obchodziła uroczystość nadania nazwy i przekazania sztandaru. Wdzierał się do kościoła, gdzie odprawiona była msza dziękczynna. Fetor czuli wszyscy goście przybyli na święto podstawówki.
– Dla nich to był może jedyny raz, dla nas to codzienność – denerwuje się Telesfor Drożdżyński, mieszkaniec Stolca. – Jak byłem prezesem straży, to często miałem zarzuty ze strony organizatorów wesel w naszej strażnicy. Przychodzili z pretensjami, że im goście uciekają nie tknąwszy nawet obiadu. No bo jak tu cokolwiek jeść, skoro po sali rozchodził się fetor z utylizacji poubojowych odpadów.
Od kilku tygodni nieprzyjemny odór unosi się nad wsią dzień i noc. Chyba że wiatr przewieje go w inne miejsce. Sprawa trafiła na obrady Rady Miejskiej w Złoczewie. Radny Krzysztof Sobański złożył w tej sprawie interpelację.
– Coraz więcej ludzi do mnie przychodziło i dzwoniło. Musiałem zareagować. Czekam na odpowiedź.
W stoleckim Bacutilu praca odbywa się przez 24 godziny. Przedstawiciele zakładu twierdzą, że wiosną tego roku zamontowane zostały nowe filtry. Wyłapują one parę powstałą z przerobu pod wysokim ciśnieniem odpadów zwierzęcych. W tym nieprzyjemny zapachy.
– Na pewno po ich zainstalowaniu jesteśmy mniej uciążliwi dla okolicznych mieszkańców. Nie ukrywam jednak, że mimo nowych urządzeń, z komina może wydostawać się odór – wyjaśnia Rafał Tyszkiewicz z Bacutilu. – Żeby jeszcze bardziej go ograniczyć, będziemy inwestować w nowoczesne filtry. Moim zdaniem, mieszkańcy wsi, w której znajduje się zakład, są trochę przewrażliwieni. Dzwonią do mnie, jak poczują jakikolwiek niemiły zapach. Na przykład wylewanej na pola gnojówki.
– A co z ochroną środowiska? Czy nie może przeprowadzić kontroli? – pytają mieszkańcy.
– Niestety, nie ma przepisów określających normy odorowe. Dlatego nie możemy nic zrobić, dopóki nie zostaną one wprowadzone – wyjaśnia Andrzej Lesiński, kierownik działu inspekcji sieradzkiej delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Łodzi. – Teraz zainteresowanym pozostaje jedynie skierowanie sprawy do sądu z powództwa cywilnego. W kodeksie jest kilka punktów dotyczących uciążliwości sąsiedzkiej. A taka mogłaby mieć zastosowanie w tym przypadku.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?